Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Asfaltowe magdalenki

Ostatnia aktualizacja: 11.08.2020 08:00
Usłyszawszy fragmenty płyty "Wyliczanki, wydzieranki” pomyślałem, że wreszcie ktoś w nurcie folkowo-tradycyjnym nagrał piosenki dla młodszych dzieci w stylistyce autorskiej nieco bardziej buńczucznej, odbiegającej od tej wiernopoddańczej wobec tradycji, która w ostatnich latach się utrwaliła. A jako że wszystkich występujących na płycie znam, więc ucieszyłem się, bo nie ma nic przyjemniejszego niż chwalić tych, których się lubi. Rzeczywistość okazała się bardziej skomplikowana, ale po kolei.
Okładka płyty
Okładka płyty Foto: materiały promocyjne

Mniej lub bardziej udane rekonstrukcje dawnej ludowej muzyki dziecięcej czy też muzyki dla dzieci mają swoje wartości, ale też ograniczenia, edukują, zachowują dziedzictwo muzyczne, są wzajemnym wsparciem dla praktycznych działań z dziećmi, ale bez tego właśnie wsparcia praktyki jako autonomiczne albumy muzyczne istnieją słabo. Moje dziecko na przykład pozostawało na te płyty obojętne, oszalało natomiast na punkcie zupełnie autorskich, nawiązujących do tradycji, ale jednak współczesnych piosenek Ani Brody.

Opowieści z Walizki i Przyjaciele to kolektyw muzyczny, który wspomaga jego spiritus movens czyli Joannę Sarnecką – opowiadaczkę, muzykantkę, tancerkę i wagabundkę w jej rozmaitych aktywnościach podejmowanych z grubsza między między Warszawą a Duklą. I to przede wszystkim w klimacie ulubionej przez Sarnecką estetyki ten album jest utrzymany, estetyki baskerskiej, uliczno-podwórkowej, poetyckiej, szczipat'ielnej zabawy, kalejdoskopowych opowieści i francuskich walczyków.

Ta poetyka jest eklektyczna, miejsko-wiejska, a tym bardziej niejednorodna, że współtworzą ją inni bardziej czy mniej stali członkowie trupy. Szczególnie słychać piętno osobowości artystycznych Katarzyny Szurman (harmonia i śpiew) oraz Jacka Mielcarka (dęciaki, śpiew). W mniejszym stopniu niż początkowo sądziłem mamy tu więc do czynienia z propozycją dosłownie dla dzieci, raczej jest to dziecięca płyta dla dorosłych, tych którzy dorastali jeszcze trochę na bruku, ale bardziej już na asfalcie. Tylko oni będą mogli docenić wiele elementów, składających się na tę jedyną w swoim rodzaju poetykę, a więc np. jakość techniczną nagrań, czyniącą wrażenie, że słuchamy kaseciaka (Maciej Kierzkowski, także strunowce i perkusjonalia), śpiew Katarzyny Szurman, zwykle beznamiętny niczym jakaś terenowa pod trzepakiem rejestracja, śpiewającej nieco "na odczepnego" dziewczynki, saksofon Jacka Mielcarka, brzmiący np. w "Już dwunasta na zegarze" niczym na jakimś kieleckim weselu, dźwięki Atari czy oldschoolowych klawiszy (K. Szurman) czy wreszcie klimaty cyrku o niemiędzynarodowej sławie oraz niegrzeczne-z-myszką rymowanki spod kapelucha pana Pierdziołki, podsumowując zabawa w teatrzyk (teatr dziecięcy) w teatrze (teatrzyku życia). Jeśli miejscami to zabawa badziewna, niedorobiona czy siermiężna to taka ma być, sądzę, że kolektyw z Walizki może na specjalne życzenie zagrać jej wersję de luxe, ale jest ryzyko, że będzie wtedy gorsza.

Wyliczanki dawno temu służyły celom obrzędowym, a potem eliminacji/dopuszczeniu do gry i w sumie tak bywa do dzisiaj. Myślę, że to bardzo zdrowa płyta, zwłaszcza w czasach kiedy święta Polityka wynoszona jest na kulturowe ołtarze. A z rzeczy ważniejszych dodam jeszcze, że dla mnie odkryciem tej płyty jest recytacja i śpiew Jacka Mielcarka ("W małym mieszkanku"). Polecam, zwłaszcza dorosłym w poplamionych mundurkach.

Remek Hanaj

Opowieści z Walizki i Przyjaciele „Wyliczanki, wydzieranki”

[Soliton 2020]

Ocena: 3,5/5

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

 

Czytaj także

"ב" jak Bastarda

Ostatnia aktualizacja: 24.02.2020 17:24
Bastarda – trio świetnych instrumentalistów, którzy mogliby nic nie robić, tylko kokietować. Z powodzeniem.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Wielokrotna narzeczona

Ostatnia aktualizacja: 28.04.2020 08:00
To jedna z lepszych płyt avant-folkowych jakie w ostatnich latach słyszałem. Firmuje ją kapela, a właściwie kolektyw artystyczny, składający się z zamieszkujących różne regiony Francji muzyków, których łączą podobne gusta muzyczne i pasja związana zarazem z muzyką tradycyjną jak i eksperymentami wokół niej. Kolektyw nazywa się La Nòvia czyli "narzeczona".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Starosłowiańska psychodelia…

Ostatnia aktualizacja: 29.06.2020 11:00
Współczesna awangarda i dawne formy chóralne, chłód eksperymentu i żywioł rytuału – na wspólne dzieło zespołu KakofoNIKT i chóru Pogłosy składają się różnorodne, czasami dość odległe inspiracje. Powstała jednak spójna i bardzo przekonująca całość.
rozwiń zwiń
Czytaj także

A skąd ci się to wzięło?

Ostatnia aktualizacja: 02.07.2020 08:00
Kiedy opowiadam czasem o początkach ruchu domów tańca i tzw. revivalu muzyki tradycyjnej w Polsce, a zdarza się to coraz częściej, zawsze pojawia się pytanie: skąd się to wzięło, o inspiracje, o to "czego wtedy słuchaliście?", "ktoś w rodzinie grał?", "twoja rodzina była ze wsi?" itp.
rozwiń zwiń