Ta historia zaczyna się od fascynacji Urzeczem – podwarszawskim mikroregionem, etnograficznym. Jak mówiła Magdalena Sobczak z Kapeli ze Wsi Warszawa w jednej z audycji Polskiego Radia to region, „który został niedawno ponownie odkryty, ponieważ do II wojny światowej był wyodrębniony, jednak później został zapomniany, a ludzie, którzy tam mieszkali, wysiedleni”. W 2019 roku członkowie kapeli skomponowali muzykę do filmu dokumentalnego w reżyserii Adama Rogali „Zaginione Urzecze” i bezpośrednim tego następstwem jest omawiana tu płyta. Płyta, która ma zapewne w sobie jakiś walor ilustracyjny, przede wszystkim jest jednak autonomiczną opowieścią, dodajmy: rewelacyjną pod względem artystycznym.
Kapela to jeden z najważniejszych zespołów w historii polskiego folku, etno, world music. Zespół, który swą bezkompromisową, wizjonerską muzyką, proponowaną już od blisko ćwierć wieku, stał się inspiracją dla szerokiej rzeszy innych artystów, a dla wielu słuchaczy wręcz symbolem, klasykiem gatunku. Grupa wciąż się jednak rozwija, szuka dla siebie nowych dróg.
Najnowsza płyta „Uwodzenie” przynosi z jednej strony to, co od lat najbardziej lubimy w graniu zespołu, z drugiej – objawia nam jego całkiem nowe oblicze. Słyszymy tu więc grono artystów głęboko zafascynowanych muzyką wiejską, tradycyjną, zarazem pragnących – i potrafiących – nadać tej swojej fascynacji wyraziste autorskie piętno. Potrafiących tę tradycję interpretować – odważnie, ale też z charakterem, wyobraźnią i emocjami, chętnie zderzając się ze współczesnymi muzycznymi nurtami. Jednak, właśnie, z drugiej strony to, co słyszymy na nowej płycie, to w pewnych aspektach nowa wizja muzyki Kapeli ze Wsi Warszawa. Niezwykle ważnymi elementami tej całości zdają się być w wielu fragmentach te cechy, które wcześniej były w graniu Kapeli drugorzędne. O muzyce z nowego krążka można więc powiedzieć, że bywa melancholijna, a nawet kontemplacyjna. Sporo tu finezyjnych partii instrumentalnych. Dominują wolne, leniwe tempa, dbałość o fakturę, o barwę, o dramaturgię – to one budują klimat. Uwagę zwraca znakomita realizacja dźwięku i produkcja Mariusza Dziurawca.
Ważnym punktem tej całości wydaje się być gościnna obecność na płycie Marcina Świetlickiego. Jeden z najważniejszych polskich współczesnych poetów od wielu lat znany jest też na scenie muzycznej, przede wszystkim ze względu na swą twórczość z zespołem Świetliki. Ale przecież było tych jego muzycznych dokonań znacznie więcej: od efemerycznego zespołu The Users, poprzez kolejne własne grupy: Najprzyjemniejsi, Julia i Nieprzyjemni czy Zgniłość po najnowsze zespoły / projekty Morświn oraz Mściwość i Pamiętliwość. Na płycie KzWW Świetlicki pojawia się tylko w jednym, ale bodaj kluczowym momencie. Przypomina swój wiersz, który pojawił się już blisko dwie dekady temu w tomiku „Czynny do odwołania”. Wiersz, którego tytuł jest jednocześnie identyczny z tytułem całej płyty. Bo też opowieść Świetlickiego znakomicie wpisuje się w narrację całego albumu, a jego głos zdumiewająco świetnie zaplata się z brzmieniem Kapeli. Dodajmy, że pozostałe słowa wykorzystane na płycie to teksty ludowe lub ludowymi inspirowane, współtworzone przez Sylwię Świątkowską.
Do części nakładu płyty dodany został drugi krążek – ze wspomnianym filmem „Zaginione Urzecze”. Niestety, nie znam filmu, ale z fragmentów odnalezionych w internecie można wnosić, że muzyka pełni w nim, istotnie, kluczową rolę. Schodząc na poziom banalnych gier słownych możnaby powiedzieć, że nowa płyta Kapeli rzeczywiście uwodzi. O ile piszę o krążku w ten sposób, to dlatego, że właśnie tak zdaje się on oddziaływać na słuchacza. Nie jest jak wczesne płyty zespołu muzycznym dynamitem. Urzeka nastrojem, sączy się, płynie, wciąga.
Nawiasem mówiąc, to niejedyna wydana w 2020 roku folkowa płyta z wyraźnymi wodnymi motywami. Wystarczy wspomnieć świetny krążek tria Sutari „Siostry rzeki”. Zapewne nieprzypadkowy jest ten zwrot ku wodzie, ku rzece. Można dopatrywać się tu wątków ekologicznych, ale ten gest jest też wielce znaczącym spojrzeniem w przeszłość, w tym przypadku również ku wielokulturowej tradycji. Choć, oczywiście, kontekstów jest więcej, bo woda to żywioł, bo miewa również wymiar sakralny. Jest też przypomniane w książeczce, towarzyszącej płycie, ludowe błogosławieństwo: „Bądź zdrowy jak woda” (choć w naszych czasach mógłby ktoś pomyśleć, że to groteskowy żart).
„Uwodzenie” jest pod pewnymi względami logicznym ciągiem dalszym artystycznych poszukiwań Kapeli ze Wsi Warszawa. Ale też chyba niniejszym otworzyła ona dla siebie (i swoich słuchaczy) nowe muzyczne przestrzenie. Świetny album.
Tomasz Janas
Kapela ze Wsi Warszawa
„Uwodzenie”
Karrot Kommando 2020
Ocena: 4,5 / 5
***
Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.