Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Natchniona wspólnota z Hizbut Jámm

Ostatnia aktualizacja: 29.01.2024 09:00
Raphael Rogiński przez sześć lat milczał. Trochę z powodu pandemii – po co wydawać albumy, skoro nie można ich ogrywać na koncertach, a to one są żywiołem warszawskiego, wiecznie niespokojnego gitarzysty.
Hizbut Jamm
Hizbut JammFoto: Svmerki

Pod koniec zeszłego roku przerwał wydawniczą posuchę wielkim stylu – wyczekanym, solowym albumem i wrócił do przedpandemicznego tempa, bo już kilka miesięcy później wyszedł album Hizbut Jámm, zespołu, z którym Raphael eksploruje różne odcienie muzyki odnoszącej się zachodnioafrykańskiej tradycji.

Najpierw jeszcze kilka słów o „Talán”. Rogiński szuka na nim korzeni Europy Wschodniej i robi to bardzo szeroko – od polsko-ukraińskiego pogranicza po Azję Centralną. O ile już wcześniej można było bez żadnych wątpliwości pisać, że Raphael Rogiński wielkim gitarzystą jest, tak na „Talán” wspiął się na wyżyny wybitności. I postanowił na tym szczycie pozostać.
Historia Hizbut Jámm jest prawie tak samo długa, jak „Talán”. Dobrych kilka lat temu Rogiński skrzyknął swojego dobrego przyjaciela, perkusistę Pawła Szpurę oraz dwóch zachodnioafrykańskich muzyków mieszkających od lat w Polsce – Senegalczyka, gitarzystę i wokalistę Mamadou Ba i Noumsa Dembele, Burkińczyka grającego na korze. Nazwa zespołu jest odwołaniem do rozmaitych, religijnych, przede wszystkim sufickich bractw obecnych w Senegalu. To założone przez Rogińskiego jest Bractwem dla pokoju – nazwa okazała się prorocza, patrząc na to, co dzieje się na świecie obecnie.
Jak to zwykle bywa u Rogińskiego, niełatwo jednoznacznie zaszufladkować muzykę graną przez Hizbut Jámm. Naturalnie – poprzez teksty śpiewane w wolof, obecność kory – pierwsze skojarzenia kierują się w stronę Afryki Zachodniej. Jednak, podobnie jak zachodnioafrykańskie gitarowe zespoły z lat 70.

Hizbut Jámm wiele zawdzięczają muzyce psychodelicznej. Słyszę echa nostalgicznej psychodelii Guelewar Band of Banjul czy Dief Dieul de Thies, brakuje tylko mocniejszego tanecznego groove’u, warszawski zespół stoi po stronie medytacyjności i transowości. W tym drugim przypominają niemieckich krautrockowców. Utwory trwają po siedem, osiem minut, ale równie dobrze mogłyby i trzy razy dłużej bez żadnego znudzenia, bo ta muzyka hipnotyzuje i wciąga. Są też momenty, kiedy zbliżają się do natchnionego bluesa, który Rogiński i Szpura wspólnie grali w Wovoce.

Tym, co łączy wszystkie nurty, które są obecne w muzyce Hizbut Jámm jest właśnie natchnienie i wspólnotowość. Muzycy grają tak zręcznie, tak blisko siebie, tak są spleceni w tej wspólnocie, że czasem trudno odróżnić, kto gra jaką partię. Bezustanny dialog Rogińskiego, Ba i Dembele na solidnym fundamencie zapamiętałej, lecz nienachalnej gry Szpury jest po prostu fascynujący. Partie przeplatają się, przenikają. Tworzą intrygującą opowieść o podróży – może to być rejs po Nigrze czy Senegalu, może to być przejażdżka mazowieckimi bezdrożami i polami, ale też migracja ptaków, dla których ludzkie granice są nic nieznaczące.

Bezgraniczna jest muzyka Hizbut Jámm i dla takich zespołów powinno być zarezerwowane określenie muzyka świata. Nie dlatego, że są tu muzycy z różnych kultur, żonglujący stylami i gatunkami. Dlatego, że to muzyka głęboko humanistyczna, zamyślona nad człowiekiem i jego roli w świecie, obejmująca swoim spojrzeniem cały świat.

Michał Wieczorek

Hizbut Jámm

Instant Classic 2023

Ocena: 4,5/5


***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.


Czytaj także

Muzyka Zakorzeniona w Radomskiem i Biskupiźnie

Ostatnia aktualizacja: 24.01.2021 06:00
Fundacja Muzyka Zakorzeniona w ubiegłym roku rozpoczęła działalność wydawniczą. Pod fundacyjnym szyldem ukazały się cztery płyty, a o dwóch ostatnich, “Biskupizna” oraz “Muzyka spod Radomia” w szczegółach opowiedział w audycji Piotr Baczewski. W rozmowie również o współczesnych możliwościach nagrywania muzyki wiejskiej na wsi.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Kkismettin" i odczarowanie Nikozji

Ostatnia aktualizacja: 27.04.2021 08:00
Antonis Antoniou jest niespokojnym duchem. Gra w dwóch odnoszących sukcesy zespołach – Monsieur Doumani i Trio Tekke, z którymi eksploruje różne aspekty greckiego folku.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Dżerpedżeż czyli echo

Ostatnia aktualizacja: 28.09.2021 09:00
Polskie słowo oznaczające echo jest krótkie, sekundowe wręcz, efemeryczne, indywidualne, mało waży, z powietrzem się kojarzy i z nimfą. Czerkieskie (czy też adygejskie) dżerpedżeż jest dłuższym, bardziej złożonym słowem, twardszym, cięższym, konkretnym, mocnym, tworzy szerszą wspólnotę liter i kojarzy się bardziej z ziemią. Tak przynajmniej to wygląda, czy też brzmi, z polskiej perspektywy.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Znany nieznany. Afgański klasyk odkryty na nowo

Ostatnia aktualizacja: 15.02.2022 10:00
Nashenas – nieznany w dari, jednym z urzędowych języków Afganistanu. Tak kazał się zapowiadać Mohammad Sadiq Fitrat, gdy wchodził na antenę kabulskiego radia. Bał się gniewu ojca i pozostał przy tym przydomku, nawet wtedy, gdy został jedną z gwiazd w swoim rodzinnym kraju.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Mistyka Baulów w kosmicznych obłokach

Ostatnia aktualizacja: 18.04.2022 21:00
Znów piszę o międzykulturowym spotkaniu, ale tym razem okoliczności były dużo dramatyczniejsze. “Matir Gaan” jest w zasadzie pokłosiem kryzysu uchodźczego z 2015 roku i albumem terapeutycznym.
rozwiń zwiń