POLSKA
Przyznam, że wciąż tańczą mi w głowie dźwięki z kilku przynajmniej wspaniałych płyt, wydanych w naszym kraju w kończącym się 2024 roku – i wciąż mam pewne wątpliwości odnośnie kolejności przeze mnie zaproponowanej. Tym niemniej:
1. Raphael Rogiński – Žaltys
Kolejna rewelacyjna solowa płyta Raphaela Rogińskiego, będąca tym razem owocem jego artystycznej wyprawy w stronę tradycji litewskiej (choć po trochu też i polskiej, i słowiańskiej, i uniwersalnej przecież). Finezja, wyrafinowane brzmienia, doskonałość warsztatowa i technologiczne rozwiązania rymują się tu z wybitną muzykalnością, wrażliwością – i duchowością.
2. Kapela ze Wsi Warszawa – Sploty
Kapela ze Wsi Warszawa znów (nadal) w znakomitej formie. Odświeżone brzmienie wiele zawdzięcza odwołaniom do dubu, elektroniki, studyjnej obróbki dźwięku, a zarazem w swym głównym nurcie jest eksplozją twórczości czerpiącej z ludowej tradycji – i jej rewelacyjnych autorskich odczytań.
2. Weronika Grozdew & Mussos – Wandering Songs
Wybitna wokalistka przedstawia swój nowy świetny projekt, w którym spotykają się wybitni instrumentaliści wokół jej autorskiej muzycznej wizji, łączącej w wyrafinowany sposób odwołania do tradycji bułgarskiej, greckiej, polskiej. Powstaje z tego niezwykła, zachwycająco spójna, poruszająca całość.
Tuż za „podium” zmieściłaby się wspaniała płyta Maniuchy Bikont – Porządki. Ale, jak wspomniałem, było tych świetnych krążków mnóstwo. Pośród tych, które przede wszystkim przychodzą na myśl, są tegoroczne albumy Piotra Damasiewicza (o którym może nie wypada mi mówić, gdyż autor wykorzystał we wkładce mój tekst, ale cóż poradzę na to, że to wielka płyta), Marii Pomianowskiej, tria (choć w istocie kwintetu) Wowakin, grup Radical Polish Anambl, Wspak, Nachum, Mosaik, GMM, Hizbut Jamm (znów ten niezwykły Raphael Rogiński), Tuleje czy Jolanty Kossakowskiej.
ŚWIAT
Na świecie, oczywiście, działo się równie wiele przepięknych rzeczy. Pozwalam sobie jednak uformować poniższą hierarchię.
1. Nusrat Fateh Ali Khan – Chain of Light
Niezwykła płyta „zza światów”. 27 lat po śmierci artysty oraz trzy i pół dekady po ich nagraniu ukazały się jedne z pierwszych nagrań zrealizowanych przez genialnego pakistańskiego mistrza dla oficyny Real World, prowadzonej przez Petera Gabriela. Mistyka, przesłanie, dobro, piękno!
2. Nicole Mitchell & Ballake Sissoko – Bamako*Chicago Sound System
Niebanalne muzyczne spotkanie dwóch światów, które przemieniło się w przejmującą wspólną opowieść. Nagrania powstały w 2017 roku, ale światło dzienne ujrzały późnym latem 2024. Z jednej strony jest tu jedna z czołowych postaci muzyki z Mali – grający na korze wybitny Ballake Sissoko, ze swymi współpracownikami, wokalistami (Fatim Kouyate, Mankwe Ndosi) i instrumentalistami. Z drugiej – jakże ważna postać jazzowej czy improwizującej sceny chicagowskiej, flecistka Nicole Mitchell, ze swymi przyjaciółmi, wśród których są wielki gitarzysta Jeff Parker (znany też m.in. z grupy Tortoise) i kontrabasista Josh Abrams. Jeśli jakieś sens ma dziś tzw. spotkanie kultur (a wydaje się, że właśnie w tych trudnych czasach ma ono znaczenie szczególne), to ten album wydaje się takiej idei kwintesencją. Dzięki wieloletnim edycjom poznańskiego festiwalu Made in Chicago mam wrażenie, że znam amerykańskich muzyków dość dobrze i mam głębokie przekonania, że ich udział w takim przedsięwzięciu nie jest przypadkiem czy kaprysem lecz świadomym wyborem. A efekt – znakomity.
Ale też afrykańskiej muzyki było w tym roku mnóstwo, by wymienić choćby albumy, które przedstawili w minionych miesiącach Bassekou Kouyate z żoną Amy Sacko, Aziza Brahim czy formacja Saramaccan Sound z Surinamu.
3. Maria Mazzotta – Onde
Niezwykle doświadczona, ceniona i świetnie znana włoska wokalistka, pochodząca z regionu Apulii, znana jest m.in. z kultowej formacji Canzoniere Grecanico Salentino. Jej najnowszy album z jednej strony odwołuje się do muzycznej tradycji południowych Włoch, artystka czaruje swym charakterystycznym głosem, z drugiej – decyduje, by zasadniczy akompaniament stanowiły elektryczna (momentami bardzo elektryczna) gitara i mocna perkusja. Mazzotta z partnerami wyprowadza tradycyjne muzyczne tematy w całkiem nowe odświeżające konteksty – i brzmi to wszystko niezwykle ożywczo.
Na koniec dorzucam jeszcze tradycyjny żal, że nie zmieściło mi się w owym skrótowym podsumowaniu sporo płyt, m.in. te, które nagrali Mari Boine, El Khat, Ali Dogan Gonultas, Driss El Maloumi, Bab’l Bluz, Russudan Meipariani i gruziński chór Ensemble Anchiskhati, a w końcu i polska / międzynarodowa Saagara.
Tomasz Janas
***
Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.