Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Kwartet Domagalski, Młynarski, Niwiński i Zabrodzki z pomocą Marii Siwiec przenoszą oberki w zupełnie nowy wymiar

Ostatnia aktualizacja: 13.11.2025 09:00
O Oberkas Travel najłatwiej napisać, że to supergrupa. Piotr Zabrodzki – skromny, pozostający w cieniu, ale po prostu genialny multiinstrumentalista i inżynier dźwięku, jedna z podpór środowiska Lado ABC.
Oberkas Travel tworzą: Mateusz Niwiński, Piotr Zabrodzki, Jan Emil Młynarski i Piotr Domagalski.
Oberkas Travel tworzą: Mateusz Niwiński, Piotr Zabrodzki, Jan Emil Młynarski i Piotr Domagalski.Foto: mp

Jan Młynarski – wirtuozerski perkusista, zakochany w przeszłości, ale i wyglądający w przyszłość. Piotr Domagalski – wybitny basista skaczący po gatunkach. Mateusz Niwiński – jeden z najlepszych polskich skrzypków. I Maria Siwiec – jedyna w swoim rodzaju śpiewaczka. Z tego spotkania musiało wyniknąć coś niezwykłego. I tak jest w istocie. A nawet bardziej, bo Oberkas Travel przebijają wszystkie oczekiwania.

CZYTAJTEŻ:

Taneczna podróż i bitwa na oberki z Kwartetem Oberkas Travel

Zaczęło się, gdy Zabrodzki, Młynarski i Domagalski pojechali na potańcówkę do Przystałowic Górnych. Oszaleli na punkcie szalonych, wirujących tańcem i potem oberków. Od tamtej pory wracali do polskiej muzyki wiejskiej i wariacji na jej temat wielokrotnie. Grywali in crudo, jeździli po wsiach, w Polu Zabrodzki i Młynarski rozbierali oberki na czynniki pierwsze i zmieniali je nie do poznania. W Tercecie Imperial (którego debiut w przyszłym roku) zamienili je w muzykę elektroniczną. W Oberkas Travel robią krok w bok – są jednocześnie bardzo bliscy źródłom i bardzo odlegli od tradycji, zawieszeni między skrajnościami, łączą dwa światy.

Pod tym względem Oberkas Travel (co za klasyczna, ladowa nazwa) są podróżą w czasie i do alternatywnej rzeczywistości. Ta muzyka wyrasta z lat 60. i 70., gdy różne niezachodnie style i tradycji przechodziły szybkie i radykalne modernizacje w zetknięciu z muzyką anglosaską. Od tajskiego molamu przez kambodżański rock'nroll przez zachodnioafrykańskie bigbandy po kolumbijską cumbię. Wszędzie tam fundamentem była tradycja, na którą nakładano nowoczesną formę, najczęściej rocka. Tradycyjne instrumenty elektryfikowano, nadając im nowego, nowoczesnego brzmienia albo na zachodnich instrumentach wygrywano tradycyjne melodie. Często wplatano w nie muzykę psychodeliczną, co chyba najlepiej słychać w anatolijskim rocku, u takich muzyków jak Erkin Koray czy Baris Manco i u ich współczesnych następców – Gaye Su Akyol, Deryi Yildirim, Altin Gun. W ostatnich latach furorę robi wydawnictwo Nyege Nyege Tapes, które zajmuje się elektronicznymi modernizacjami różnych afrykańskich stylów. Właśnie tym tropem idzie warszawski kwartet.


Od pierwszych taktów wyraźnie słychać, że to oberki, ale brzmiące zupełnie inaczej. Wygrywane przez Zabrodzkiego na syntezatorach i pianinie melodie drgają, chwieją się, jakby zaraz miały wskoczyć w tryb niczym nieskrępowanej improwizacji, ale trzymają się w ryzach. Są momentami skrzekliwe, momentami głębokie, zmieniają się jak w kalejdoskopie. Współbrzmią z nimi skrzypce Niwińskiego, często grają unisono, oba instrumenty się przenikają, a czasem Niwiński usuwa się w cień. Świetnym zabiegiem było wykorzystanie skrzypiec Stroha i ich ostrego, niedzisiejszego brzmienia. Niwiński brzmi, jakby grał zza zasłony czasu. Basujący Domagalski z basetli wyciska siódme poty, a to ją bezlitośnie traktuje smyczkiem, a to po jazzowemu przebiera po strunach palcami. Młynarski wszystko spina swoją grą na perkusji. Ona też jest niejednoznaczna, między oberkowymi rytmami czai się jego jazzowe wychowanie, nieprzewidywalność. Występująca w kilku piosenkach Maria Siwiec nadaje im konkretności, umiejscawia je na mapie. I świetnie odnajduje się w tak nietypowym anturażu.

W ich rękach oberki nie tracą swojego charakteru, wręcz przeciwnie. Zyskują nowych barw, można spojrzeć na nie z nowej perspektywy. Zatracić się w tańcu i zasłuchać w ich inności. To oberki przesiąknięte psychodelią, jaskrawe, otwierające uszy na nowe doznania. To polski folk, jakim mógł być, gdyby historia potoczyła się trochę inaczej. I kolejny dowód na to, że muzyka wiejska jest niewyczerpanym źródłem inspiracji, z którego chce czerpać coraz więcej muzyków. To nasz skarb i tożsamość i nie muszą one być muzealnym eksponatem, ale żywą tkanką kultury. Tak jest tutaj, to muzyka pełna życia, do której chce się wracać, do której chce się wirować, przetańcować całą noc.
5/5

Michał Wieczorek


Oberkas Travel

Oberkas Travel

Tańce 2025

Ocena: 5/5


***

Więcej recenzji - w naszym dziale Słuchamy.