Dialogi
Na szczęście (mówię to jako wielbiciel namacalnych, dotykalnych fonogramów – z okładką, zdjęciem, opisem, historią, kontekstem opisanym w książeczce towarzyszącej wydawnictwu) większość z nich wciąż jeszcze poza względnie długotrwałą i zazwyczaj nieusuwalną wersją cyfrową posiada też tradycyjny wymiar płyty fizycznej, choćby w formacie CD.
Wielość ciekawych i godnych wspomnienia krążków powoduje lekki popłoch. Umówmy się więc, że jest to wybór „na dziś”. Każdego kolejnego dnia ważne szczegóły owej kolekcji mogłyby ulec zmianie. Zabraknie więc w mojej „trójce” wielu świetnych albumów, ot choćby tych, które w 2023 r. wydali: Mari Kalkun, Arooj Aftab / Vijay Iyer / Shahzad Ismaily, Mari Boine & Bugge Wesseltoft, Lenhart Tapes, Altin Gun, Sinikka Langeland, Tinariwen, Yungchen Lhamo, Dudu Tassa & Jonny Greenwood, Mokoomba, kwartet Sissoko / Segal / Parisien / Peirani, Chouk Bwa & The Ångstromers, zabraknie też niezwykłego krążka Taa! Our Language May Be Dying, But Our Voices Remain – poruszających terenowych nagrań z Botswany.
Za najważniejszą płytę roku uważam The Sky is the Same Colour Everywhere, którą nagrali dwaj mistrzowie: Kayhan Kalhor i Toumani Diabate. To artyści, których chyba wręcz nie wypada przedstawiać. Pochodzący z Iranu Kalhor gra na kemencze, Diabate – jeden z najwybitniejszych dziś muzyków z Mali – gra, oczywiście, na korze. Z ich dialogu rodzi się coś więcej niż banalnie rozumiane spotkanie odległych kultur. Nic z tych rzeczy! Tworzą oni wspólną, absolutnie pasjonującą opowieść, o której trudno powiedzieć, że przekracza jakiekolwiek granice, bowiem żadne granice tych artystów nie dotyczą. Prowadzą nas więc w niezwykły świat harmonii, lekkości, a zarazem wyrafinowanego piękna. Artyści poruszają ducha, intelekt, duszę – co tam komu „rymuje się” z wielkim muzykowaniem. Tu nie ma nic na pokaz, żadnych grepsów, prawdziwe spotkanie, z którego rodzi się wielka muzyka. To melancholia i wirtuozeria. Aż chciałoby się powiedzieć czy zakrzyknąć: oby nie było ich kolejnej wspólnej płyty, bo ta to niemal absolut, lepszą trudno sobie wyobrazić.
Po drugie na mojej liście: Ali Farka Toure –Voyageur, czyli krążek przywołujący myśl o wielkich legendach z przeszłości – choć to przecież album premierowy. To płyta wydana siedemnaście lat po śmierci wspomnianego wybitnego artysty. Przynosi zarejestrowane przed laty, do teraz niepublikowane, utwory, które każą raz jeszcze pochylić się przed jego niepospolitą muzyczną osobowością. To, że rzecz trafiła na czołówki list bestsellerów world music dzieje się nie z jakichś, powiedzmy, sentymentalnych powodów, ale z uwagi na fakt, że muzyka artysty, która pozostała w archiwach jest po prostu wspaniała – a liderowi towarzyszą w tych nagraniach m.in. Oumou Sangare, Afel Bocoum czy Bassekou Kouyate.
Po trzecie wreszcie: Catrin Finch & Aoife Ní Bhriain – Double You. Nie chciałbym być podejrzewany o to, że mam szczególną predylekcję do kameralnych duetów, ale oto kolejna niezwykła płyta nagrana na dwa instrumenty, od której nie mogę się uwolnić. Tym razem zrealizowana przez dwie panie. Znakomita walijska harfistka Catrin Finch (nie licząc jej dokonań w kręgu muzyki klasycznej) ma na koncie trzy świetne albumy nagrane z Seckou Keitą. Tym razem spotkała się z artystką z bliższego (najbliższego) kręgu kulturowego, bo z irlandzką skrzypaczką Aoife Ní Bhriain. Takie to oczywiste i nieoczywiste zarazem. Efekt jest obezwładniający. Znów: żadnej kalkulacji, autentyczne spotkanie, wbrew modom, trendom, artystki tworzą własną, wspólną, zachwycającą całość.
Gdyby ktoś mnie zapytał o wznowienie roku, to bez wątpliwości wskazałbym na trzy klasyczne, chyba można tak powiedzieć, płyty, które dla słynnego Real World w pierwszej połowie lat 90. nagrała wspaniała, niepowtarzalna hindusko-brytyjska wokalistka Sheila Chandra. Problemy zdrowotne przerwały wówczas jej karierę, dziś możemy się cieszyć przynajmniej – przypomnianymi na CD, LP i w streamingu – jej wznowionymi nagraniami, których dokonała trzy dekady temu dla oficyny Petera Gabriela.
PS.
A gdyby ktoś zapytał mnie o najciekawsze polskie płyty folkowe wydane w 2023 roku, to na pewno wspomniałbym o krążkach, które nagrali Vołosi, TRANSatlantyk, Bastarda (i nie wiadomo czy lepszy trzypłytowy Nizozot, czy Lilith Abi z serbskimi artystkami), Marcin Pospieszalski, duet Wspak, Hajda Banda, Laboratorium Pieśni, Kapela Niwińskich – i o wznowionych po trzech dekadach legendarnych nagraniach zespołu Werchowyna też bym powiedział (choć pewnie i tak parę tytułów mi umknęło).
Tomasz Janas
***
Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.