Już od pierwszej płyty koreańska artystka Park Jiha zwracała uwagę swoją oryginalną twórczością. Od „Communion” przez „Philos” po „The Gleam” – o którym pisałem na łamach Radiowego Centrum Kultury Ludowej – pokazywała jak wiele w niezwykły sposób można wykrzesać z tradycyjnych instrumentów. To delikatna muzyka, pełna ciszy, rezonansu, rodzaju kruchości, ale i pełna emocji. Instrumenty mają przestrzeń, żeby tu wybrzmiewać – Jiha, która gra od 13 roku życia, jest z nimi bardzo dobrze obeznana. Wie, jak wycyzelować z nich dźwięk, jakie mają możliwości. To jej czwarta płyta, a ja wciąż nie mogę wyjść z podziwu jak wiele jest w stanie stworzyć i na nowo rozwijać swój oryginalny muzyczny język.
Każdy z tytułów jej płyt brzmi jak słowo-manifest, kierunek który wskazuje jej upodobania, estetyczne inspiracje, ale też konsekwencję, które sprawiają, że ma bardzo uniwersalny wydźwięk. Na „All Living Things” jest cała gama instrumentów: piri, yanggeum i saenghwang obok fletu, glockenspiel, dzwonków, ale też głosu Koreanki. Pojedyncze brzmienia nawarstwia w studiu, przenikają się, tworząc rozbudowane mini-symfonie. Mini, bo nie przygniatają monumentalnością, brzmią kameralnie, delikatnie, rezonans brzmienia niektórych instrumentów brzmi dogłębnie i przejmująco. Symfonie, bo są bardzo złożone w swojej prostocie, zachwycają.
Park Jiha na kolejnych płytach eksplorowała możliwości instrumentów, testowała ich brzmienie, stosowała różne techniki, jakby chciała pokazać jak wiele można stworzyć na bazie ich akustycznych możliwości. Na „All Living Things” podchodzi do ich brzmienia bardziej – wydawałoby się – tradycyjnie, ale jednocześnie poszerza ich brzmieniowe spektrum, wykorzystując elektronikę. Przez to zyskują nowy wymiar, pochłaniają bardziej, brzmią przestrzennie, czasem wręcz sakralnie jak wtedy, gdy w finale „Grounding” narasta potężny dron w tle.
Przykładów kreatywnego podejścia do dźwięku jest wiele. W „Bloom” instrumenty przejmująco rezonują, kiedy wysokie dźwięki przeplatają się z niskimi; na tle zapętlonego brzmienia wyłania się uwodząca i lekka melodia zagrana na piri. W „Blown Leaves” pociągająca melodia grana na saenghwang jest zdwojona dzięki błyszczącym partiom elektroniki. Z kolei „Blown Leaves” przypomina dokonania twórców kosmiche musik, gdzie tuż za delikatnymi frazami granymi na piri narastają rozwarstwione fale elektroniki.
Park Jiha - Okładka płyty All Living Things
To muzyka, która dąży do uspokojenia, wyciszenia, skonfrontowania się z samym sobą. Wiele melodii ma powtarzalne, repetycyjne cykle czy wzory, które rozwijają się mantrycznie, a do których stopniowo dodawane są kolejne partie instrumentów. Zasób instrumentarium wskazuje na czerpanie z muzyki tradycyjnej, ale Park Jiha sumuje tu frapująco swoje dotychczasowe dokonania, wyciągając esencję z delikatnych, prostych akustycznych melodii. Wzmacnia je za sprawą elektroniki, ale zachowuje w tym umiar, tworzą osobliwe, przejmujące i często wzruszające kompozycje.
Park Jiha tworząc minimalistyczne utwory, pokazuje jak wiele można usłyszeć w detalu, powtórzeniu, czasem polifonicznym przeplataniu się instrumentów strunowych z piszczałkowymi (niezwykłe „A Story of Little Birds”, w pewnym momencie podbite ledwo wyczuwalnym bitem). Koreanka pokazuje jak niezwykła kreatywność w niej tkwi, ale też jak przenieść potencjał akustycznych instrumentów w nowy wymiar, gdzie współczesne brzmienia ich nie przytłaczają, a gdzie forma i sposób wykorzystania sprawiają, że same definiują to, czym jest owo współczesne brzmienie.
Jakub Knera
Park Jiha
All Living Things
Glitterbeat/tak:til 2025
Ocena: 4/5
***
Więcej recenzji w naszym dziale Słuchamy.