"Wizerunki te rozpowszechniała młodzież, zafascynowana jedną z sensacyjnych powieści zeszytowych — Rocambolem — hersztem Czarnej Ręki. W tej wersji Rocambol był znanym paryskim aktorem-transformistą (mistrzem przebieranek), nieuczciwie skazanym za śmierć swojej ukochanej. Udało mu się zbiec i stanął na czele organizacji Czarna Ręka, mszcząc się za swoje niesłuszne skazanie i tropiąc oszustów, którzy dzięki swoim wpływom unikają sprawiedliwości. Na swoich wizytówkach i listach zamiast pieczątki zostawiali czarny odcisk dłoni".
To prawdziwa kopalnia skarbów dla każdego, kto interesuje się nowoczesną folklorystyką.
O takim przodku współczesnych memów i wirali i o innych fascynujących zjawiskach czytamy w świeżo wydanej, imponującej antologii wypisów z przedwojennej literatury groszowej pod redakcją Łukasza Biskupskiego i Moniki Rawskiej. Jej tytuł, Papierowi bandyci, jest nieprzypadkowy, nawiązuje bowiem do niezmiernie ważnego dzieła łódzkiego literaturoznawcy i czujnego badacza druków popularnych, Janusza Dunina. Papierowy bandyta to rezultat pracowitego przeszukiwania zbiorów bibliotecznych, prywatnych, wreszcie zasobów bazarów, strychów, piwnic: wielu ludzi pamiętało wciąż te wydawnictwa z pierwszej ręki.
Tak powstała książka upamiętniająca i przypominająca kulturę masową przedwojennej Polski: senniki i wróżby, pieśni nowiniarskie czy folklor miejski, królestwo „pulp fiction”: romanse zeszytowe, sensacje, kryminały, przygody i komiksy. Przypominała, czym emocjonował się popularny czytelnik, jacy bohaterowie byli idolami nastolatków, jakie ezoteryczne idee trafiały do obiegu powszechnego (i, na przykład, inspirowały śląskich malarzy outsiderów). Nowa antologia wzbogaca poszukiwania Dunina o obszerny materiał źródłowy, który w latach 70. przedstawiono tylko we fragmentach – przedruki samych powieści zeszytowych. To prawdziwa kopalnia skarbów dla każdego, kto interesuje się nowoczesną folklorystyką.
Tak powstała książka upamiętniająca i przypominająca kulturę masową przedwojennej Polski: senniki i wróżby, pieśni nowiniarskie, czy folklor miejski, królestwo „pulp fiction”: romanse zeszytowe, sensacje, kryminały, przygody i komiksy.
Ci, którzy emocjonują się przetaczającą się co pewien czas przez polski internet debatą o czytelnictwie, mogą znaleźć w Papierowych bandytach znajome wątki. Literatura zwana brukową nie była przez współczesną sobie krytykę traktowana w ogóle jak literatura, w najlepszym zaś wypadku – jako wydawnictwa szkodliwe i kształtujące kiepskie gusta. Książki te wychodziły w wielkich nakładach i cieszyły się ogromną popularnością wśród uczniów, robotników, służby. Jak wynika z przekazów, czytali oni bardzo wiele, jednak obawa przed ostracyzmem sprawiała, że woleli nie przyznawać się do tego badaczom (kto lubi czasem zajrzeć na portale plotkarskie, zapewne zna to uczucie z własnego doświadczenia).
Warszawskie Stare Miasto nocą
Wtajemniczenie w krąg czytelników broszur wymagało zaufania, co udało się w latach 20. Feliksie Bursowej. „Podczas rozmowy młody stolarz początkowo kpił sobie z czytelników powieści, ale gdy zobaczył u badaczki w torbie kilka zeszytów, wówczas 'w cichej rozmowie przy rozwartych drzwiach szafy przyznał, że pożera je'”, czytamy w Papierowych bandytach. Konfrontacja z tekstami źródłowymi pozwala uczciwie ocenić, czy faktycznie były takie straszne. Izabellę, Tajemnice Krakowa i inne sensacyjne wydawnictwa dzisiaj zaliczylibyśmy pewnie po prostu do literatury gatunkowej, w której przecież mogą pojawiać się rzeczy dobre i nie. Te zgromadzone w antologii niespecjalnie odbiegają jakością od rozmaitych powieści z właściwych sobie kategorii, które możemy znaleźć na półkach współczesnych księgarń.
Wszystko to daje w końcu jakieś świadectwo o naszej rzeczywistości, o tym, co nas ekscytuje, śmieszy, straszy i wzrusza.
Choć literatura groszowa i druki ulotne wychodziły w ogromnych nakładach, niewiele z nich przetrwało do dzisiaj. Nie chodzi jedynie o zniszczenia podczas II wojny światowej i powojenną nacjonalizację przemysłu, która położyła kres istnieniu małych drukarni, ale przede wszystkim o przekonanie o bezwartościowości wydawnictw broszurowych. Trafiały więc często na przemiał i do śmieci – przetrwaniu ich do dzisiejszych czasów zresztą nie sprzyjała fatalna jakość papieru, na których je drukowano.
Los "papierowych bandytów" każe jednak zastanowić się nad ich dzisiejszymi odpowiednikami, wszak i dzisiaj mamy osobne obiegi literatury (i nie tylko, powstały przecież całkiem nowe media), które przypominają nieco świat groszowej powieści, senników i przepowiedni. Warto zadać sobie pytanie – na co możemy zwrócić uwagę współcześnie, nawet jako folkloryści amatorzy? Co może być odpowiednikiem broszurowych wydawnictw, Genowef, Kabał wszechświatowych, Królów atletów? Może blogi, może fan fiction, fanpejdże z aforyzmami na tle zachodów słońca, a może kanały Youtube prowadzone przez samozwańczych uzdrowicieli? Wszystko to daje w końcu jakieś świadectwo o naszej rzeczywistości, o tym, co nas ekscytuje, śmieszy, straszy i wzrusza.
Książkę Papierowi bandyci. Wypisy z polskojęzycznych powieści obiegu brukowego do 1939 roku w formacie PDF można bezpłatnie pobrać.
Olga Drenda
***
Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.