Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Wiada

Ostatnia aktualizacja: 25.08.2022 10:00
Tuż przed wybuchem I Wojny Światowej mój pradziadek Kazimierz wyjechał do Ameryki. Pochodził z biednej wsi w zaborze rosyjskim, miał mało ziemi i wielkie ambicje, by zostać szanowanym i bogatym gospodarzem.
Słownik Języka Polskiego pod red. W. Doroszewskiego.
„Słownik Języka Polskiego” pod red. W. Doroszewskiego.Foto: EG

W pierwszych latach przekazywał rodzinie przez wracających do domu sąsiadów pieniądze i informacje, skarżył się na nieludzkie warunki pracy w fabryce samochodów Forda. W pewnym momencie wyjechał stamtąd do Argentyny, listy i wiadomości przestały przychodzić.

Nie wiadomo, co się z nim stało.

„Kochana żono, Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, donosze ci kochana żono, że jestem zdrowy czego i tobie wras z dziećmi życze, dobrego zdrowia i powodzenia od Pana Boga i donosze ci, że pisałem list do Ciebie, jusz minęło 11 tygodni i nie mam od Ciebie żadnego odpisu i nie wiem co to znaczy, czy list nie doszedł, czy mi nie odpisałaś, i donieś mi, czyś odebrała pieniądze, które ci pszysłałem 15 rubli, to mi zara odpisz, czyś odebrała, czy nie. I donieś mi jezeliś odebrała, a nie chcesz mi odpisać, czyś sie rozgniewała, czy o mnie nie stoisz, bo ja tysz moge sie pogniewać i co ci powiedzieć dobrego, bo w Ameryce dużo żonów można nabyć za małe pieniądze. Ja miałem ci szyfkarte wysłać, alie nie wyślie jasz mi list odpiszesz to ci szyfkarte wyslie i pszyjadziesz do mie razem z dziećmi i pozdrawiam kochana żono i kochane dzieci (…)”. *

Tak pisał z Ameryki na przełomie XIX i XX wieku niejaki Józef Jagielski do żony Franciszki. Wiele lat później okazało się, że listy od niego i wielu innych osób nie dochodziły. Zatrzymywała je carska cenzura, chcąc kontrolować i ograniczać nieokiełznany żywioł migracji, jaki ogarnął w połowie XIX wieku nie tylko zabór rosyjski, ale i całą Europę.
Lektura listów z tamtych czasów i historii opowiadanych przez emigrantów do Ameryki, Brazylii czy Argentyny jest bardzo ciekawa. Bywa wstrząsająca.


Polscy muzykanci w Teksasie, koniec XIX wieku: Frank Koscielniak (skrzypce), Clem Kujawa (basy). Źródło: polish-texans.com (udostępnił B. Marshall) Polscy muzykanci w Teksasie, koniec XIX wieku: Frank Koscielniak (skrzypce), Clem Kujawa (basy). Źródło: polish-texans.com (udostępnił B. Marshall)

Wiadomość to wiedza. Co się wydarzyło, jaki los spotkał kogoś bliskiego, gdzie był i co robił, jakie ma plany, czy i kiedy wróci, jeśli wyruszył w daleką podróż. W minionych wiekach ludzie byli o wiele bardziej mobilni, niż nam się dzisiaj wydaje. Wymuszał to głód, wojny, polityka, a także osobiste intencje, marzenia, zobowiązania. Osobna historia to pielgrzymowanie, zwyczaj tak stary, jak ruchy mistyczne i religijne.

„Kiedy byłam małą dziewczynką, zaraz po wojnie (I Wojnie Światowej – przyp. autorki), tato poszedł na piechotę do Ziemi Świętej” – opowiada pani Anna z Podola. „Nie było go trzy lata. Nie wiedzieliśmy, co się z nim dzieje. Wrócił odmieniony, przyniósł ze sobą obraz Matki Boskiej, na który Pani teraz patrzy”.

Wiadomość podtrzymuje więź. Z żywymi i umarłymi, rodziną i przodkami, tym i tamtym światem. Odgrywa kluczową rolę w miłości.

„Leć głosie po rosie,
do kochania mego.
Niech on nie przyjeżdża,
bo ja mam innego.

Niech on nie przyjeżdża,
Konika nie trudzi.
Jeśli mi nie wierzy,
Niech się spyta ludzi”.

Albo:

„Miała Kasia Jasia,
Kochaneczka swego.
Napisała pocztóweczke,
Wysłała do niego.

A on jej odpisał,
Że on już nie żyje.
Cztery razy roczek minął,
Jak on w ziemi gnije”. **

Wiedza: potoczna, codzienna. A także sekretna i niedostępna zwykłym śmiertelnikom. Wymagająca wtajemniczenia i poświęceń.Starożytni filozofowie spierali się, czy pochodzi z umysłu, czy z doświadczenia, jest mniemaniem, czy też można jej ufać z niepodważalną pewnością. Czy to co widzimy i wiemy jest cieniem, odbiciem, awersem czy rewersem „prawdziwego” świata?

Wydaje się, że takie dylematy nie dotyczą tzw. wiedzy ludowej. To, że czegoś nie widać, nie znaczy, że nie istnieje. A być może istnieje nawet bardziej. Wiadomości mogą być wysyłane – na przykład we śnie - przez zmarłych do bliskich, którzy nie dopełnili jakiegoś ważnego pogrzebowego obyczaju. Mogą oni ostrzegać przed niebezpieczeństwem, śmiercią, albo zapowiadać radosne i nieoczekiwane zdarzenia.

List z ważnym przesłaniem można otrzymać od samego Boga. Wzywa do nawrócenia, pobożnego życia, przestrzega przed pychą i przywiązaniem do dóbr materialnych. Zjawisko tak zwanych „listów z nieba” jest zwyczajem pochodzącym głownie z pobożności ludowej. Wiele takich historii znajdziemy również w apokryfach i historiach przekazywanych pokoleniowo. Ich aktualność i przesłanie wydają się niezmienne, równie przekonujące tak dawniej, jak i dzisiaj.


List z nieba. Z kolekcji Muzeum Etnograficznego w Krakowie. Źródło: etnomuzeum.eu List z nieba. Z kolekcji Muzeum Etnograficznego w Krakowie. Źródło: etnomuzeum.eu

Wiadomości mogą być przekazywane werbalnie, jak i poprzez przedmioty, gesty, czynności. Bicie w dzwony, sygnały puszczane w świat za pomocą ognisk, latarni, trombit, ligawek, pozostawianie w określonych miejscach specjalnych przedmiotów, wiadomości zakodowane w stroju, biżuterii, kolorach ścian, drzwi i okiennic.
No i wynalazki, takie jak sms, e-mail, komentarz w mediach społecznościowych.
Nie zapominajmy też o starodawnych pozdrowieniach z wakacji na papierowej pocztówce.

Mamy jeszcze wiele innych, umykających definicjom rodzajów wiedzy i sposobów dzielenia się nimi. To na przykład miłość, radość, smutek, nostalgia, tęsknota. Co wiem, kiedy opanowują mnie te uczucia? Czego oczekuję? Jakich wiadomości się spodziewam?
Chyba najbardziej precyzyjnie oddaje to muzyka.

„Sama skrzypka mi brzęka,
Sama chodzi mi ręka.
Ani wiada, kędy kres
Ile tonów, tyle łez”.

Ewa Grochowska


Z archiwum rodzinnego K. Cackowskiej. Zbiory terenowe autorki Z archiwum rodzinnego K. Cackowskiej. Zbiory terenowe autorki

*List Józefa Jagielskiego (pisownia oryginalna) i przedstawiona historia pochodzą z książki Małgorzaty Szejnert „Wyspa klucz”, Kraków 2009.

**Fragmenty pieśni i przyśpiewek ludowych - z tradycji ustnej.


Ewa Grochowska

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

 

Czytaj także

Bliscy

Ostatnia aktualizacja: 04.11.2021 09:00
Zapomniałam, że znam kilka takich opowieści. Odżyły mi w głowie podczas przeglądania zdjęć po zmarłej cioci. Niektóre uwiecznione na nich sceny należą do mojej ulubionej kategorii zdjęć rodzinnych. Zatem najpierw o tym.
rozwiń zwiń