Na wsiach nazywano je warkoczami Matki Boskiej i jednym tchem wymieniano ich liczne lecznicze właściwości. Ale nie tylko kultura ludowa doceniła ich piękno i pożytek dla człowieka. W legendach i przekazach wielu kultur pojawiają się jako symbol ochrony, opieki, oczyszczenia i przemiany, a ich strzelistość ma przypominać, że ziemia i niebo są nierozerwalne. Nie ma jednego bez drugiego, żyjemy trochę tu, trochę tam, w zależności od przyjętej perspektywy.
Świat ludzki podzielił dziewanny na dzikie, pospolite, nazywane w żargonie ogrodniczym chwastami, oraz dostojne, opisywane językiem królewskiego przepychu, dla odróżnienia od pospolitych nazywane lekarskimi. Piękne i lecznicze są jedne i drugie, a różnica leży w ludzkiej spostrzegawczości, potrzebie symetrii i gładkości, przywiązaniu do równych rzędów i form regularnych.
Wiejska chata
Roślin dedykowanych Matce Boskiej jest całe mnóstwo. Lilia, fiołek i róża występują w maryjnej symbolice religijnej i mistycznej. Mądrość ludowa opisuje ją od stóp do głów za pomocą tych nie tak znanych, jak macierzanka, mięta czy szałwia, ale równie pełnych mocy. Są to między innymi: tasznik pospolity (torebka Matki Boskiej), tojad (trzewiki), goryczka wąskolistna (sukienka), przetacznik (płaszcz), orlik pospolity (rękawiczki), koniczyna polna (kądziel), traganek (włosy), wierzbówka kiprzyca (palce). W dniu Matki Boskiej Zielnej (15 sierpnia) święcone są bukiety z ziół i kwiatów. Ich liczba i symbolika również nie są przypadkowe.
Przyzwyczajenie każe nam myśleć, że porównywanie roślin – szczególnie tak zwanych „pospolitych” – do postaci świętych, mitycznych i legendarnych dodaje im powagi i dostojeństwa. Wydaje się też, że to ich lecznicze i estetyczne właściwości dają im wstęp do ludzkiego świata, inaczej rosłyby sobie gdzieś w polu, użyteczne i piękne tylko dla samych siebie. Nic bardziej mylnego.
Z archiwum rodzinnego Zofii Gan. Zbiory terenowe autorki.
Pojedyncze gałązki oraz wiązki roślin, kwiatów i liści mogą być praktyczne i mistyczne, symboliczne i dekoracyjne. Mają swój język, bardzo przydatny ludziom dla wyrażania uczuć i nadziei, szczególnie kiedy na przykład wróżba z kwietnych płatków obiecuje spełnienie skrytych marzeń i jawnych zamiarów, miłość, zdrowie i dostatek.
Robimy więc bukiety, usypujemy kwietne mandale, wyciskamy esencje i ekstrakty, tłoczymy oleje, lepimy kadzidła. Ciemne od gęstej zieleni selery, wybuchające czerwienią pomidory, biało-różowe kwiaty ziemniaków – dodają apetytu, również tego na życie.
Nade wszystko jednak potrzebujemy świata roślin, żeby przyzwyczajać oczy do piękna różnorodnego, nieoczywistego, rajskiego, niesamowitego, groźnego, zaskakującego i tego, które wydaje się przezroczyste, ale jest niezbędne jak powietrze.
Na zdjęciu: Janina Grochowska (babcia autorki) z siostrą. Z archiwum rodzinnego EG.
Najbardziej niesamowite nie jest dla mnie fotografowanie się na tle natury: ogrodów, lasów, wodospadów (to akurat dobitnie przypomina, że jesteśmy malutcy i z punktu widzenia przyrody niezbyt istotni), brzegów rzek i mórz. Na starych zdjęciach - szczególnie wiejskich, robionych na odpustach albo przez wędrownego fotografa - zachwycają mnie umieszczane na pierwszym planie i trzymane w rękach gałązki drzew i roślin, bukieciki kwiatów. Ubrani odświętnie ludzie – widać, że jest to bardzo uroczysty albo przynajmniej najlepszy strój – ozdabiają się dodatkowo malutkim kwiatkiem włożonym w kieszeń marynarki, różą wpiętą we włosy, gałązką trzymaną w ręku. Skromne, czasem mało widoczne na pierwszy rzut oka detale, dodające ludziom subtelności, wyrazistości, gracji, uroku. Lilie trzymane przez mężczyznę przyciągają oko patrzącej na zdjęcie osoby. Nie widać jego krzywego nosa, tylko to, co za chwilę się wydarzy, kiedy bukiet zostanie wręczony kochanej przez niego dziewczynie. Młoda kobieta delikatnie trzyma gałązkę. Trudno powiedzieć, która z nich jest piękniejsza, ale dzięki gałązce dziewczyna wydaje się jeszcze bardziej delikatna, niż jest.
Lubię też wizerunki ludzi pracujących w polu, kopiących ziemniaki, grabiących siano, żniwujących, zbierających kapustę, obrabiających len. Zgarbieni i zmęczeni, ale ozdobieni tłem, z którego wychodzą.
Fot. Zaharia Cushnir. Źródło: www.zaharia.md
Czasem na zdjęciach pysznią się też okazałe wazony, kwietniki i donice. Piękno ujęte w ryzy, zdyscyplinowane i podporządkowane zamysłowi dekoratorów. Tak sugestywne, że bohaterowie scenki bledną i szarzeją, mają niewyraźne miny i rozmazane emocje.
W eleganckich przydomowych ogrodach i wzdłuż granic posesji widuję starannie przycięty żywopłot, który bezlitośnie porządkuje przestrzeń, oddziela, ukrywa, separuje.
Co można z niego wywróżyć?
Ewa Grochowska
***
Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.