Autorskie utwory traktujące muzykę regionalnych orkiestr i zespołów dętych jako źródło metod kompozytorskich. Punktem odniesienia jest nie folklor konkretnego regionu (ten zależy od piosenki), a typ ekspresji i logiki właściwy muzyce obrzędowej czy okolicznościowej (wesela, pogrzeby). To właśnie nimi Zvanai próbuje zastąpić nawyki przyswojone podczas grania innych gatunków. Elementy cyfrowego instrumentarium służą obłaskawieniu elementów estetyki dresiarskiej. Pierwsza płyta „Eastplaining” (2023) zawierała w większości utwory korzystające bez ortodoksji z reguł muzycznych ludowej polifonii litewskiej (sutartines).
Nazwa? Zvanai to „dzwony” w jednym z litewskich dialektów. Kamil Szuszkiewicz nazwał tak zespół, opierając się na inspiracjach litewskimi pieśniami sutartines. W tym klimacie utrzymana jest pierwsza płyta Zvanai.
- Kiedy litewskie śpiewaczki tłumaczą jak śpiewać sutartines, używają własnie tego porównania – jak dzwon. Czyli rezonując, ale pamiętając, że to instrument perkusyjny. Taka nazwa zespołu została. A że nikt nie wie, co to za słowo, a przy tym łatwo wyszukać nas w przeglądarce… Zawsze jest też powód do zaczęcia rozmowy – tłumaczył Szuszkiewicz.
„Eastplanning” zespołu Zvanai to rytuał współczesnych nomadów, zawieszonych pomiędzy ludowością, a rytmem miejskim, migrujących pomiędzy krainami i estetykami w myśl transowych, marszowych kompozycji. Zvanai uchem Jakuba Knery
Skład? Zvanai dość drastycznie zmieniło skład. Grupa debiutowała w 2019 na festiwalu Unsound. Od tego czasu jej skład znacznie się zmienił. Kamil Szuszkiewicz uspokaja:
- To nie z powodu kłótni, nie jesteśmy rockmanami. Unikam tego szkodliwego zwyczaju jak zastępstwa. To może się sprawdzić, gdy jesteś gwiazdą i grasz kilkaset koncertów. Na kilka może wpaść ktoś inny. Ale ten zespół to proces. Tu musi wytworzyć się jakiś język, a proces ma być niezakłócony. To też nie jest muzyka, w której wykonuje się odgórnie jakieś rzeczy. Ta muzyka „skręca”.
- Zvanai to teraz nowy zespół. Inna energia. Inny sposób komunikacji – dodaje Olga Kozieł.
Grzegorz Tarwid to jeden z nowych członków zespołu. Wcześniej kontakt z muzyką tradycyjną miał m.in. dzięki Maciejowi Filipczukowi (projekt Radical Song Book) oraz – także obecnej w Zvanai – Marii Stępień. Od dawna był „fanem Kamila Szuszkiewicza”, a propozycja wzięcia udziału w zespole Zvanai była dla niego spełnieniem marzeń.
Podstawa? To utwory w formie melodyjek i beatów. To kilkuetapowa selekcja, której dokonuje się podczas próbowania utworów. Kamil Szuszkiewicz stara się, by utwory brzmiały bezwysiłkowo. „Melodyjki” to autorskie utwory lidera grupy.
- Kamil przynosi proste, krótkie melodyjki i w dwóch zdaniach tłumaczy, jak chce, żeby to było zagrane. Zaczynamy to grać i nagle to wszystko działa! A mnie od początku zastanawia, jak to się dzieje! – przyznaje z uśmiechem Olga Kozieł.
- Struktura melodyczna i rytmiczna są tu jednym i tym samym. Melodia jest na tyle prosta, ma tak klarowny rytm, że to totalna jedność. Dla mnie ważne jest by wpaść w trans podczas grania – dodaje Grzegorz Tarwid.
Magdalena Tejchma zwróciła uwagę na transowość zespołu, „ruch” muzyki, ale i towarzyszący graniu Zvanai niepokój.
- Jednym z ukrytych założeń jest „element jazzu, którego nie będzie słychać” – mówi Szuszkiewicz. – Wnosi go m.in. Miłosz Berdzik na cyfrowych bębnach. Jak masz taki jazz bez jazzu, to zostaje to coś, co nazywa się „drive”. Może to jest ten niepokój? – podejmuje.
SKŁAD:
Olga Kozieł – trąbka, śpiew
Maria Stępień – skrzypce, śpiew
Grzegorz Tarwid – syntezator, keyboard
Miłosz Berdzik – perkusja, sampler
Kamil Szuszkiewicz – trąbka, piosenki