Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Marian Ściseł: gdy sąsiedzi potrzebują prezentu, przychodzą do mnie

Ostatnia aktualizacja: 26.05.2020 08:00
- Pochodzę z Radzynia Podlaskiego, rzeźbię. Robię płaskorzeźby, rzeźby stojące, sceny z życia wsi, szopki. Żeby kupić dużą rzeźbę, potrzeba kolekcjonera, który ma na to pieniądze, a w takich miejscach jak jarmarki szczególnie dużo kupują dzieci - tłumaczył w "Cudowytwórcach" Marian Ściseł.
Audio
  • Rzeźbiarz Marian Ściseł opowiada o swojej sztuce, 1996 rok (Dwójka/Cudowytwórcy)
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjneFoto: Pixabay

Wuj pana Mariana również jest rzeźbiarzem, będąc młodym chłopcem Marian Ściseł często do niego chodził, podglądał jak pracuje i powoli poznawał tajniki pracy rzeźbiarskiej. Nieco później, wraz z kolegą, Mirkiem Zawadzkim, postanowili rzeźbić, na początku hobbystycznie. Odkrył ich dyrektor muzeum w Łukowie i młodzi rzeźbiarze wzięli udział w konkursie. - Z początku nie było wielkich sukcesów, ale dyplom, czy udział w wystawie pokonkursowej było dla nas czymś - wspominał.

Początkowo było małe zainteresowanie rzeźbami, pan Marian robił je po kosztach. Ptaszki sprzedawały się lepiej niż rzeźby stojące, dlatego na kiermasze jeździł z małymi rzeczami. - Żeby każdy sobie kupił do kieszeni, czy na prezencik, bo duże rzeźby kupują tylko kolekcjonerzy - powiedział rękodzielnik.

Marian Ściseł obecnie mieszka w mieście w bloku. - Mam trochę trudności, drzewo wycinam w piwnicy, a jeden pokój przeznaczyłem na pracownię. Żona ma z tego powodu trochę bałaganu i jak do tej pory mam bardzo wyrozumiałych sąsiadów. Czasem trzeba pohałasować w piwnicy, polakierować coś na balkonie. Sąsiedzi to podziwiają, nie wszyscy może wiedzą, że rzeźbię, ale się domyślają, gdy podjadę z drzewem pod klatkę schodową - powiedział rzeźbiarz Marian Ściseł. - Gdy potrzebują prezentu dla rodziny przychodzą do mnie, a ja go wykonam.

***

Audycja: Cudowytwórcy

Przygotowała: Patrycja Zisch

Data emisji: 23.05.2020

Godzina emisji: 8.50

gs

Czytaj także

W pracowni lutników

Ostatnia aktualizacja: 23.11.2019 09:00
Lutnicy, Marek i Bartosz Woźniak, robią bardzo mało instrumentów. Poświęcają im ogromną ilość czasu. Każdy dopieszczają i każdy z nich jest dziełem sztuki. Do tego czerpią ogromną radość z tego, co robią.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Malarstwo na szkle Jana Bachledy-Żołnierczyka

Ostatnia aktualizacja: 28.03.2020 05:30
- Zawsze miałem smykałkę do rysunku, lubiłem rysować jeszcze jako mały chłopak. Była to dla mnie duża pasja. Nie jestem przekonany czy na lekcjach rysunku miałem dobre noty, bo co innego mi kazali, a co innego ja chciałem. Po prostu na początku lubiłem rysować i nie miałem z tym żadnych konkretnych planów - wspominał w "Cudowytwórcach" Jan Bachleda-Żołnierczyk.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Kowal o wielkiej duszy. Władysław Gąsienica-Makowski

Ostatnia aktualizacja: 13.05.2020 07:00
- Ojciec mówił, żebym z kowalstwa na spinki się przerzucił, bo nie byłem chłop byczy, a kowal powinien być gruby. Ja na to, że nie musi być gruby, ino miał chęć do roboty - mówił w archiwalnej rozmowie słynny zakopiański artysta.
rozwiń zwiń