Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Wietnamczyk w swojej drugiej ojczyźnie

Ostatnia aktualizacja: 29.09.2021 09:00
- Widząc Wietnamczyka, większość sądzi, że kiepsko mówi albo w ogóle nie rozumie po polsku. A ja nie jestem tym Wietnamczykiem! Nie tylko mówię, ale potrafię pisać. Jestem autorem książki, „Słodko-kwaśnej historii”, mówiącej o historii społeczności wietnamskiej w Polsce. – A historia tej mniejszości w naszym kraju wcale nie jest jednoznaczna i krótka…
Audio
  • Wietnamczyk w swojej drugiej ojczyźnie (Dwójka/Mikrozbliżenia)

Wietnamska diaspora zaczęła kształtować się pod koniec lat 50. XX wieku, kiedy do Polski średnio w jednym roku akademickim mogło przyjechać ok. 40 studentów i doktorantów. W latach 90. zaczęli przyjeżdżać migranci zarobkowi, a nawet polityczni. Było to pierwsze pokolenie Wietnamczyków w Polsce, do którego należy też nasz bohater – aktywny działacz społeczności wietnamskiej w Polsce, tłumacz Ngo Van Toung. 

Dla Wietnamczyków język polski jest trudny. W latach 80. wietnamscy studenci uczyli się go przez cały rok akademicki, przed przyjazdem do Polski. Potem kolejny rok po przyjeździe do naszego kraju. Ngo Van Toung wspomina, że gdy tu przyjechał, Polska była ponura, zimna i deszczowa. Egzotyczna. Jak socjalistyczny kraj na pograniczu Wschodu i Europy Zachodniej malował się w oczach naszego bohatera?

- Przyjechałem do Polski w 1983, rok po stanie wojennym. To bardzo trudny okres dla Polski. W tamtym czasie, co roku, około 20 studentów i tyle samo doktorantów przybywało do Polski. Ja zdałem egzamin, dostałem konkretną liczbę punktów i dostałem się. Nie byliśmy pierwszymi studentami wietnamskimi w Polsce.

Wietnam i Polskę to nie tylko duża odległość na mapie. Nasze kraje dzielą inna kultura czy obyczajowość. A jeszcze więcej dzieliło je niemal 40 lat temu, gdy nasz bohater przyjechał do Polski. Sieć komunikacyjna przez pewien czas bazowała tylko na pisaniu listów. Do lat 90. Nie można było korzystać z telefonów. Brak internetu, social mediów owocował rzadkim kontaktem z bliskimi.

- Dla mnie było to bardzo egzotyczne. Nawet pod kątem jedzenia! Gdy jeszcze mieszkałem w akademiku w Łodzi, na początku, nie umiałem jeść sera. Nawet zrobiłem sobie zdjęcie, jak wkładam ser do ust, zatykając nos. Było też zimno, deszczowo, ponuro.

Ngo Van Toung po trochu wsiąkał w polską kulturę. Poznawał język, sztukę, literaturę, polską codzienność. To wszystko pozwoliło mu powoli czuć się Polakiem.

- Nie czuję się tu obco. Przez ten okres, bardzo długi, bo w tym miesiącu mija 37 lat, odkąd przyjechałem do Polski, poczułem że to mój kraj. Znajomość języka, historii, społeczeństwa, sztuki jest mocnym łącznikiem pozwalającym, bym czuł się Polakiem – mówił bohater „Mikrozbliżeń”.

Społeczność wietnamska w Polsce to jedna z najliczniejszych grup imigranckich w naszym kraju. Stanowią oni trzecią pod względem liczebności grupę migrującą do Polski, około 30 tysięcy ludzi. Ngo Van Toung to przedstawiciel wietnamskiej diaspory w Polsce. Jest m.in. współautorem książki "Słodko-kwaśna historia czyli wszystko, co chcieliście kupić w wietnamskich sklepach, ale baliście się zapytać", mówiącej o historii Wietnamczyków w Polsce.

***

Tytuł audycji: Mikrozbliżenia

Przygotowała: Mariana Kril

Data emisji: 25.09.2021

Godzina emisji: 8.50