W czwartek w Pałacu Prezydenckim wręczono odznaczenia ostatnim żyjącym żołnierzom, w piątek uczczono ich pamięć w miejscach kaźni i na symbolicznych mogiłach.
Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych upamiętnia dziesiątki tysięcy żołnierzy, którzy po drugiej wojnie światowej walczyli o prawo do samostanowienia polskiego społeczeństwa, stawiając opór sowietyzacji Polski i podporządkowaniu kraju Związkowi Sowieckiemu. Przez lata starano się wymazać ich z kart historii. W większości byli to żołnierze Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych, którzy po zakończeniu okupacji hitlerowskiej, nie złożyli broni i walczyli z sowieckim okupantem.
Świętowany po raz trzeci Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych przypada w rocznicę wykonania wyroku śmierci roku, na siedmiu członkach IV Komendy Zrzeszenia „WiN". Stracono ich w roku 1951. W więzieniu na Mokotowie zginęli: Łukasz Ciepliński, Mieczysław Kawalec, Józef Batory, Adam Lazarowicz, Franciszek Błażej, Karol Chmiel, i Józef Rzepka.
Czytaj o Żołnierzach Wyklętych>>>
W piątek ich pamięć uczczono w 20 miejscach pamięci w Warszawie, m.in w "kwaterze Ł" na Cmentarzu Powązkowskim, gdzie w zbiorowych mogiłach chowano ofiary komunistycznego terroru oraz przed pamiątkową tablicą na więzieniu przy ulicy Rakowieckiej. W tych miejscach przedstawiciele władz, ale też zwykli mieszkańcy składali kwiaty i palili znicze. Podobnie było między innymi w Białymstoku, Lublinie i na Warmii i Mazurach.
Krótka oficjalna uroczystość odbyła się przed pomnikiem przy kwaterze "Ł" na Cmentarzu Wojskowym. Przy akompaniamencie trąbki i werbli kompanii honorowej Wojska Polskiego, kwiaty złożyli przedstawiciele Kancelarii Prezydenta z jej szefem, Jackiem Michałowskim, oraz doktor Andrzej Kunert, sekretarz Rady Pamięci Walki i Męczeństwa.
- Dla Żołnierzy Wyklętych przyszedł czas zadośćuczynienia - powiedział minister obrony Tomasz Siemoniak. W przemówieniu przy Grobie Nieznanego Żołnierza Tomasz Siemoniak zwrócił uwagę, że pamięć o ich bohaterstwie pomogła Polakom przetrwać czarne lata komunizmu i zachować przekonanie, że Polska jest warta wszystkich wyrzeczeń. Minister obrony narodowej dodał, że Żołnierze Wyklęci, którzy po 1945 roku walczyli z komunistycznymi władzami, ustanowionymi przez Związek Sowiecki, traktowali służbę wojskową jako coś, co obowiązuje do końca życia. - Pozostali wierni idei wolnej Polski, mieli odwagę i determinację, żeby walczyć o tę sprawę wbrew wszystkiemu, bez wojskowego sztandaru, bez zaplecza własnego państwa i armii - mówił minister. Dodał, że w ciągu kilkudziesięciu lat komunistyczne władze zrobiły wiele, aby wyrugować ich z narodowej pamięci.
- To dla nas przejaw sprawiedliwości dziejowej. Tak o obchodzonym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych - mówią najbliżsi zamordowanych przez komunistów żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Władysław Abramowski, brat niedawno odnalezionego i zidentyfikowanego Stanisława Abramowskiego, żołnierza AK, określa Dzień Pamięci jako niezwykłe święto. Ważne jest to, że wreszcie zostali potraktowani jak ludzie. To duża satysfakcja, że choć po śmierci zwrócono im godność.
Helena Żaba, siostra zamordowanego przez komunistów Tadeusza Pelaka, porucznika AK i Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość podkreśla, że na obchody upamiętniające Żołnierzy Wyklętych czekała bardzo długo. Wzruszające jest to, że po tylu latach jednak ktoś pamięta o ludziach, którzy nic złego nie zrobili a jedyną ich winą było to, że walczyli o wolną Polskę.
Siostrzenica Tadeusza Pelaka, Zofia Kotwicka uważa, że Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych jest niezwykle potrzebnym świętem. Dla rodzin pomordowanych żołnierzy to jest satysfakcja, że po tak długim czasie zapomnienia i traktowania ich jak bandytów, teraz doczekali się sprawiedliwości.
Do połowy lat 50. przez konspirację antykomunistyczną przeszło ponad 200 tysięcy ludzi, z czego ponad 20 tysięcy wzięło udział w walce z bronią w ręku. Zginęło ponad 8 tysięcy żołnierzy podziemia niepodległościowego. Komunistyczne sądy orzekły blisko 8,5 tysiąca wyroków śmierci, z których połowę wykonano. Najmłodsza ofiara terroru miała 17 lat. Ponad 20 tysięcy poniosło śmierć w obozach i więzieniach. Ostatni z nich - Józef Franczak pseudonim "Lalek" z oddziału kapitana Zdzisława Brońskiego pseudonim "Uskok", zginął w obławie pod Piaskami w Lubelskiem, blisko 20 lat po zakończeniu działań wojennych, 21 października 1963 roku.
pp/IAR