Przyglądając się przywódcom powstania z 1863 roku, można by dojść do wniosku, że niektórym postaciom z naszej historii daleko do wzorca charyzmatycznego wodza, gwaranta zwycięstwa…
Ludwik Mierosławski, Marian Langiewicz i Romuald Traugutt - trzej dyktatorzy powstania styczniowego.
Pierwszy - szarlatan polityczny i wojskowy, megaloman, awanturnik i tchórz. Uznano go za szkodnika narodowej sprawy i antybohatera powstania styczniowego. Drugi - syn powstańca listopadowego, uwielbiany przez kobiety, dyktatorem nie chciał zostać. Ma opinię nieudacznika.
Trzeci - dyktatorem nigdy się nie ogłosił. Utalentowany żołnierz i dowódca. Męczennik, powieszony na warszawskiej Cytadeli. Niektórzy mówią: święty.
Sam tytuł dyktatora nie ma obecnie zbyt pozytywnych konotacji, patrzymy bowiem na tę funkcję przez pryzmat systemów totalitarnych i autorytarnych. Nie zawsze jednak tak było.
Prof. Andrzej Szwarc tłumaczył w "Klubie Ludzi Ciekawych Wszystkiego", że tytuł dyktatora nie miał w XIX wieku złych konotacji, tak jak w XX. Tradycje rzymskie symbolizował nie tylko Juliusz Cezar, który nadużył swojej władzy, ale także żyjący w 5 wieku Lucjusz Kwintus Cincinnatus.
- Był żołnierzem, później rolnikiem, a gdy zawezwano go do objęcia tego urzędu, odszedł od pługa. Wygrał wojnę z plemieniem Ekwów i przed upływem terminu wrócił do pracy na roli – podkreślał profesor.
W tradycjach republikańskich jest to postać świetlana. Porównywano do niego Waszyngtona podczas walki o niepodległość USA, ustanowiono też order jego nazwiska. - To jest ta tradycja dyktatury, która jest ofiarną służbą dla Ojczyzny, wtedy gdy jest ona w największym niebezpieczeństwie, gdy trzeba dołożyć wszystkie siły by zwyciężyć – zauważył prof. Andrzej Szwarc.
W radiowej Dwójce przekonywał, że Wielka Emigracja była "kuźnią polskiej myśli politycznej”, niepodległościowej, powstańczej. W środowisku tym zastanawiano się jak najskuteczniej przeprowadzić powstanie, a temat dyktatury był często podejmowany. Maurycy Mochnackie przekonywał, że tylko taka władza może być gwarancją zwyciężenia silniejszego wroga. Lewica emigracyjna była w tej kwestii mniej zdecydowana. Ostatecznie dowództwo nad powstaniem z władzą dyktatorską zostało powierzone Ludwikowi Mierosławskiemu, na trzy dni przed wybuchem powstania – 19 stycznia.
- Mierosławski z wielką pewnością siebie głosił, że wie jak wyzwolić Polskę, jak wygrać walkę o jej niepodległość – zaznaczył prof. Szwarc. Pełnił on funkcję naczelnego wodza podczas m.in. Wiosny Ludów i Powstania Poznańskiego, ale nie odnosił spektakularnych sukcesów. Cieszył się jednak sławą znakomitego teoretyka wojskowości.
Prof. Wiesław Caban mówił, że wkroczenie Mierosławskiego do kraju nie było spektakularne. Szybko przegrał dwie bitwy i wycofał się z pełnienia swojej funkcji. Profesor nie chciał jednak użyć określenia, że "stchórzył”, że "dał nogę”. – Gdyby tam został, to dałby się złapać i znalazłby się na Syberii i tak skończyła by się jego dyktatura – zaznaczył. Dlaczego tak szybko zrezygnował z dyktatury? Zamiast silnych oddziałów, które miały go wspierać, pojawiła się garstka ludzi, a pomiędzy nimi dochodziło do wielkich nieporozumień.
- W tym momencie nie było nikogo, komu można było powierzyć tę dyktaturę – dodał prof. Caban.
A dlaczego tak się stało? O tym posłuchaj w dźwięku.
Audycję prowadziła Hanna Maria Giza.