Zdaniem założycieli komitetu, m.in. byłego prezydenta Leonida Krawczuka, zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego Filareta oraz byłego zwierzchnika Kościoła greckokatolickiego kardynała Lubomyra Huzara, nie można dopuścić, by 70-lecie wydarzeń na Wołyniu zostało wykorzystane przez "nieodpowiedzialnych polityków", "kontynuujących pielęgnowanie wzajemnej nienawiści".
Komitet podkreślił, że Ukraińcy i Polacy powinni poprzeć jego inicjatywę na rzecz utrzymania wzajemnego porozumienia i dobrosąsiedztwa. "Jedynie razem możemy złożyć należny hołd ofiarom i zapewnić pokojowe i harmonijne współistnienie obecnemu, oraz przyszłym pokoleniom Ukraińców i Polaków" - zaznaczono.
"W stosunkach ukraińsko-polskich były piękne chwile, kiedy potrafiliśmy dochodzić do porozumienia, jednak istniały także konflikty, takie jak straszliwa tragedia wołyńska. Wyrażając współczucie potomkom Polaków, którzy tam zginęli i ucierpieli, oraz potomkom ofiar ukraińskich, chcemy podkreślić: musimy uczynić wszystko, by nigdy więcej do tego nie doszło" - oświadczył b. prezydent Leonid Krawczuk.
"Nie zwracamy się do ludzi w Polsce, którzy mają dobre nastawienie do Ukrainy, lecz do tych, którzy pielęgnują wobec niej złe uczucia" - podkreślił ze swej strony Filaret.
Kardynał Huzar zaznaczył, że wolą członków komitetu jest modlitwa za ofiary tragedii wołyńskiej niezależnie od ich narodowości. "Chcemy modlitwą wspomnieć wszystkie ofiary, ale również i tych, którzy byli winni i odpowiedzialni za nią, nie zważając na to, czy był to Ukrainiec czy Polak" - powiedział.
Huzar wyraził przy tym żal, że ukraiński Kościół greckokatolicki i Kościół rzymskokatolicki na Ukrainie nie były w stanie opracować wspólnego posłania do wiernych w związku z 70. rocznicą zbrodni wołyńskiej.
"Jest nam przykro, że nie udało się zrobić tego razem. Powiem wam szczerze, że ani ja ani inni nasi biskupi nie wiemy, co było ostateczną motywacją odmowy. Szkoda, bo w 2005 r. i w Warszawie, i we Lwowie dwa nasze episkopaty razem podpisały i ogłosiły deklarację, która sprowadzała się do słów +przebaczamy i prosimy o przebaczenie+, i którą odczytano następnie wiernym. Zebrani w świątyniach ludzie zaakceptowali ją wówczas mówiąc "Amen+" - oświadczył Huzar.
O przygotowaniach do ogłoszenia wspólnego posłania do wiernych w związku z 70. rocznicą Wołynia informował w styczniu zwierzchnik grekokatolików arcybiskup Światosław Szewczuk. W marcu arcybiskup lwowski obrządku łacińskiego Mieczysław Mokrzycki oświadczył, że wypracowanie tego dokumentu jest utrudnione.
"Strona greckokatolicka proponowała dwa projekty listu pasterskiego, w których pomijano sedno sprawy. Mówiono o +bratobójstwie+ sugerując porównywalną odpowiedzialność każdej ze stron. Twierdzono, że +wołyńska tragedia+ wynikła z jakichś +wzajemnych krzywd Ukraińców i Polaków+, które ją +uwarunkowały+. W projekcie greckokatolickim mowa była o +pozbawieniu Ukraińców praw do samostanowienia na własnej ziemi+ oraz o +czystce etnicznej, czyli przymusowym wysiedleniu ludności polskiej z Wołynia+" - cytowała wówczas Mokrzyckiego Katolicka Agencja Informacyjna.
Masowa akcja przeciwko ludności polskiej przeprowadzona przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) na Wołyniu rozpoczęła się 11 lipca 1943 r. W Polsce wydarzenia te określane są mianem rzezi wołyńskiej oraz zbrodni wołyńskiej. Na Ukrainie mówi się o niej jako o tragedii wołyńskiej bądź o wydarzeniach wołyńskich.
W trakcie rozpoczętej wówczas czystki etnicznej zginęło od 30 do 60 tysięcy Polaków. Strona ukraińska ocenia swoje straty na 10-12 tys., a nawet 20 tys. ofiar. Zdaniem historyków część ofiar ukraińskich zginęła z rąk UPA za pomoc udzielaną Polakom lub odmowę przyłączenia się do sprawców rzezi.
We wrześniu ubiegłego roku zebrani we Lwowie polscy i ukraińscy intelektualiści wystosowali apel do narodów swoich państw, w którym napisali, że zbliżająca się 70. rocznica "antypolskiej czystki na Wołyniu powinna służyć pojednaniu, a nie pogłębianiu uprzedzeń".
Zobacz serwis - II Wojna Światowa>>>