Prokuratura zarzuca mu, że miał wiedzieć o rozkazie użycia broni, a mimo to apelował do robotników o powrót do stoczni. W efekcie doszło masakry. Na przystanku kolejki zgineło13 osób; było wielu rannych.
79-letni Kociołek zaprzecza stawianym mu zarzutom. W piątek przed Sądem Okręgowym w Warszawie wygłosił ostatnie słowo w procesie.
Podkreślał, że przemawiając 16 grudnia 1970 roku w lokalnych mediach nie miał pojęcia, że wojsko i milicja blokują stocznię gdyńską i mogą użyć broni. Jak zaznaczył, te decyzje podjęto bez jego wiedzy, na naradzie kierowanej przez Zenona Kliszkę i generała Bolesława Chochę.
- W opinii publicznej utrwaliło się przeświadczenie, że istnieje związek przyczynowo-skutkowy między moim wystąpieniem a ofiarami śmiertelnymi pod stocznią - powiedział Kociołek. Dodał, że to przeświadczenie ma "wymiar oskarżycielski". Przywołał m.in. słynną "Balladę o Janku Wiśniewskim" z 1970 r. (ze słowami: "Krwawy Kociołek to kat Trójmiasta").
Prokuratura zarzuca też Kociołkowi, że brał udział w powołanym przez władze sztabie lokalnym, który kierował działaniami wojska i milicji. Okarżony dowodził przed sądem, że sztab nie podejmował żadnych decyzji. Jak podkreślał, w aktach nie ma żadnego dokumentu, który świadczyłby, że sztab był kierowniczą strukturą dowodzenia.
Proces ws. masakry na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku toczy się od połowy lat 90. Z kilkunastu osób, wśród których był również Wojciech Jaruzelski, do dzisiaj na ławie oskarżonych zostało trzech - Stanisław Kociołek, oraz wojskowi Mirosław W. i Bolesław F. Prokurator domaga się dla wszystkich po 8 lat więzienia. Wyrok w tej sprawie usłyszymy 9 kwietnia.
Zobacz serwis specjalny "Grudzień 1970">>>
W grudniu 1970 r. władze PRL ogłosiły drastyczne podwyżki cen żywności. Wywołało to demonstracje na Wybrzeżu. Według oficjalnych danych, na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od strzałów milicji i wojska zginęło 45 osób, a 1165 zostało rannych. Od 14 do 19 grudnia 1970 r. - według historyków - w ulicznych starciach udział wzięło nawet kilkadziesiąt tys. osób. Do spacyfikowania protestów władze wykorzystały ok. 27 tys. żołnierzy oraz 9 tys. milicjantów i funkcjonariuszy SB.
IAR, tj