- Teraz jesteśmy mądrzy, ale trzeba się cofnąć do roku 1939, kiedy nie wiedziano, że hitlerowskie Niemcy nie mają możliwości zbudowania bomby atomowej - zauważał prof. Eryk Infeld w audycji "Klub Ludzi Ciekawych Wszystkiego". Niepokój wywołany możliwością stworzenia nowej, niezwykle śmiercionośnej broni, sprawił, iż przebywający w Stanach Zjednoczonych fizycy zwrócili się do ówczesnego prezydenta Franklina Delano Roosevelta, by podjął działania wyprzedzające ewentualny atak.
W liście do Roosevelta z października roku 1939 Albert Einstein zwracał uwagę na możliwości jakie daje przeprowadzenie reakcji łańcuchowej w dużej masie uranu:
To nowe zjawisko umożliwi konstruowanie bomb i nie jest wykluczone, choć mniej pewne, że mogą w ten sposób powstać niezwykle potężne bomby nowego typu. Jedna bomba tego typu przewieziona na statku i zdetonowana w porcie zniszczyłaby cały port wraz z częścią otaczającego go obszaru - pisał, jednocześnie podkreślając, iż Stany Zjednoczone dysponują bardzo ubogimi rudami uranu, zaś dobre rudy występują w Kanadzie, dawnej Czechosłowacji, ale przede wszystkim w Kongu Belgijskim.
- Należało się spieszyć, gdyż złoża w Kongu mogły wpaść w ręce niemieckie - opowiadał Bartosz Wiśniewski, politolog, amerykanista. W przejęciu znacznych partii uranu z Konga administracji Stanów Zjednoczonych pomogła obawa belgijskich biznesmenów przed stylem działania hitlerowców. - Jeden z nich już na przełomie lat 1939/40 roku zaczął przewozić zapasy tego surowca do USA, gdzie go następnie sprzedał. Wiedział, bowiem, że Niemcy nie będą się bawili w wykupywanie jego magazynów, tylko je zwyczajnie zarekwirują - tłumaczył.
W tych okolicznościach Stany Zjednoczone w 1942 roku przystąpiły do tworzenia programu naukowo-badawczego zmierzającego do konstrukcji i produkcji bomby atomowej, szerzej znanego pod nazwą Manhattan Project. - Amerykanie wiedzieli, że w Niemczech zbadano już reakcję, która zachodzi w bombie atomowej. Na szczęście Niemcy poszli złą drogą. Użyli złej materii do opóźniania neutronów. Powinien być grafit, a ich naukowcy przypuszczali, że to może być ciężka woda - komentował prof. Eryk Infeld.
Więcej o wyścigu atomowym i przebiegu prac w amerykańskich ośrodkach, których kulisy działania w książce "Atomowe dziewczyny" odsłania Denise Kiernan, w nagraniu audycji.
Program przygotowała Hanna Maria Giza.
Test Trinity - pierwszy wybuch jądrowy wywołany przez człowieka.
bch