Historia

Projekt II RP - "Polska na Madagaskar"

Ostatnia aktualizacja: 07.11.2018 06:10
- Wyprawa majora Mieczysława Lepeckiego na Madagaskar w latach 30. przyniosła odpowiedź na nurtujące pytanie, czy Polska mogłaby dołączyć do potęg kolonialnych - mówił Tomasz Rudomino, reżyser i podróżnik, twórca filmu dokumentalnego "Ajaj, Madagaskar" w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.
Pochód wojsk kolonialnych z okazji zjazdu Ligi Morskiej i Kolonialnej
Pochód wojsk kolonialnych z okazji zjazdu Ligi Morskiej i KolonialnejFoto: Narodowe Archiwum Cyfrowe

- W okresie międzywojennym Polska miała plany kolonialne. W latach 30. planowała nabyć od Francji Madagaskar, który był jej kolonią. Jaka jest geneza tego pomysłu?

- Pomysł "Polska na Madagaskar" wziął się z notatki Ministerstwa Spraw Zagranicznych Francji do Ministra Kolonii Mariusa Mouteta skierowanej przez ówczesnego premiera Francji Leona Bluma, z której wynikało, że być może warto pomyśleć o rekolonizacji Madagaskaru przy pomocy innych krajów. Rzecz dotyczyła przesiedlenia Żydów znajdujących się w różnych krajach europejskich. W Niemczech następował już exodus żydowski. To się nałożyło z wiedzą Francuzów na temat sytuacji polskich Żydów. Istniała linia żeglugowa pomiędzy Konstancą a Hajfą, z której korzystała Polska, tworząc ruch emigracyjny do Palestyny na podstawie umów zawartych z Anglią, która posiadała mandat nad Palestyną. Ta linia została zamknięta. Wtedy organizacja żydowska Bund wystosowała list do polskiego rządu z prośbą o zmianę kierunku emigracji.

- Jak na tę sytuację zareagowała Polska?

- Polska po traktacie ryskim "odziedziczyła" tysiące Żydów. Po przesunięciu granic w licznych wsiach i miasteczkach mieszkało wielu ludzi nieposiadających wykształcenia, zawodu, dokumentów poświadczających tożsamość, mówiących wyłącznie w jidysz. Ta sytuacja była dla Polski trudna z demograficznego i gospodarczego punktu widzenia. Możnaby długo mówić, dlaczego doszło do powstania takiego zjawiska. Bund wystosował list do polskiego rzadu, w którym prosił o zmianę nurtu emigracji dla rodzin, które już ją rozpoczęły. To się wiązało z polityką rządu i kampanią Ligi Polskiej i Kolonialnej, która w tym czasie była bardzo aktywna. Chcę tu jednocześniej podkreślić, że zwrot "polskie kolonie" jest słowem-wytrychem. To była próba odpowiedzi na pytanie, czy możliwy jest wzrost ekonomiczny kraju poprzez posiadanie zamorskich kolonii. Polska stworzyła też wtedy program budowy transatlantyków oraz plany militaryzacji Liberii.

- Jakie dokładnie plany kolonialne miał polski rząd? Kto był ich głównym inspiratorem?

- Motorem tego programów był major Mieczysław Lepecki, który pracował wtedy w gabinecie Ministra Spraw Zagranicznych Józefa Becka. Lepecki został wysłany na rozmowy do Francji. Francuzom, a szczególnie Leonowi Blumowi, chodziło głównie o to, żeby osiedlać na Madagaskarze Żydów, będacych uchodźcami z Europy. W tym czasie rząd Polski prowadził rozmowy z Argentyną o wykupieniu olbrzymich fragmentów selwy (argentyńskiej puszczy), żeby je zagospodarować, a następnie osiedlić Polaków. Istniał też całkowicie szalony plan odbicia Mozambiku z rąk portugalskich. W Madagaskarze upatrywano źródła rozwiązania głównych problemów demograficznych i emigracji żydowskiej. Jednak Lepeckiemu nie chodziło o to, żeby gdziekolwiek przesiedlać polskich Żydów, tylko żeby przesiedlać polskie rodziny, mogące przyczynić się do wzrostu produkcji i podnieść krajowy produkt brutto. W tym celu powstała spółka, rodzaj konsorcjum złożonego z polskich banków, które miało ułatwić osiedleńczą emigrację i tworzenie enklaw w różnych krajach, które dawałyby szanse na coś takiego.

- Gdzie Polska zamierzała stworzyć takie emigracyjne enklawy?

- Jednym z takich krajów była Argentyna. Stworzyła ona najbardziej adekwatny program dla Polski. Powstał tam polski bank – Banco Polacca - oraz spółka, która miała stworzyć podstawy do finansowania przestrzeni, które mieli zagospodarować polscy emigranci. Powstały w Buenos Aires Bank Polski, polski był tylko z nazwy, bo prawo argentyńskie nie zezwalało na utworzenie zagranicznego banku. W praktyce była to instytucja finansowa, którą tworzył Bank Rolny, Lepecki i kilka różnych organizacji emigracyjnych.

- Jak miał wyglądać proces emigracyjny polskich osadników?

- Chętna do wyjazdu rodzina wykupywała w Towarzystwie Emigracyjnym w Warszawie pakiet emigracyjny, który był rodzajem kredytu. Następnie płynęło się statkiem do Buenos Aires. Tam rodziny przechodziły kwarantannę w miejscu, które się dziś nazywa Hotel des Emigraciones. To miejsce jest ważne dla historii polskiej emigracji. Tam są zgromadzone wszystkie archiwa i dokumenty. Te rodziny następnie były kierowane do konkretnych miejscowości. To była ścieżka, którą Lepecki wypracował z rządem argentyńskim. W przypadku madagaskarskim to się nie udało.


- Dlaczego tego szlaku emigracyjnego nie udało się powtórzyć w przypadku Madagaskaru?

- Z Madagaskarem był problem tego typu, że Francuzi zgodzili się na odstąpienie Polsce na 90 lat tylko jednego miejsca na północy - rejonu Ankaiziny. Francuzi chcieli tam założyć plantację kawy. W grę w ogóle nie wchodziła emigracja żydowska, tylko emigracja rolna. Plan zakładał sprowadzenie 6 tysięcy rodzin. By go zrealizować, powstał pomysł rządowej ekspedycji. Wzięły w niej udział trzy osoby: Mieczysław Lepecki, przedstawiciel Bundu Leon Alter i inżynier Solomon Dyk, będący specjalistą od irygacji i budowania wodociągów. Plan zakładał zbudowanie na Madagaskarze osiedli na wzór kibuców. Ten inżynier był specjalistą w tym zakresie.

- Co stwierdziła komisja po przybyciu na wyspę?

- Wyprawa trwała około 8-9 miesięcy. Jej owocem było dzieło złożone w Ministerstwie Spraw Zagranicznych o warunkach osadnictwa na Madagaskarze. Analiza gospodarcza wypadła pozytywnie. Madagaskar był wyspą nadającą się na wszelkiego rodzaju uprawę. To był bardzo złożony raport, mówiący o tym, co można budować, jak kłaść drogi, jak prowadzić handel z Polską. Przedsięwzięcie było obwarowane francuską umową, która była najważniejsza.

- Jaki był odbiór wyprawy Lepeckiego w Polsce?

- Nie wszyscy w Polsce wierzyli w to, co chciał zrobić Lepecki, ponieważ nie wszędzie był traktowany poważnie. Był człowiekiem-legendą, adiutantem marszałka Piłsudskiego, który spędził wiele czasu na podróżach, pisywał książki podróżnicze. Był na Syberii, Brazylii i Argentynie. Zwiedził prawie całą Azję, pojechał z Piłsudskim na Maderę, gdzie Beck wysłał go w pewnej misji. Lepecki miał za sobą bogatą historię polskiej dyplomacji. Był też człowiekiem o dużej fantazji. Niektórzy uważali, że przesiedlenie Polaków na Madagaskar to również jego fantazja.

- Czy Polacy zaufali planom Lepeckiego?

- Za jego śladem w tajnej misji wysłano człowieka. Wiadomo, że taka nastąpiła, bo zachował się rachunek, który pokwitował uczestnik tej misji – Arkady Fiedler – autor książek podróżniczych, który pojechał za Lepeckim, by recenzować jego poczynania. Co ciekawe, misja Fiedlera miała za zadanie zdyskredytować działania Lepeckiego, ponieważ nikt nie wierzył w to, co się ewentualnie miało stać. Fiedler po powrocie do Polski, napisał książkę, którą zatytułował "Jutro na Madagaskar" i jest ona obecnie białym krukiem. Ta książka opowiada w entuzjastyczny sposób o tym, jakie korzyści będą mieli Polacy z posiadania kolonii na Madagaskarze.

- Wróćmy do sprawy polskiej ekspedycji na Madagaskar. Czy pozostawiła po sobie wymierne owoce?

- Ta wyprawa skończyła się na niczym. We Francji zmienił się rząd. Premierem został Edouard Deladier, który podpisał traktat monachijski. Zmienił się układ sił w Europie - Niemcy zajęli Polskę w 1939 roku, Francja przegrała wojnę z Niemcami w maju 1940 roku. Pomysły kolonizacyjne zostały całkowicie pogrzebane. Warto powiedzieć o tym, że w ogólnej świadomości pozostał pewien ślad madagaskarski zawierający polski trop. Wszystkie książki, piosenki, kabarety sprawiły, że mit polskiej kolonii na Madagaskarze przetrwał. 

- Może komuś jeszcze przed wybuchem II wojny światowej udało się przenieść na Madagaskar?

- To był teoretyczny plan rozmów dyplomatycznych i zjawisko bardziej prasowe niż faktyczne. Warto o tym powiedzieć, że w 1941 roku, kiedy powstał plan Ostatecznego Rozwiązania Kwestii Żydowskiej, w głowach jego twórców pojawił się Madagaskar. Ten plan zakładał, by 15 milionów Żydów z Europy wywieźć na tę wyspę.

- Jakie były szczegóły tego planu?

- Przygotowania zostały zlecone Adolfowi Eichmannowi. Rozpoczęła się analiza finansowa planu. Niemcy uznali, że operacja ta jest nierealna. Potem wskazywali, że pomysł z przesiedleniem Żydów na Madagaskar wynikał z polskiego antysemityzmu, co jest oczywiście nieprawdą. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że plan Polski narodził się w zupełnie innych okolicznościach i nie miał nic wspólnego z tym, co przygotowywali Niemcy. Polska emigracja miała inne podłoże – czysto ekonomiczne. Plan niemiecki dotyczył unicestwienia Żydów – Holocaustu – i to trzeba wiedzieć.

- Dziękuję za rozmowę.

Sandra Błażejewska



Czytaj także

Madagaskar i ambicje kolonialne II RP. Zobacz infografikę

Ostatnia aktualizacja: 27.10.2024 05:35
Polaków pozbawionych swojego państwa ominął trwający przez cały XIX wiek wyścig o kolonie. Nie oznacza to jednak, że nie marzyli o własnych posiadłościach zamorskich. Odzyskanie niepodległości rozbudziło te nadzieje. Cała para poszła w gwizdek - na drodze kolonialnych starań stanął brak pieniędzy, dyplomatyczny opór i wybuch II wojny światowej.
rozwiń zwiń