Kwestia dostępu odrodzonego państwa do morza była uważana za sprawę o znaczeniu prestiżowym, ale i strategicznym. Obecność Polski nad Bałtykiem traktowano jako jeden z podstawowych problemów polskiej racji stanu.
"Kto ma państwo morskie, a nie używa go albo je sobie da wydzierać, wszytkie pożytki od siebie oddala, a wszytkie szkody na się przywodzi, z wolnego niewolnikiem się stawa, z bogatego ubogim, z swego cudzem" - pisał już w XVI wieku dyplomata Jan Solikowski. Jego myśl musiała pobrzmiewać w głowach twórców polskiej floty w II RP. Stanęli przed dużym wyzwaniem.
Pierwszy okręt Marynarki Wojennej na Bałtyku to ORP "Pomorzanin". Ta niewielka (zaledwie 36 metrów długości) jednostka hydrograficzna została zakupiona prywatnie przez kapitana Józefa Unruga, ponieważ Polska nie miała jeszcze zdolności prawnych do dokonywania takich zakupów.
Władze II RP domagały się przekazania jej części okrętów z floty pokonanych w I wojnie światowej Niemiec, argumentując, że jednostki te zostały wybudowane dzięki zaborczej grabieży ziem polskich. W ten sposób do "Pomorzanina" dołączyły torpedowce "Kaszub", "Mazur", "Krakowiak", "Kujawiak", "Ślązak" i "Góral".
Dowiedz się więcej o początkach formowania polskiej floty, najważniejszych postaciach, okrętach i akcjach na morzach - zobacz serwis specjalny: