Historia

Leonid Teliga - prawdziwy OPTYmista polskiego żeglarstwa

Ostatnia aktualizacja: 25.01.2021 05:40
25 stycznia 1967 roku, 54 lata temu, żeglarz Leonid Teliga, wyruszył z Casablanki w Maroku w samotny rejs dookoła świata na swoim jachcie OPTY. Wyczynu tego dokonał w dwa lata i dwa miesiące – został pierwszym Polakiem, który na jednym jachcie okrążył świat.
Leonid Teliga na jachcie Opty przed samotnym rejsem dookoła Ziemi. Listopad 1966 rok
Leonid Teliga na jachcie "Opty" przed samotnym rejsem dookoła Ziemi. Listopad 1966 rokFoto: Janusz Uklejewski/PAP/CAF

Przed nim, w latach trzydziestych uczynił to Władysław Wagner, jednakże jego wyczyn trwał znacznie dłużej i odbywał się na trzech jachtach, a przerwy w podróży były znaczące. Niezależnie od tego wyczyny obu żeglarzy zasługują na najwyższy szacunek.

Teliga, choć urodzony w Wiaźmie (Rosja), dość szybko przeniósł się z rodziną do Grodziska Mazowieckiego, gdzie spędził całe swoje dzieciństwo i okres młodzieńczy. Od zawsze, jak twierdził na jednym ze swoich spotkań, interesował się żeglarstwem. Żeglarstwo nauczyło go poszukiwania męskich wyzwań, samodzielności, zaradności, hartu ducha.

Już przed wybuchem wojny, w 1938 roku, został podporucznikiem Wojska Polskiego. Tego samego roku, jako żołnierz, zdobył uprawnienia sternika morskiego na wojskowym kursie żeglarskim w Jastarni. Zmobilizowany 14 sierpnia 1939, w dniu wybuchu wojny przeniesiony ze swoim pułkiem w okolice Tomaszowa Mazowieckiego, gdzie walczył w kampanii wrześniowej i został ranny. Spod Tomaszowa jego pułk ewakuował się na Wołyń – tam trafili do niewoli sowieckiej i zostali wywiezieni w głąb ZSRR.

Nawet w takim położeniu Teliga nie rezygnował z żeglarstwa. Po rocznym kursie szyprów pływał na statkach jako rybak na Krymie. Uciekając przed Niemcami, po ataku na ZSRR, zgłosił się do formowanej Armii Andersa, z którą wydostał się do Wielkiej Brytanii. Tam dostrzeżono jego umiejętności, głównie nawigacyjne i skierowano go na kurs lotniczy w Kanadzie.

Po kursie latał w Dywizjonie Bombowym 300 jako strzelec pokładowy. Za służbę swoją został dwukrotnie odznaczony Medalem Lotniczym. Po wojnie, w 1947 roku, wrócił do Polski i ostatecznie osiadł w Gdyni. Parał się wieloma zajęciami – był dziennikarzem, aktorem, tłumaczem i autorem, ale nade wszystko cenił sobie zajęcie instruktora żeglarstwa morskiego. Kiedy tylko mógł, wracał do rybołówstwa. Pływał także jako dziennikarz z polskimi rybakami na Dalekim Wschodzie i w wielu innych miejscach.

Od wielu lat planował też rejs dookoła świata. Plany te opierał na jachcie własnej konstrukcji i zbudowanym własnym sumptem. Dla osiągnięcia tego celu zbierał odpowiednie środki, broniąc się przed zinstytucjonalizowanym sponsorem czy państwowym organizatorem. Stąd też bierze się nazwa jego jachtu – OPTY.

Mówił, że jeśli uda mu się zdobyć odpowiednie środki, to nazwie swój jacht OPTY od pierwszych liter wyrazu optymista i opłynie świat..., a jeśli nie uda mu się ta sztuka, to wybuduje sobie kajak i nazwie go PESY od słowa pesymista i popływa nim na Mazurach.

Szczęściem udało mu się zdobyć odpowiednie środki i wybudować kilowy jacht morski, drewniany, niewielki, choć dość dobrze wyposażony. Jacht miał ożaglowanie bermudzkie typu "jol". Choć maszty były drewniane, to okucia i olinowanie już nierdzewne, posiadał też żagle na wszystkie rodzaje wiatrów, dwa zbiorniki na wodę i jeden na ropę. Na pokładzie znajdowała się także tratwa pneumatyczna, był też niezatapialny bączek, a dodatkowo aparatura sygnalizacyjna i radio. Jacht, niestety, nie posiadał radiostacji.

Z uwagi na porę roku zdecydowano o przetransportowaniu jachtu do Casablanki na pokładzie statku MS Słupsk. Stamtąd właśnie 25 stycznia 1967 roku wyruszył w rejs dookoła świata. Trasa wiodła przez Ocean Atlantycki, do Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich, później Barbados i Kanał Panamski. Tu nieoczekiwany 11-dniowy postój, po skandalicznym zachowaniu amerykańskiej administracji Kanału i targowaniu się o pozwolenie na przepłynięcie.


Posłuchaj
03:00 Kpt. Teliga na Thaiti.mp3 Leonid Teliga zawinął na Thaiti - rozmowa z polskim żeglarzem-samotnikiem. (PR, 31.01.1969)

 

Dalsze plany uległy zmianie właśnie z uwagi na możliwość podobnych zdarzeń choćby w portach Australii. Kolejne etapy to Ocean Spokojny, wyspy Galapagos, wyspy Markizy w Oceanii i dłuższy postój na Tahiti, gdzie podobnie jak na Fidżi dokonywał niezbędnych napraw i uzupełnień.

Stąd rozpoczyna się najdłuższy i najniebezpieczniejszy etap rejsu. Teliga listownie ostrzegał, że chce wykonać już tylko jeden "skok" do zakończenia pętli i z racji braku radiostacji nie będzie z nim przez długi czas kontaktu. Jedynie nieliczne jednostki pływające zauważały go z daleka. Prasa całego świata opisywała jego zmagania w tym ostatnim etapie rejsu – etapie przez pół świata - z Fidżi na Oceanie Spokojnym, przez Ocean Indyjski, do Dakaru w Afryce Zachodniej, bez zawijania po drodze do portów.

Trasa tego etapu zajęła Telidze 165 dni i była swoistym rekordem nieprzerwanej samotnej żeglugi oceanicznej. 5 kwietnia 1969 roku zamknął pętlę swojego rejsu dookoła świata w okolicach Wysp Kanaryjskich.

W mediach światowych było głośno o dzielnym Polaku. Nawet nasze komunistyczne władze chciały ten wyczyn wykorzystać na własne potrzeby propagandowe. Teliga jednak, z powodu postępującej choroby nowotworowej, uniemożliwił im zorganizowanie superuroczystego powitania, wpływając jak heros do Gdyni. Nie przypłynął, lecz przyleciał, a na Okęciu czekała na niego karetka. Zmarł niedługo potem, 21 maja 1970 roku. Cześć jego pamięci.

PP

Czytaj także

Rejs Henryka Jaskuły - solo dookoła świata. Posłuchaj wspomnień z tej podróży

Ostatnia aktualizacja: 20.05.2024 05:40
44 lata temu, 20 maja w 1980 roku do Gdyni dopłynął Henryk Jaskuła, który jako pierwszy Polak i trzeci żeglarz w historii, samotnie, bez zawijania do portów, okrążył Ziemię.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Tadeusz Ziółkowski. Pierwszy żeglarz Rzeczpospolitej

Ostatnia aktualizacja: 22.03.2024 05:45
– On był czystej wody kapitanem na żaglowcu. Był człowiekiem despotycznym i nieustępliwym. Podległych mu oficerów, jak i studentów, trzymał twardą ręką – wspominał jeden z pierwszych uczniów kapitana na antenie Polskiego Radia.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Roman Paszke: żeglarstwo uczy tolerancji i współżycia z ludźmi

Ostatnia aktualizacja: 05.12.2019 21:30
Roman Paszke - żeglarz, kapitan jachtowy i budowniczy jachtów przekonuje, że żeglarstwo to zajęcie, które uczy pokory i tolerancji. Bo z jachtu na pełnym morzu nie można wysiąść, jeśli komuś znudził się rejs lub obraził się na kogoś innego.
rozwiń zwiń