Już w maju tamtego roku podjęto decyzję odnośnie skonstruowania nowego polskiego osobowego samochodu małolitrażowego. Decyzję tę podjęło Prezydium Rządu i w czerwcu Fabryka Samochodów Osobowych w Warszawie otrzymała oficjalne zlecenie opracowania konstrukcji. Decyzja brzmiała "… należy zbudować popularny, oszczędzający czas środek przewozu przy wykonywaniu czynności służbowych i wypoczynku, przeznaczony dla racjonalizatorów, przodowników pracy, aktywistów, naukowców i przodujących przedstawicieli inteligencji".
Samochód w okresie projektowym otrzymał nazwę Syrena. Nazwę tę zaproponował kierownik laboratorium w Dziale Głównego Konstruktora FSO – Zdzisław Mróz. I chwała mu za to – nazwa spodobała się i jako jedyny całkowicie polski samochód produkowana była do końca jako Syrena. Produkcję, po przetestowaniu prototypów, rozpoczęto dopiero 20 marca 1957 roku. Do roku 1972 produkowana była w Warszawie przez FSO, a następnie do 1983 roku przez Fabrykę Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej (pod nazwą FSM Syrena).
Przez te wszystkie lata wyprodukowano 521 311 egzemplarzy tego samochodu. Były wśród nich modele tylko osobowe (od 100 do 105), modele osobowo-towarowe (Bosto i R20 – taki polski pickup), model sportowy, mikrobus i kombi. Najbardziej popularnymi były jednak modele osobowe. Mieściły 4 osoby (w porywach do pięciu), niewielką ilość bagażu i miały tylko dwoje drzwi. W modelach od 100 do 104 ich zawiasy były umieszczone na środkowym słupku nadwozia – skutkiem tego otwierały się odwrotnie od obecnie obowiązujących – klamka była z przodu i drzwi rozchylały się do tyłu. Dopiero po przeniesieniu produkcji do FSM w Bielsku-Białej zmieniono to rozwiązanie dla modelu 105.
Syrena była bardzo "śpiewnym" samochodem – hałas silnika był dobrze słyszalny – ale taki był jej urok. Jednostka napędowa była także odpowiedzialna za dobrze wyczuwalną w środku (w kabinie) aurę zapachu paliwa do dwusuwa. Niestety, nawet wybitni polscy inżynierowie, nie mogli rozwinąć swoich skrzydeł. Władze państwa chciały, by samochód był jak najtańszy w produkcji i w eksploatacji.
Większość metalowych i blaszanych elementów konstrukcyjnych musiało być zaimplementowanych z samochodu Warszawa M20. Nadwozie miało być drewniane, wypełnione płytami pilśniowymi i powleczone dermatoidem (przypominający skórę skaj). Silnik też nie mógł być zbyt nowoczesny – założenie było jasne – ma być mały i ekonomiczny. Jedynie w modelach 102S i 103S umieszczano silniejszy i bardziej wydajny silnik od Wartburga.
W okresie przygotowań do produkcji, po kilku testach, zrezygnowano z "drewnianej" karoserii. Syrena była w pełni blaszakiem – dość zgrabnym, ale i zawodnym. W pierwszych modelach należało specjalnie uważać na nagrzewanie się silnika, bo system chłodzenia był mało wydajny. Nie można było zbyt często energicznie (dynamicznie) ruszać ze skręconymi kołami – wysiadały przeguby napędowe. Hamulce też pozostawiały wiele do życzenia. Blachy były mało odporne na korozję. Silnik "pojono" mieszanką benzyny z olejem, co dawało charakterystyczne niebieskie spaliny, których zapach doprowadził do spopularyzowania przezwiska "skarpeta". Jedno należy stwierdzić – Syrena była na tyle prostym samochodem, że z wieloma usterkami można było sobie poradzić samemu.
Jak przystało na gwiazdę, winni jesteśmy jeszcze kilka informacji technicznych. Wysokość ponad 1500 mm, szerokość od 1520 do 1565 mm, długość od 4058 do 4040 mm, masa w zależności od modelu od 930 do 970 kg. Trzeba przyznać, że jak na te rozmiary nasza pani była dość dużej wagi – taka lekko pękata. Silnik dwusuwowy w najlepszej wersji i warunkach osiągał prędkość 120 km/h, kiedy pierwsze modele rozpędzały się jedynie do około 100 km/h. Moc ewoluowała od 27 do 40 KM, a najbardziej ekonomiczna prędkość zawierała się między 60 a 80 km/h. Średnie zużycie paliwa to około 8-9 litrów na 100 kilometrów.
Jako ciekawostkę, warto dodać, że Syreny brały także udział w rajdach samochodowych. W najsłynniejszym z nich, w Rajdzie Monte Carlo, załoga Marek Varisella i Marian Repeta, jadąc na modelu 101, z dwucylindrowym silnikiem o mocy 28 KM i standardową skrzynią biegów, bez specjalnych przeróbek i ulepszeń, zajęła 99 miejsce na 149 sklasyfikowanych załóg. Sukces! W następnych latach startowało więcej załóg, nie wszystkim udało się dojechać do mety, ale w jednym z nich osiągnięto nawet lepsze, bo 96 miejsce.
Obecnie, odrestaurowane modele Syreny cieszą oczy wszystkich automobilistów, także tych od święta. Dopiero po wielu latach widać, jaki to ciekawy i zgrabny model udało się Polakom skonstruować, dosłownie z niczego i w całkowitym skrępowaniu wytycznych "matki partii ", czyli PZPR.
PP