Dzisiaj mija 26 lat od kiedy ten kultowy samochód dostawczy przestano produkować – 3 lutego 1994 roku. Szkoda, bo był on kultowy i mimo wielu wad miał także dużo zalet. Szkoda, że nie rozwijano go, nie ulepszano. Może też niektórym decydentom źle się kojarzył. Niezależnie od tego – Nysa to „kawał” historii polskiej powojennej motoryzacji. Zacznijmy jednak od początku.
Oficjalnie Nysę zaczęto produkować w 1958 roku, jednak już w latach wcześniejszych skonstruowano modele prototypowe. Najciekawsze w początkach produkcji było to, że tę „perełkę” polskiej motoryzacji socjalistycznej wyprodukowały Zakłady Budowy Nadwozi Samochodowych, powstałe z... Fabryki Mebli Stalowych „Zachód”. Wcześniej, przed rokiem 1952 produkowano tam dosłownie wszystko, co stalowe, lecz nie samochody. Były to kasy pancerne, łóżka szpitalne i inne meble potrzebne do wyposażenia zakładów produkcyjnych czy warsztatów. Od 1952 rozpoczęto tam budowę nadwozi furgonowych do dwu samochodów ciężarowych – FSC Lublin-51 i Star20. Były to zamknięte nadwozia ze sztywnym dachem i ścianami, z uchylanymi drzwiami tylnymi, a w niektórych modelach były także przesuwane lub odchylane drzwi boczne.
Były to dość duże konstrukcje i do 1955 roku fabryka zbudowała ponad 1100 takich pojazdów. W szybko rozwijającym się kraju potrzebny był jednak samochód dostawczy o mniejszych gabarytach i ładowności do 1000 kilogramów. Należy przyznać, że wśród ościennych krajów demokracji ludowej nikt nie wytwarzał takich pojazdów. Dlatego tuż przed 1957 podjęto decyzję i projektami miały zająć się dwie fabryki – FSO i ta w Nysie. Obie otrzymały zadanie zbudowania samochodu dostawczego na bazie samochodu Warszawa M20. Zapewne ku zaskoczeniu wielu znawców tematu, projekt FSO (dużej fabryki) miał masę wad i był dość "nieporęczny". Za to projekt z Nysy z miejsca przypadł wszystkim do gustu – był jakby uszyty na miarę.
ZBNS Nysa nawiązały też współpracę z FSC w Lublinie, gdzie projektowano podobny samochód – słynny później Żuk. Konstruktorzy doszli do wniosku, że znacznie lepszym rozwiązaniem od „ścigania się”, będzie wymiana myśli, będzie dzielenie się doświadczeniami, przy zachowaniu odrębnej stylistyki formy. Dzięki nim w naszym kraju zaczęto produkować nie jeden, a dwa samochody dostawcze. Z tych dwu Żuk był chyba bardziej dostawczy dla towarów, a Nysa bardziej "dostawcze" dla ludzi.
Do końca lat 60-tych powstało 10 modeli głównych, poczynając od Nysy N57, a na Nysach 521 i 522 kończąc. W późniejszym okresie wypracowano jeszcze 3 modele podstawowe z wieloma modyfikacjami. O ile nazwa konkurencyjnego i podobnego samochodu z Lublina – Żuk – była zaproponowana przez konstruktorów i odnosiła się do jego wyglądu, do słynnych bocznych pasów wzmacniających konstrukcję nadwozia... niektórzy twierdzą, że do tego wyglądu dołożono jeszcze "filozofię", wg której samochód ten będzie się kręcił po polskich drogach, miastach i osiedlach jak właśnie takie wszędobylskie żuki i żuczki. O tyle nazwa Nysy narzucała się sama – tam nie było wcześniej żadnych samochodów z nazwą taką samą, jak ukochane miasto. W Lublinie już były – w Nysie nie. Ten lokalny patriotyzm jest godny pochwały.
Samochody Nysa były zgrabniejsze od Żuków i tak, jak one wytwarzano je w wielu modelach. Pojawiły się Nysy dostawcze w różnych odmianach tylnych nadwozi, Nysy sanitarki, Nysy karetki unowocześniane latami, Nysy mikrobusy czy Nysy osobowe specjalnego przeznaczenia, z których najsłynniejszymi modelami były milicyjne modele 501-T i 522. To ten model niechlubnie został nazwany „suką”. Wiążą się z nim przeżycia wielu młodych ludzi, wielu niepokornych studentów, robotników, kibiców i wszystkich tych, którzy podpadli władzy ludowej swoim zachowaniem, swoimi protestami czy rozruchami.
Dla porządku, ostatni wyprodukowany samochód nosił numer 380 575 – tyle egzemplarzy wyprodukowano. Był to wynik bardzo dobry, a świadczą o tym też opinie wszystkich, którzy importowali modele Nysy, bo oprócz krajów demokracji ludowej zamawiały go także kraje zachodu. Niech nie zdziwi nikogo fakt, że Nysę importowały także takie państwa jak Ghana, Wietnam, Kambodża czy Korea Północna – ten samochód osiągnął świetny współczynnik jakości do ceny, był dość niezawodny, a wszystko, co się popsuło można było własnym sumptem naprawić.
PP