Zachwytom tym towarzyszą strach, przerażenie i wewnętrzny niepokój. Premiera tego dzieła miała miejsce 12 czerwca 1968 roku. Film został zakwalifikowany jako horror psychologiczny, bo to i treść i atmosfera napawają grozą, bez "tanich" straszydeł, zjaw czy potworów. Nie ma też nagłych zwrotów akcji, które w przypadku horrorów powodują okrzyki przerażenia u widzów.
Film konsekwentnie buduje uczucie grozy w nas samych. Dzieło Polańskiego w jeszcze jednym jest znaczące - "Dziecko Rosemary" to pierwszy film z gatunku filmów opowiadających o przyjściu antychrysta. Inne, jak "Egzorcysta", "Omen", "Damien" i inne "diabelskie" filmy, były późniejsze i żaden nie dorównywał pierwowzorowi.
Film oparto na bestsellerowej powieści Iry Levina z 1967 roku. Książka, o tym samym tytule, z miejsca stała się hitem, a świat filmu zainteresował się nią całkiem na serio. Spod pióra tego pisarza wyszło jeszcze kilka powieści, które zostały z powodzeniem sfilmowane. Jak podaje portal "Literatura.Gildia.pl" w notce biograficznej Levin to "absolwent Uniwersytetu w Nowym Jorku. Na ostatnim roku studiów zdobył drugą nagrodę w, sponsorowanym przez NBC, konkursie na scenariusz, która rozpoczęła jego karierę. Za swoją pierwszą powieść "Pocałunek przed śmiercią" otrzymał nagrodę Edgara Allana Poe. Książkę dwukrotnie ekranizowano - w 1956 i 1991 roku. W 1967 roku wydał swoją drugą, a zarazem najsłynniejszą powieść - "Dziecko Rosemary". Rok później na ekrany trafiła jej adaptacja w reżyserii Romana Polańskiego, uznawana do dziś za niekwestionowane arcydzieło kina grozy. Filmowych wersji doczekały się także: powieści "Chłopcy z Brazylii", "Żony ze Stephford" i "Sliver" oraz sztuki "No Time For Sergeants" i "Deathtrap".
Polański dość nieoczekiwanie otrzymał propozycję nakręcenia adaptacji tej powieści. Najpierw film miał kręcić inny twórca, reżyser tanich filmów klasy B, William Castle. Paramount Pictures zdecydowało jednak, że film nakręci Polański. Ten z miejsca się zgodził, książkę przeczytał w jedną noc, a scenariusz napisał zaledwie w trzy tygodnie i niemal dostał za niego Oscara, bo film nominowano w dwu kategoriach: najlepszy scenariusz adaptowany i drugoplanowa rola kobieca. Oscar przypadł "niestety" tylko Ruth Gordon za rolę Minnie Castevet.
09:44 roman polański i jego kino___v2013005170_tr_0-0_11192266289f0421[00].mp3 "Roman Polański i jego kino". Fragmenty audycji Anny Fuksiewicz z cyklu "Rozmowy po zmroku". (PR, 12.08.2013)
Magdalena Drozdek tak opisuje fakty związane z powstaniem książki, a były one znaczące dla jej treści i dla treści późniejszego filmu: "W 1967 roku Ira Levin napisał książkę, która dała początek filmowemu arcydziełu. W felietonie dla "Criterion" pisarz przyznał, że miał obsesję na punkcie horrorów. Gdy odkrył, że ludzki zarodek może straszyć równie efektownie, co kryjące się w ciemności demony, postanowił napisać swoją książkę. To właśnie tak zaczęła się historia Dziecka Rosemary".
Autor w wywiadzie po latach opisał pokrótce swoją drogę twórczą: "Główkowałem, co z tym zarodkiem musi się stać. Horror medyczny nie wchodził w grę. Miałem dwie opcje: moja nieszczęsna bohaterka musiałaby zostać zapłodniona albo przez istotę pozaziemską, albo diabła. ET już wcześniej spłodził dzieci w powieści Johna Wydhama. Utknąłem z szatanem. W którego w ogóle nie wierzyłem".
Drozdek dodaje kolejne fakty: "Czytał książki o wiedźmach, dopracowywał szczegóły. Nawet data poczęcia dziecka Rosemary nie mogła być przypadkowa. Padło na 4 października 1965 roku. Wizyta papieża w Nowym Jorku. Ten szczegół nadał ton pracy Levinowi. Po kilku dniach od premiery książka stała się bestsellerem, a Paramount wykupiło prawa do ekranizacji".
Ewa Nawój z "Culture.pl" tak charakteryzuje film Polańskiego: "Wyróżnia się (…) ascezą środków, unikaniem "efektów demonicznych" i dosłowności w operowaniu grozą. Groza filmu zaledwie sączy się wąską szczeliną w bardzo realistyczną codzienność, nie wchodzi w nią jak gwałtowna, burząca siła. I do końca nie ma stuprocentowej pewności, że ta groźna nadprzyrodzoność jest realna, a nie wyobrażona".
Zauważa też to, co polski reżyser dodał do powieści Levina: "Założeniem Polańskiego było podważyć dosłowność literackiego pierwowzoru i dopuścić interpretację, że nadprzyrodzone zjawiska są jedynie wytworem wyobraźni bohaterki, ale też - by takiej wymowy nie przesądzać. Niejednoznaczność całości miała się stać naczelną zasadą filmu. I stało się tak z korzyścią dla samej produkcji".
Mariola Jankun (Kino, 4/1985), w artykule po polskiej premierze tego filmu – dopiero pod koniec 1984 roku - pisze niezwykle trafne podsumowanie mechanizmu grozy w "Dziecku Rosemary": "Fantastyka w filmie Polańskiego nie jest techniką deformacji rzeczywistości, lecz hipotezą o nadnaturalnej motywacji zdarzeń. Objawia się w sferze świadomości wahaniem między wiarą a niewiarą w skuteczność czarnej magii oraz obecnością szatana. Tak określona fantastyka stanowi nadzwyczaj niebezpieczne źródło destrukcji, rozszczepiając świadomość Rosemary. Bohaterka pozostaje zawieszona między uznaniem rzeczywistości za zbitkę urojeń a uznaniem jej za sataniczny koszmar. (...) W procesie percepcji filmu dzieje się podobnie. Niezwykłość rozdwaja sens zdarzeń, a utarte wyobrażenia o fantastyce i realizmie zazwyczaj nie dają się stosować".
Kim była Mia Farrow, odtwórczyni roli Rosemary?... Polański tak opisuje decyzję związaną z angażem aktorki: "Wiedziałem o niej tylko, że jest żoną Franka Sinatry. (...) Mia nie odpowiadała wprawdzie ani opisowi Levina, ani mojemu wyobrażeniu Rosemary - typowo amerykańskiej dziewczyny, silnej i zdrowej - ale jej umiejętności aktorskie były tak oczywiste, że zaangażowałem ją bez próbnych zdjęć". Co do samego dziecka Polański mówi tak: "Znaczna część widzów była przekonana, że widziała dziecko, jego kopytka i inne diabelskie atrybuty. W rzeczywistości zobaczyli – przez ułamek – podprogowy obraz niby kocich oczu, wbitych w Rosemary podczas nocnego koszmaru na początku filmu".
Film, jak to bywało z wieloma wybitnymi horrorami "obrósł" plotkami o klątwie, bo tyle strasznych rzeczy wydarzyło się w związku z nim. Jeszcze podczas kręcenia Frank Sinatra zażądał rozwodu, odchodząc od swojej żony – Farrow bardzo to przeżyła, ale rolę mistrzowsko dograła do końca. W sześć miesięcy po premierze ulega tragicznemu wypadkowi genialny kompozytor, twórca muzyki do tego filmu, Krzysztof Komeda, a w niecały rok po premierze umiera w Warszawie, dokąd ciężko chorego sprowadziła go żona. Producent William Castle przeszedł ciężki zawał, a Robert Evans, kierownik produkcji, aż trzy zawały. W kamienicy, w której mieszkali bohaterowie filmu, John Lennon wykupił kilka apartamentów i w 1980 roku zginął zastrzelony właśnie przed tym domem. Równie tragiczny los spotkał żonę Romana Polańskiego, Sharon Tate, którą wraz z kilkoma innymi osobami, gośćmi willi Polańskich, w nieco ponad rok po premierze filmu, zamordowali członkowie tak zwanej "rodziny Charlesa Mansona".
Tych, którzy ośmielą się, zachęcamy do obejrzenia tego wybitnego filmu, tym bardziej wrażliwym dedykujemy posłuchanie kapitalnego motywu przewodniego - "Kołysanki" z "Dziecka Rosemary", autorstwa Krzysztofa Komedy.
PP