22 stycznia 1863 roku rozpoczęło się Powstanie Styczniowe, największy zryw narodowowyzwoleńczy przeciwko rosyjskiemu zaborcy. Pytanie o jego zasadność towarzyszyło dyskusjom od dnia jego wybuchu: czy ono było potrzebne, jakie ewentualne korzyści z niego, mimo klęski militarnej, można było wysnuć?
- Moim zdaniem zarówno w sferze duchowej, moralnej, można poszukiwać argumentów przemawiających za słusznością tej decyzji, ale pojawiają się one także w sferze materialnej – wskazuje w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową prof. Radosław Żurawski vel Grajewski, historyk, kierownik Katedry Historii Powszechnej Najnowszej Uniwersytetu Łódzkiego.
Nowa struktura społeczna
Zdaniem historyka, przede wszystkim należałoby odnieść się do wymuszonej na rządzie carskim reformie rolnej, która była na ziemiach nie tylko Królestwa Polskiego, ale wszystkich dawnych prowincji polskich zachodnich guberni cesarstwa przeprowadzona w sposób inny niż w tzw. guberniach wielkorosyjskich, czyli na obszarach rdzennie rosyjskich.
- Ogłoszenie reformy rolnej w manifeście powstańczym z 22 stycznia miało za zadanie pociągnąć do walki o niepodległość włościan. Wobec tego obiecano im ziemię na własność i tej obietnicy, złożonej w imieniu rządu powstańczego, władze rosyjskie nie mogły lekceważyć. Musiały na nią też w jakiś sposób pozytywny, z punktu widzenia chłopów, odpowiedzieć - wskazywał historyk. - Nie można było zaoferować mniej niż oferowały władze powstańcze. Stąd powstał problem dla władz rosyjskich, albowiem w guberniach wielkorosyjskich własność ziemi, w wyniku reformy, przechodziła na gminy. Powstała swego rodzaju kolektywna własność ziemi.
Jak zauważa ekspert, na rdzennych ziemiach rosyjskich uwłaszczenie odbywało się w ten sposób, że ziemia przechodziła na własność tzw. mirów, a nie indywidualnych gospodarzy.
- Tymczasem reforma Rządu Narodowego obiecywała ziemię gospodarzom indywidualnym, gospodarzom-chłopom, którzy tego właśnie oczekiwali. Żeby odwrócić ich od powstania, żeby zapobiec spodziewanemu akcesowi włościan do powstania, władze rosyjskie zdecydowały się na przeprowadzenie reformy rolnej w guberniach zachodnich i w Królestwie Polskim na innych zasadach. To stworzyło w istocie zupełnie inne stosunki społeczne na wsi i inną strukturę własności. Właściwie stworzyło także pewną granicę cywilizacyjną pomiędzy dawnymi ziemiami polskimi, rozumianymi także jako obszary dzisiejszej Białorusi czy Ukrainy, gdzie także nadano indywidualną własność, a guberniami wielkorosyjskimi - dodawał historyk.
Prof. Radosław Żurawski vel Grajewski wskazuje, że ta różnica pociągnęła za sobą istotne zmiany ekonomiczne.
- Chłopi rosyjscy nie inwestowali w działki, które przypadały w wyniku losowania, które się co jakiś czas okresowo odbywało w mirach, w gminach, ponieważ w takim procesie losowania można było stracić swoją działkę. Jeśli ona była zbyt dobrze zagospodarowana, stanowiła zbyt łakomy kąsek dla tych, którzy mieli możliwości manipulowania przy losowaniach. Można było zatem obawiać się, że trafi ona w inne ręce, wobec tego, po co w nią inwestować? Lepiej było udawać, że ona jest nic niewarta, były większe szanse, że ona pozostanie w rękach tego samego właściciela. Na ziemiach polskich chłopi nie musieli się takich machinacji obawiać, oni stali się pełnoprawnymi właścicielami - podkreślał rozmówca Informacyjnej Agencji Radiowej.
Jak zauważa historyk, uwłaszczenie doprowadziło też do przedefiniowania wektorów dotychczasowych napięć społecznych. Chłop stawał się płatnikiem podatków, w związku z czym przedstawicielem władzy przestawał być szlachcic, a zaczynała być obca włościanom kulturowo i językowo administracja rosyjska.
- Trudno tutaj wyrokować w jakim procencie to miało wpływ na zachowanie chłopów dwa pokolenia później, ale jednak było ono wyraźnie różne niż chłopów rosyjskich, którzy w okresie rewolucji bolszewickiej ruszyli na dwory szlachty rosyjskiej, rozbrajając je i rabując, natomiast chłopi polscy poszli do wyborów do sejmu ustawodawczego i oddali tam swoje głosy, w procencie wyższym niż to się nam dzisiaj, ku naszemu wstydowi, zdarza - dodawał.
Wehikuł idei niepodległościowej
Historyk wskazuje, że w sferze moralnej, powstanie pozwoliło na zachowanie ciągłości tradycji niepodległościowej na kolejne pokolenia.
Powstańcy styczniowi - wzór patriotyzmu w II Rzeczpospolitej
- Jeśli przyjrzymy się pamięci historycznej tego pokolenia, które sięgnęło po niepodległość w 1918 roku, czy wcześniej, a budowało drużyny strzeleckie i Legiony, to byli synowie bądź wnukowie powstańców styczniowych, którzy mieli takie właśnie tradycje rodzinne, nie musieli sobie przypominać historii legionów Dąbrowskiego sprzed stu lat, mogli usłyszeć o walce o niepodległość od żyjących jeszcze dziadków czy ojców. Nie jest przypadkiem, moim zdaniem, że chętnie śpiewaną przez legionistów Piłsudskiego pieśnią była "Hej, strzelcy wraz", która jest pieśnią z powstania styczniowego – podkreślał profesor.
To moralne oddziaływanie było zdaniem historyka kluczowe w chwili odzyskania niepodległości.
- Gdyby nie ciągłość tradycji walki o niepodległość pamiętając, że ta koniunktura polityczna była bardzo krótka i gdybyśmy nie byli do niej przygotowani, moglibyśmy nie zdążyć jej wykorzystać, tak jak to się przydarzyło Ukraińcom - narodowi, który był przecież liczebnie porównywany z Polakami, a który tej szansy, jaką dawał rozpad imperium rosyjskiego nie zdołał wykorzystać, bo po prostu nie było wystarczająco dużo chętnych, żeby przelewać krew dla wolnej Ukrainy. Tymczasem Polacy się zmobilizowali wystarczająco szybko – wyjaśniał prof. Radosław Żurawski vel Grajewski.
Inspiracja dla dzisiejszych Białorusinów
Historyk przypomniał, że pamięć o powstańcach styczniowych jest żywa nie tylko w Polsce, ale również na Litwie i Białorusi. Symbolem powstania był trójdzielny herb, zawierający Orła, jako symbol Polski, Pogoń – symbol Litwy i Archanioła Michała, patrona Rusi.
Zygmunt Sierakowski - przywódca Powstania Styczniowego na Żmudzi
- Ten symbol mieliśmy okazję nie tak dawno obserwować ponownie przy okazji pochówków w Wilnie szczątków powstańców styczniowych, z Zygmuntem Sierakowskim i Konstantym Kalinowskim na czele, czyli przywódcami powstania na Litwie – wyjaśniał prof. Radosław Żurawski vel Grajewski.
- Jeśli spojrzymy na to, co dzieje się na Białorusi, to nie brak przypuszczeń, że przełom moralny dla Białorusinów zaczął się od końca roku 2019, czyli właśnie od masowego, jak na dotychczasowe doświadczenie, uczestnictwa Białorusinów w pochówku powstańców styczniowych – wskazywał historyk. - Te tradycje oddziałują nie tylko ona na Polaków. Inne narody przypominają sobie o swoich bohaterach, którzy wtedy oddali życie i którzy jak Kalinowski w napisanym po białorusku słynnym "Liście spod szubienicy", w ich ojczystych językach z apelem, żeby wydobyć się spod panowania moskiewskiego, bo w okowach moskiewskich nic dobrego Białorusinów nie czeka.
Rozmawiał Tomasz Zielenkiewicz/bm