”Nam strzelać nie kazano, wstąpiłem na działo” – tymi słowami zaczyna się wiersz Adama Mickiewicza Reduta Ordona, w którym opisał heroizm walki reduty nr 54. W czasie wojny polsko-rosyjskiej w 1831 roku broniła ona dostępu do Warszawy od strony Woli.
Reduta Ordona była najbardziej wysuniętym na przedpola miastem fragmentem fortyfikacji Warszawy. Ziemna fortyfikacja w rzeczywistości nie była gotowa na odparcie przeważających sił rosyjskich. Brak zabezpieczeń dla dział i ich obsługi, płytkie fosy i słabe palisady wystawiały obrońców na ostrzał. Załoga liczyła zaledwie sześćset osób i sześć starych armat. Ataku spodziewano się z innego kierunku.
Dzień przed atakiem gen. Józef Bem, dowódca obrony Warszawy, nakazał obrony reduty za wszelką cenę. W razie niepowodzenia, fortyfikację miano wysadzić. Artylerią dowodził ppor. Julian Konstanty Ordon. Urodzony w 1810 roku w Warszawie służył w wojsku od ukończenia osiemnastego roku życia. Walczył w Powstaniu Listopadowym i brał udział w bitwie pod Ostrołęką, za co został odznaczony srebrnym krzyżem orderu Virtuti Militari.
6 września 1831 o świcie redutę zaatakowało kilka tysięcy Rosjan. Osamotniona placówka broniła się rozpaczliwie, czekając na odsiecz. Ta nie nadeszła. – Popełniono masę błędów. Bem nie wydał rozkazu pomocy Ordonowi – mówił na antenie PR dr Wojciech Borkowski.
Bój zakończył się, gdy Rosjanie otoczyli redutę i wdarli się do środka od tyłu, odcinając drogę odwrotu. Wówczas padł rozkaz wysadzenia reduty. Zginęło wiele osób, jednak wbrew relacji Mickiewicza, wśród poległych nie było wśród nich ppor. Ordona.
Ciężko ranny trafił do carskiej niewoli. Ewakuowany do Nadarzyna, uciekł i wiele lat spędził na emigracji. – Do końca życia nie mógł się pozbyć traumy. Nie mógł się pogodzić z tym, że przeżył – mówił wicedyrektor Państwowego Muzeum Archeologicznego.
4 maja 1887 strzałem z pistoletu odebrał sobie życie.
Posłuchaj losów dowódcy Reduty Ordona.
17:59 reduta ordona___v2015002587_tr_0-0_12095732d1b31487[00].mp3 Reduta Ordona - na temat wystawy poświęconej efektom prac archeologicznych na warszawskiej Ochocie rozmawiają Katarzyna Kobylecka i dr Wojciech Borkowski. (PR, 28.02.2015).
"Nam strzelać nie kazano, wstąpiłem na działo" – tymi słowami zaczyna się wiersz Adama Mickiewicza "Reduta Ordona", w którym opisał heroizm walki reduty nr 54. W czasie wojny polsko-rosyjskiej w 1831 roku broniła ona dostępu do Warszawy od strony Woli.
Reduta Ordona była najbardziej wysuniętym na przedpolach miasta fragmentem fortyfikacji Warszawy. Ziemna fortyfikacja w rzeczywistości nie była gotowa na odparcie przeważających sił rosyjskich. Brak zabezpieczeń dla dział i ich obsługi, płytkie fosy i słabe palisady wystawiały obrońców na ostrzał. Załoga liczyła zaledwie sześćset osób i sześć starych armat.
Natarcia spodziewano się z innego kierunku. Dzień przed atakiem gen. Józef Bem, dowódca obrony Warszawy, nakazał bronić reduty za wszelką cenę. W razie niepowodzenia, fortyfikację miano wysadzić. Artylerią dowodził ppor. Julian Konstanty Ordon. Urodzony w 1810 roku w Warszawie służył w wojsku od ukończenia osiemnastego roku życia. Walczył w powstaniu listopadowym i brał udział w bitwie pod Ostrołęką, za co został odznaczony srebrnym krzyżem orderu Virtuti Militari.
6 września 1831 roku o świcie redutę zaatakowało kilka tysięcy Rosjan. Osamotniona placówka broniła się rozpaczliwie, czekając na odsiecz. Ta nie nadeszła. – Popełniono masę błędów. Bem nie wydał rozkazu pomocy Ordonowi – mówił na antenie PR dr Wojciech Borkowski.
Bój zakończył się, gdy Rosjanie otoczyli redutę i wdarli się do środka od tyłu, odcinając drogę odwrotu. Wówczas padł rozkaz wysadzenia reduty. Zginęło wiele osób, jednak wbrew relacji Mickiewicza, wśród poległych nie było ppor. Ordona.
Ciężko ranny trafił do carskiej niewoli. Ewakuowany do Nadarzyna, uciekł i wiele lat spędził na emigracji. – Do końca życia nie mógł pozbyć się traumy. Nie mógł się pogodzić z tym, że przeżył – mówił wicedyrektor Państwowego Muzeum Archeologicznego.
4 maja 1887 roku we Florencji, strzałem z pistoletu, odebrał sobie życie.
mjm