- Pochodzimy z Dolnego Śląska. Co drugi człowiek, który tu mieszka, ma kresowe korzenie. Nie jest więc trudno zmobilizować ludzi, by przyjechali na Kresy albo by dali symboliczną złotówkę i przyczynili się do zadbania o mogiły ich pradziadów - opowiadała Grażyna Orłowska-Sondej
Jak podkreślała prezes fundacji "Studio Wschód", osoby, które wyjechały z Kresów, zostawiły groby przodków i bardzo często już tutaj nie wracały. - Myślę, że nawet dziewięćdziesiąt procent tych, którzy stąd wyjechali, już nigdy tu nie przyjechali - oceniała. - To był strach przed tą ziemią - podkreślała.
Odzyskany cmentarz
Grażyna Orłowska-Sondej rozmawiała z polskimi dziennikarzami podczas wizyty w Rokitnie na Wołyniu, gdzie znajduje się cmentarz legionistów zbudowany dzięki akcji prowadzonej przez "Studio Wschód". W kwietniu 1920 roku w czasie wojny polsko-bolszewickiej niedaleko Rokitna odbyła się bowiem bitwa.
- W ramach objazdu cmentarzy natrafiliśmy w 2010 roku na poletko, pasły się tu kozy. Był tylko krzyż osadzony nisko w ziemi - opowiadała. Jak wspominała, grupa dowiedziała się, że kiedyś znajdował się tu cmentarz. - Był tylko jeden grób, rosyjski. I nic więcej. Nagle ktoś z chodzących po tej łące potknął się o wystającą płytę. Potem się okazało, że w tej ziemi są jeszcze 53 płyty.
Na miejscu rozpoczęły się prace finansowane przez akcję "Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia". Uczestniczące w projekcie dzieci zebrały 90 tys. złotych. W pracach przy tworzeniu cmentarza pomagał Związek Strzelecki "Strzelec" z Trzebnicy. Wszystko to trwało cztery lata, a do Rokitna przyjeżdżali m.in. młodzi wolontariusze, którzy czyścili płyty. Jak zaznaczyła Grażyna Orłowska-Sondej, "była bardzo duża życzliwość miejscowych władz i miejscowego społeczeństwa".
Młodzi wolontariusze
Fundacja "Studio Wschód" ma obecnie pod opieką 150 cmentarzy na Ukrainie. Niedawno do tego kraju przybyła kolejna grupa wolontariuszy, 180 osób, by prowadzić prace na 25 cmentarzach mieszczących się w takich miejscach, jak Żytomierz, Jampol, Buczacz, Panasówka, Skałat, Podwołoczyska, Hodowica. Wolontariusze pojechali też w okolice Stanisławowa, szlakiem Żelaznej Brygady.
Ogółem najwięcej wolontariuszy biorących udział w projekcie to osoby przed osiemnastym rokiem życia. W 2021 roku w związku z przeciwepidemicznymi obostrzeniami w wyjeździe na Ukrainę uczestniczą przede wszystkim osoby pełnoletnie. - Tylko dwóch niepełnoletnich harcerzy za zgodą rodziców pojechało daleko na Podole, pod granicę mołdawską, do historycznej wsi Murafa, gdzie żyje 3,5 tys. katolików – mówiła Grażyna Orłowska-Sondej. Jak zaznaczyła, ma nadzieję, że w przyszłym roku znów "ruszą do boju" najmłodsi, bo "oni są najwierniejsi".
***
Czytaj także:
***
Każdego roku w lipcu, w ramach działalności fundacji "Studio Wschód", przyjeżdża na Ukrainę od 1 do 1,2 tys. wolontariuszy. – Wynajmujemy 70 autobusów, wyjeżdżamy z Wrocławia i rozjeżdżamy się w różne miejsca Ukrainy - opowiadała Grażyna Orłowska-Sondej. - Ci, którzy tu przybywają, mają w sercu Kresy. Ich dziadkowie czy pradziadkowie są stąd.
Wolontariusze z Wrocławia ratują polski cmentarz w Jampolu na Ukrainie. Fot. Studio Wschód