Wszystko zaczęło się od wizyty delegacji pięciu hutników w pałacu prymasowskim. Strajkujący od 28 sierpnia robotnicy chcieli zorganizować niedzielną mszę. Kapłani z pobliskich parafii nie zgodzili się, bo mieli już wówczas zaplanowane nabożeństwa w swoich kościołach.
Ks. Jerzy Popiełuszko - zobacz serwis specjalny
Wobec tego hutnicy zwrócili się do kardynała Stefana Wyszyńskiego z prośbą o przysłanie kapłana do zakładu pracy. Prymas zlecił znalezienie księdza, który mógłby sprawować posługę, swojemu kapelanowi, ks. Bronisławowi Piaseckiemu.
Piasecki nie miał początkowo nikogo na myśli. Postanowił wsiąść w samochód i pojechać do parafii znajdujących się nieopodal huty, na Bielanach. Nie dojechał. Zatrzymał się przy znajdującym się nieopodal żoliborskiego placu Wilsona (wówczas Komuny Paryskiej) kościele pw. św. Stanisława Kostki. Miał tam przyjaciela, tutejszego proboszcza, ks. Teofila Boguckiego. W kościele prymasowski wysłannik spotkał młodego księdza, który właśnie skończył spowiadać. Zapytał go, czy nie chce pojechać odprawić mszy dla strajkujących. Duchowny zgodził się. To był Jerzy Popiełuszko.
Pierwsza taka msza
Popiełuszko zjawił się w hucie około południa. W tym samym czasie do zakładu przybyli ks. Stanisław Ciąpała i ks. Lucjan Kołodziej z parafii św. Magdaleny na Wawrzyszewie. Kapłani najpierw wyspowiadali chętnych, a później odprawili nabożeństwo.
"Przy przygotowanym przez pracowników ołtarzu z 3,5-metrowym sosnowym krzyżem zgromadził się tłum hutniczek i hutników oraz mieszkańców pobliskich osiedli. Bramę główną udekorowano kwiatami. Tego dnia odprawiono przy niej dwie msze święte" - wspominał Karol Szadurski, wówczas pracownik huty i jeden z liderów strajku.
Pierwszej mszy przewodniczył ks. Lucjan Kołodziej, drugiej - Jerzy Popiełuszko. To były pierwsze nabożeństwa w historii zakładu.
Sierpień 80. 40 lat temu rozpoczął się strajk w Hucie Warszawa
Kapelan Solidarności
Popiełuszko, wówczas trzydziestotrzyletni, pochodzący z Podlasia kapłan, rezydent w kościele pw. św. Stanisława Kostki, nie miał wcześniej styczności ze środowiskami robotniczymi. 31 sierpnia 1980 roku wyznaczył przełom w jego życiu. Związał się z walczącymi najpierw o godne życie, a później także o wolność, hutnikami. I tak pozostało już do jego śmierci.
Popiełuszko był nie tylko kapelanem, był przyjacielem, organizatorem pomocy materialnej dla osób internowanych i ich rodzin, wspierał różnego rodzaju inicjatywy społeczne, m.in. pomagał w akcji sprowadzania z Zachodu leków. Uczestniczył w procesach politycznych, nagrywał je ukrytym pod sutanną magnetofonem, a taśmy przekazywał do Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa.
W Hucie Warszawa ksiądz Jerzy Popiełuszko odprawiał słynne Msze za Ojczyznę. Po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 roku i pacyfikacji Huty, msze prowadzone przez kapłana odbywały się w kościele św. Stanisława Kostki. Nabożeństwa przyciągały setki ludzi - nie tylko robotników, ale także m.in. przedstawicieli środowisk artystycznych.
Sierpień 80 - zobacz serwis specjalny
Męczeństwo za wolność
Wkrótce o kapłanie zaczęło być głośno w całym kraju. Popiełuszkę zaczęto nazywać "kapelanem Solidarności". Stał się nieformalnym przewodnikiem duchowym ruchu.
01:03 Jan Sikorski Jerzy Popiełuszko Kapelan Solidarności .mp3 - Dewiza ks. Jerzego, "zło dobrem zwyciężaj", rozjaśniała horyzont Solidarności. Wyjaśniała, czym ona powinna być. Solidarność za tym hasłem poszła, walczyła nie przeciwko komuś, a o coś – wyjaśniał ks. Jan Sikorski, kolega ks. Jerzego Popiełuszki i kontynuator Mszy za Ojczyznę po jego śmierci. (PR, 16.11.2004)
Działalność księdza stała się solą w oku komunistycznych władz. Kapłan znalazł się na celowniku - ksiądz pozostawał pod obserwacją bezpieki. Później nastąpiło włamanie i do jego mieszkania i pozostawienie w nim kompromitujących materiałów. Wreszcie nadeszła tragiczna październikowa noc 1984 roku.
Morderstwo i pogrzeb
19 października 1984 roku ks. Popiełuszko wracał z Bydgoszczy do Warszawy razem ze swoim kierowcą Waldemarem Chrostowskim. Trzej oficerowie SB z IV Departamentu MSW zwalczającego Kościół katolicki - Grzegorz Piotrowski, Leszek Pękala i Waldemar Chmielewski - zatrzymali samochód księdza w okolicy Górska pod Toruniem i uprowadzili go wraz z kierowcą. Chrostowskiemu udało się zbiec. Ks. Popiełuszko został skatowany przez esbeków. Oprawcy przywiązali do nóg księdza 11-kilogramowy worek z kamieniami i wrzucili go do Zalewu Wiślanego pod Włocławkiem.
Podczas pogrzebu księdza głos zabrali m.in. Lech Wałęsa, wówczas przewodniczący zdelegalizowanej NSZZ "Solidarność".
00:34 Lech Wałęsa Popiełuszko pogrzeb.mp3 - Żegnamy Cię, Sługo Boży, przyrzekając, że nie ugniemy się nigdy przed przemocą. Spoczywaj w pokoju, "Solidarność" żyje, bo Ty oddałeś za nią swoje życie – mówił na pogrzebie ks. Jerzego Popiełuszki ówczesny przewodniczący nielegalnej Solidarności, Lech Wałęsa. (PR, 3.11.1984)
Morderców księdza skazano w procesie toruńskim. Żaden ze skazanych nie odbył całej kary.
Posłuchaj mowy Jana Olszewskiego, który podczas procesu toruńskiego był prokuratorem posiłkowym:
Niemy świadek historii
Msze dla hutników prowadzone przez błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszkę upamiętnia pomnik krzyż stojący przy bramie głównej Huty Warszawa. W latach 80. był usuwany przez władze, jednak hutnicy ponownie go ustawiali. Obecnie historyczny drewniany krzyż znajduje się w kościele św. Stanisława Kostki.