Historia

Mieczysław Voit - mistrz pauzy i aktorskiego spokoju

Ostatnia aktualizacja: 31.01.2023 05:30
32 lata temu, 31 stycznia 1991 roku, zmarł w Warszawie Mieczysław Voit, aktor pełen niewymuszonej zadumy, umiejętnie operujący pauzą, o aksamitnym, pełnym spokoju głosie,  nawet wtedy, kiedy przychodziło zagrać mu ludzi stanowczych, pełnych władzy i porywczych.
Mieczysław Voit. Warszawa 1983 r.
Mieczysław Voit. Warszawa 1983 r.Foto: PAP/Maciej Belina Brzozowski

Aktorstwo bez przerysowań

Nam zawsze powracać będzie w pamięci jako wielki komtur zakonu krzyżackiego Kuno von Lichtenstein z "Krzyżaków", ksiądz Suryn i Rabin z "Matki Joanny od Aniołów", Wojewoda z "Mazepy" czy profesor Dąb-Rozwadowski z serialu "Alternatywy 4". 

Urodził się w Kaliszu 2 sierpnia 1928 roku, w rodzinie oficera i urzędnika bankowego Romana Voita. Po przerwaniu studiów na Państwowej Wyższej Szkoły Aktorskiej w Krakowie, obecnie jest to Akademia Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego, zaczął uczestniczyć w życiu teatralnym Krakowa. Dość powiedzieć, że eksternistyczny egzamin aktorski zdał dopiero w 1953 roku.

W swojej karierze był przede wszystkim aktorem teatralny, ale zagrał też w wielu filmach, najsłynniejszych serialach telewizyjnych. Nas, Polskie Radio, cieszy najbardziej, że zagrał w 375 audycjach, słuchowiskach i sztukach Teatru Polskiego Radia. Czytał także radiową wersję Biblii Tysiąclecia. Nie można również zapomnieć o jego rolach dubbingowych czy użyczaniu głosu różnym filmom jako narrator. Aktor, gdzie się pojawił zawsze wzbudzał uznanie, podziw, a nawet zachwyty. Tajemnicą jego aktorstwa był fantastyczny, radiowy wręcz, głos - ciepły, spokojny, bez przerysowań... dosłownie jak całe jego aktorstwo, dystyngowane, z oszczędną gestykulacją.

Miłość do teatru

Wróćmy jednak do początków kariery. To ojciec, bankowiec i członek Towarzystwa Miłośników Sceny w Kaliszu zaszczepił mu zamiłowanie do teatru. Wojna zastaje jego rodzinę we Lwowie, skąd ojciec aresztowany przez Sowietów jest wywieziony do łagru nad Kołymę, a młody Mietek wraz z matką i braćmi przenoszą się do Nowego Targu. Liceum kończy w Krakowie, co ciekawe, było to Liceum Sztuk Pięknych. Już wtedy jako młody chłopak był zdeterminowany zająć się sztuką, ale był do tego bardzo niecierpliwy. Najpierw studiował malarstwo na krakowskiej PWSSP, a do tego dobrał sobie dodatkowo historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dotychczasowe wybory jednak nie uszczęśliwiły młodego Voita i w 1947 roku zmienia te studia na PWSA (Państwowa Wyższa Szkoła Aktorska) w Krakowie. Poznawszy już niecierpliwość młodego adepta sztuki aktorskiej nikogo nie zdziwiło przerwanie tych studiów i bez wymaganego egzaminu zaangażowanie się w słynnym Teatrze Rapsodycznym.

Teatr Rapsodyczny, założony i prowadzony między innymi przez słynnego reżysera, aktora, dramaturga i krytyka Mieczysława Kotlarczyka jeszcze w czasie okupacji, w prywatnym mieszkaniu, na tajnym zebraniu w 1941 roku, stał się kuźnią dla młodego aktora. Danuta Michałowska, znana aktorka i reżyserka teatralna, koleżanka ze sceny, tak opisuje młodego Mieczysława z tamtego okresu: "Miał wtedy 20 lat, smukły i bardzo wysoki, nie zagrzał miejsca w Szkole Aktorskiej. Chciał być aktorem, ale jakoś inaczej. W sensie warsztatowym nie umiał prawie nic, ale miał miły głos, kulturalną wymowę (piękne "ł" przedniojęzykowe wyniesione z domu rodzinnego: Podole), wdzięk i to, co najważniejsze: osobowość i tę szczególną inteligencję aktorską, która podpowiadała mu co się robi na scenie".

Stworzony do roli bohaterów

Według obszernego artykułu na stronach Encyklopedii Teatru Polskiego "Teatr Kotlarczyka ukształtował jego warsztat aktorski — nieskazitelną dykcję, precyzyjną i oszczędną gestykulację, nauczył szacunku dla słowa, wywarł wpływ na upodobania do wielkiej poezji, a także w pewnym stopniu na postawę życiową". By w dalszej części dodać niezwykle znaczące szczegóły jego aparycji i warsztatu: "Zdawał się stworzony do ról bohaterów w tzw. wielkim repertuarze — elegancki, zawsze wyprostowany, o nienagannych manierach, twarzy o regularnych rysach, ciemnych oczach, czarujący mową, gestem. Chętnie powierzano mu role osób tzw. dobrze urodzonych, postaci szlachetnych, nierzadko o skomplikowanym wnętrzu, które przekonująco potrafił pokazać na scenie i w filmie".

Specyficzny głos

Natomiast telewizyjny program "Pegaz", znacząco poświęcony sztuce, bardzo dobrze scharakteryzował jego umiejętności przedstawiania ról: "Miał właściwy sobie sposób ujmowania roli, specyficzny głos. Trochę ironii, szczyptę sarkazmu, lekkie uniesienie brwi jakby w zdziwieniu, trochę zadumy, czasem liryzmu i filozoficznego spojrzenia na świat, czasem dystansu. Wszystko to sprawiało, że choć nie zawsze grał role główne, to postaci przez niego kreowane stawiało się w rzędzie pierwszych i długo pamiętało". Bardzo często mieliśmy właśnie okazję w tych nawet najdrobniejszych rolach drugiego bądź trzeciego planu zapamiętywać jego grę i postać. Tak przecież było w "Stawce większej niż życie", gdzie zagrał księcia Mdżawanadze, w 4. odcinku pt. Cafe Rose".

Nie inaczej było w "Podróży za jeden uśmiech", gdzie wcielił się w Czecha, kierowcę mercedesa, w odcinku 3. W "Wielkiej miłości Balzaka" zagrał doktora Nocquarta, a w "Czarnych chmurach" opata. W "Nocach i dniach" był Ludwikiem Ceglarskim, a w "Lalce" profesorem Geistem. Natomiast w "Układzie krążenia" profesorem Burskim. Jeszcze raz zagrał brawurowo niewielką rolę profesora w słynnym serialu "Alternatywy 4". Tam był profesorem Ryszardem Dąb-Rozwadowskim, który w stylu jak typuje się gonitwy hippiczne obstawił wynik meczu jako "porządek 6:2"... i oczywiście trafił. Warto też dodać, że oprócz tych zagrał także w wielu innych serialach, gdzie chyba równie znacząco wypadł w "07 zgłoś się". Tam był mecenasem Stolarskim i prowadził nielegalne kasyno w odcinku 13. pt. "Strzał na dancingu".


O ile "miejscem urodzenia" tego wielkiego aktora była scena teatralna, zarówno ta w teatrach najpierw Krakowa, później Łodzi, by na koniec osiąść w Warszawie, jak i ta telewizyjna, o tyle magia jego głosu zdominowała wiele przedstawień Teatru Polskiego Radia. Głos, którym władał, był tak spokojny, ale także silny, sugestywny i plastyczny w wyrazie. Jak twierdziło wielu krytyków i słuchaczy jego po prostu bardzo dobrze się słuchało. Voit uczestniczył w największych produkcjach teatralnej klasyki, wymienimy tu "Potop", "Antygona", "Ogniem i mieczem", "Homo Führer", "Stulecie detektywów", "Pani Walewska", "Ostatnie słowo", "Sława i chwała", "Laus feminae", "Przedwiośnie", "Anhelli", "Mistrz i Małgorzata", "Fantazy" czy "Rozmowy z katem".

Widzowie filmowi natomiast mogą pamiętać wiele mniejszych lub większych ról filmowych, tych pełnometrażowych. Było ich ponad 50 i we wszystkich zaznaczył swoją obecność. Zagrał m.in. w takich produkcjach jak: "Kalosze szczęścia", "Krzyżacy", "Matka Joanna od Aniołów", "Zaduszki", "Faraon", "Samotność we dwoje", "Bolesław Śmiały", "Wesele", "Sanatorium pod Klepsydrą", "Potop", "Noce i dnie", "Mazepa". Genialny był jako hrabia Cyprian Bodzanta w "Dziejach grzechu" czy jako dyrektor cyrku w "Lekcji martwego języka" lub hrabia Kościelewski w "Wizji lokalnej 1901". Trudno także zapomnieć jago pojawienie się w "Yhais" czy "Komediantce".

Dlatego tak nagle i smutno zrobiło się, kiedy go zabrakło. Aktor zmarł na atak serca i został pochowany na Starych Powązkach. Warto wspominać jego piękne aktorstwo i wsłuchiwać się w aksamitność spokojnego głosu.

PP