Pierwszym filmem, do którego Jerzy Wójcik samodzielnie zrealizował zdjęcia, była "Eroica" (1957) Andrzeja Munka. Trzy lata po ukończeniu studiów stworzył ten niezwykle dojrzały obraz, w którym wzorował się na "Obywatelu Kanie" Orsona Wellesa. Zdjęcia Gregga Tollanda do tego filmu zrewolucjonizowały kino, wprowadziły nowe, odważne sposoby filmowania.
Wójcik z tej nowatorskiej inscenizacji zapożyczył przede wszystkim żabią perspektywę, czyli filmowanie z dołu. Przestrzeń często ograniczona z góry widocznymi sufitami budowała wrażenie zamknięcia, co odnosiło się do uwięzienia bohaterów w oflagu. Mógł także korzystać z nowoczesnych kamer z szerokimi obiektywami sprowadzonych z Francji, takich samych, jakich używał Tolland.
Chodzi o cierpienie
"Eroica" została uznana za odpowiedź na wcześniejszy film szkoły polskiej - "Kanał" (1956) Andrzeja Wajdy, przy którym Wójcik również pracował, ale jako drugi operator. Było to jego pierwsze zetknięcie z profesjonalnym planem zdjęciowym, które mogło jednakże zniechęcić, ponieważ Wajda kręcił w prawdziwych kanałach, w wodzie i zaduchu, nie zaś w zbudowanej scenografii. Jerzy Wójcik widział jednak sens tego wysiłku.
- Nam chodziło o ludzkie cierpienie, które było niebywale trudne, które odczuwamy do dziś - wyjaśniał Jerzy Wójcik w audycji Magdaleny Juszczyk w Polskim Radiu. - Wiedziałem, że w tych filmach (myślę tu zarówno o "Kanale", jak i "Popiele i diamencie") pojawiają się ludzie, którym przyszło cierpieć. Dla mnie to cierpienie było nakazem, by zostawić ślad, by mówić o jednostkowym cierpieniu i bólu. A nie wielkich słowach, wielkich mitach, nie o poglądach, co jest romantyczne, nieromantyczne. I może dlatego te filmy były bliskie milionom ludzi, były rozumiane na całym świecie… - zastanawiał się Wójcik.
62:08 W Dwójce raźniej z Jerzym Wójcikiem.mp3 Rozmowa z Jerzym Wójcikiem. Audycja Magdaleny Juszczyk z cyklu "W Dwójce raźniej" PR, 13.09.2013
Popiół czy diament?
Kolejnym po "Kanale" i "Eroice" wielkim filmem na ten temat był "Popiół i diament" (1958) Andrzeja Wajdy, zaliczany także do nurtu szkoły polskiej.
- Mając lat 15, byłem łącznikiem w Pułku Strzelców Podhalańskich - wspominał Jerzy Wójcik. - "Popiół i diament" to dla mnie była wielka opowieść o Zbyszku Cybulskim, o takich ludziach, których rozumiałem z racji swojego doświadczenia, o którym nikt nie wiedział wtedy, że bardzo dużo jest takich ludzi, którzy zostali z wykonaniem jakiegoś rozkazu albo bez rozkazu, ale sami - opowiadał Wójcik.
85:29 rozmowy.mp3 Jerzy Wójcik i diamenty Polskiej Szkoły Filmowej. Audycja Anny Fuksiewicz z cyklu "Rozmowy po zmroku". (PR, 9.04.2019)
Osobiste przeżycia wojenne oraz wrażliwość operatora na ludzkie cierpienie pozwoliły mu wykreować obraz wybitny choć Wajda był oskarżany przez wielu krytyków o zakłamywanie historii.
Czerń i biel
Następnie Jerzy Wójcik współpracował z Kazimierzem Kutzem przy dwóch jego filmach: "Krzyż walecznych" (1959) i "Nikt nie woła" (1960) oraz z Jerzym Kawalerowiczem przy "Matce Joannie od Aniołów" (1961). Ten ostatni to jedno z największych osiągnięć zarówno szkoły polskiej, reżysera, jak i Jerzego Wójcika.
- To jest opowieść między czernią, bielą i szarością - opowiadał o swojej koncepcji plastycznej Jerzy Wójcik w audycji Anny Fuksiewicz w Polskim Radiu. - Ja to doprowadziłem do ekstremalnej sytuacji, że świat cały jest widziany poprzez te trzy elementy, które wchodzą ze sobą w nieustanną grę i nie wiadomo, gdzie się zło mieści - czy na pewno w czerni, w bieli a może w szarości, a może mieszka i tu, i tu - dodawał.
Nie chodzi o filmy
Z kolejnych filmów operator wymienić należy na pewno superprodukcję i wielkie dzieło "Faraon" (1966) Jerzego Kawalerowicza, "Twarzą w twarz" (1968) Krzysztofa Zanussiego, "Potop" Jerzego Hoffmana czy "Rysia" (1980) Stanisława Różewicza. Wszystkie one charakteryzują się bardzo poważnym, artystycznym a nie rzemieślniczym podejściem Wójcika do pracy operatorskiej. Wiele z nich wymagało katorżniczej pracy całej ekipy w trudnych warunkach, by zrealizować sceny tak, jak wymyślił Wójcik. Tak było w przypadku pojedynku w strugach deszczu w "Potopie".
- Nie chodzi o to, żeby robić filmy, chodzi o to, żeby to, co się robi, miało głęboki sens - tłumaczył Jerzy Wójcik w audycji archiwalnej w Polskim Radiu. - Trzeba się wpisać w pamięć świata. Mam nadzieję, że niektóre z moich filmów wpisały się w pamięć świata - dodawał operator.
03:01 Wójcik ok.mp3 Wspomnienie zmarłego operatora filmowego Jerzego Wójcika. Audycja z cyklu "Wybieram Dwójkę". (PR, 4.04.2019)
Zawsze właśnie tak postrzegał sztukę, nie tylko filmową, co najpełniej wyraził w swojej książce "Labirynt światła".
Jerzy Wójcik był również scenarzystą i reżyserem. Zrealizował wiele teatrów telewizji, m.in. "Joanna d'Arc" (1976) czy "Relacja" (1977) oraz 3 filmy fabularne: "Skarga" (1991), "Portret w przestrzeni" (1996) i "Wrota Europy" (1999). Wykładał w szkołach filmowych w Łodzi i Katowicach.
az