Według Romana Warszewskiego, autora książki "Machu Picchu. Sto lat po godzinie zero" , już samo brzmienie nazwy tej inkaskiej cytadeli jest tajemnicze i frapujące. Jest w tych słowach ostrość oraz kamień, strzelistość i niedostępność andyjskich szczytów. Jest omszałość i zielona, skłębiona kosmatość otaczającej dżungli. Samo miejsce urzeka: z jednej strony mamy zapierającą dech w piersiach przyrodę, a z drugiej pozostałości fascynującej kultury. Wszystko jest ze sobą w symbiozie, bo każda duża góra była inkaskim bóstwem. Wierzono, że odpowiadają one za regularność opadów i obfitość plonów, dlatego składano im ofiary.
- Nie wiem, czy można mówić o tajemnicy Machu Picchu, bo nasza wiedza o tym miejscu jest coraz większa. Miejsce jest na pewno fascynujące, okoliczności jego odkrycia były niezwykłe, a ponadto to symbol zarówno prekolumbijskiej, jak i współczesnej Ameryki Południowej - mówił w audycji Ewy Stockej-Kalinowskiej Roman Warszewski.
Mimo to nie do końca wiemy, w jakim celu powstało Machu Picchu i dlaczego zostało ono opuszczone około 1537 roku, po zaledwie stu latach istnienia. Pierwszą koncepcją odkrywcy miasta, Hirama Binghama, był klasztor Dziewic Słońca-Acllahuasi. Istotnie, na terenie miasta przeważają pochówki kobiet (90 % wszystkich grobów). Nowsze, niekoniecznie wykluczające się wzajemnie, ujęcia mówią o rezydencji władcy o imieniu Pachacuti oraz o kompleksie kultowym zwiazanym z otaczającymi górami, zwłaszcza z Huana Picchu, obecną na niemal wszystkich fotografiach stożkową górą wznoszącą się ponad miastem.
Hiram Bingham w Machu Picchu, 1911
Odkrycie Machu Picchu... Co to znaczy "odkryć" starożytne ruiny? Hiram Bingham właściwie nie był odkrywcą miasta. Indianie zawsze wiedzieli o jego istnieniu, a wiedza ta przechodziła z pokolenia na pokolenie i nigdy nie została zapomniana. Kontakty ludności tubylczej z białymi były na tyle iluzoryczne, że miasto dla przybyszy pozostawało nieznane. Bingham zatem Machu Picchu nie odkrył, bo, jak powiedział Roman Warszewski, "to miasto nigdy nie było zakryte". Co więcej, Amerykanin był przekonany, że odnalazł Vilcabambę, ostatnią stolicę Inków (tak naprawdę odkrył ją także, ale wagę tego odkrycia przeoczył; Machu Picchu robiło o wiele większe wrażenie, dlatego wolał je właśnie ogłosić Vilcabambą). Z tego błędu nigdy się nie wycofał.
Identyfikację ruin Vilcabamby zawdzięczamy innemu Amerykaninowi, Douglasowi Eugenowi Savoyowi (znanemu bardziej pod imieniem Gene ), który badał to miejsce w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia.
Po latach muzeum Uniwersytetu Yale zwróciło Peru artefakty, które Bingham znalazł na terenie Machu Picchu. W Cuzco ma powstać specjalne muzeum przeznaczone tylko na tę wyjątkową kolekcję. Znaleziska, podobnie jak samo miasto, zajmują w prekolumbijskiej archeologii szczególną pozycję dlatego, że Hiszpanie nigdy nie znaleźli Machu Picchu, nie dokonali więc zniszczeń. Jest to więc nieskażony, bezcenny zabytek kultury inkaskiej.
Machu Picchu w czasach Binghama, fot. wikipedia/Hiram Bingham
Dziś Machu Picchu szybko się zmienia. Jest to istna kopalnia złota: żeby dostać się do miasta trzeba zapłacić nawet 200 dolarów, czyli pięciokrotnie więcej niż zaledwie kilka lat temu. Chętnych mimo to nie brakuje. Coraz głośniej mówi się też o konieczności ograniczenia ruchu turystycznego. Ale nie tylko turyści są problemem: z okazji jubileuszu w pośpiechu powygładzano kamienie, dobudowano brakujące fragmenty murów… Niewiele ma to jednak wspólnego z profesjonalną rekonstrukcją archeologiczną.
Machu Picchu, fot. Wikipedia/Pedro Szekely
W audycji usłyszeliśmy także archiwalną wypowiedź Krystyny Rodowskiej o literackiej twórczości Indian. To zjawisko mało zbadane i niejednoznaczne, między innymi dlatego, że przekazy docierają do nas przede wszystkim w postaci oralnej.
Audycję przygotowała Ewa Stocka-Kalinowska.