Historię carillonu z kościoła św. Katarzyny w Gdańsku przedstawił Marcin Wasyluk w audycji zatytułowanej ”Gdańskie carillony” , nadanej w sierpniu 2006 r. Jednym z jej uczestników była Monika Kazimierczak . - Wiedziałam że jest to instrument w jakiś sposób związany z dzwonami, że gra się za pomocą klawiatury, ale wydawało mi się, że to będzie coś w rodzaju klawiatury organowej, fortepianowej - opowiadała. - Natomiast moje podejrzenia zaczęły narastać, kiedy weszłam do Muzeum Zegarów Wieżowych i nikt nie chciał mi powiedzieć jak ta klawiatura wygląda. Dopiero po chwili ktoś wydusił z siebie, że gra się pięściami, więc wpadłam w popłoch i chciałam uciekać.
Pieniądze dała świeżo upieczona wdowa
Historia carillonu z wieży kościoła św. Katarzyny w Gdańsku sięga XVIII wieku. Został on uruchomiony na kościelnej wieży 30 listopada 1738 r. - Pojawienie się tego instrumentu wiąże się z osobą Andreasa Stendhala, zapewne miłośnika muzyki i carillonów, który w zapisie testamentowym przeznaczył pieniądze na jego wybudowanie - mówiła Danuta Popinigis z Akademii Muzycznej w Gdańsku. - Zrobił on jednak zastrzeżenie. Zapisał, że te pieniądze zostaną przekazane dopiero po śmierci jego żony albo, gdy kobieta wyjdzie ponownie za mąż. Stało się to drugie. I wtedy pojawiły się pierwsze, ale znaczące kwoty na sfinansowanie całego przedsięwzięcia.
Autorem instrumentu był Johan Nicolaus Derck z Holandii. Gdańszczanie się bardzo ucieszyli, ale ich radość była krótka, ponieważ okazało się, że dzwony brzmią źle. -Złośliwi mówili, że brzmią jak krowie dzwonki – komentowała Danuta Popiginis . - No oczywiście wściekli, ale dumni mieszkańcy miasta postanowili sprawę uporządkować, dzwony zdjęto, odesłano je z powrotem do Holandii i one wróciły po roku, już właściwie nastrojone.
Pożar i zniszczenia wojenne
W 1905 r. w kościele św. Katarzyny wybuchł pożar. Na jego skutek dzwony się stopiły. Ufundowano nowe. 40 lat później, w 1945 r. świątynia została zbombardowana, większość sklepień runęła, ostały się ściany i filary, runął też hełm wieży. 28 dzwonów z wieży kościoła św. Katarzyny trafiło do katedry w Lubece i tam je można usłyszeć do dnia dzisiejszego.
Pod koniec II wojny światowej, kiedy do miasta wkraczali Niemcy pastor kościoła podobno ubrał się w szaty liturgiczne, stanął u wejścia i prosił żołnierzy Armii Czerwonej, by świątyni nie podpalali - opowiadał w audycji prezes Polskiego Stowarzyszenia Carillonowego, Grzegorz Szychliński . - Nic gorszego nie mógł zrobić, bo został na miejscu zastrzelony, rodzinę też rozstrzelano, zostali pochowani na plebanii. Kościół był pusty przez dwa lata, w 1947 objęli go karmelici.
Powrót do dawnej tradycji
Grzegorz Szychliński mówił o kolejnych etapach ponownego uruchamiania carillonu na wieży kościoła św. Katarzyny. Najpierw zostało ufundowanych 37 dzwonów, zbiórka odbywała się w Niemczech. Instrumentowi czegoś jednak brakowało. - Będąc w Holandii usłyszałem po raz pierwszy carillonistę takiego żywego na wieży - wspominał gość programu. - Powiedziałem sobie, że w Gdańsku też musimy tak grać i zacząłem zbierać pieniądze na kolejne dzwony. Teraz mamy 49 dzwonów, bo większość literatury carillonowej jest napisana na cztery oktawy. To się dokonało w 1998 r.
- Utwory na oba gdańskie carillony, zarówno ten w kościele św. Katarzyny, jak i ten na wieży ratusza miejskiego posiłkują się melodiami chorału protestanckiego – komentowała Danuta Popiginis. - Tak się szczęśliwie stało, że posiadamy rękopisy z zapisami na oba instrumenty. Wariacje chorałowe przeznaczone dla kościoła karmelitów są niezwykle ciekawymi utworami pod względem artystycznym.
Pierwszy koncert
Pierwszy koncert na 49 dzwonach odbył się 28 listopada 1998 r. - Mróz trzaskający, a na ulicy stało 2 tysiące ludzi - wspominał Grzegorz Szychliński. - Po raz pierwszy od 50 lat znów było słychać grę ręczną w kościele św. Katarzyny. Wystąpił wtedy Gert Oldenbeuving , ówczesny prof. konserwatorium z Arnhem.
Zaczął odwiedzać Gdańsk i szkolić carillonistów. - Znalazłam informacje, że będzie organizowany kurs gry na carillonie - opowiadała Małgorzata Fiebig - a ponieważ nie wiedziałam na czym polega taka gra, bo jak można grać na dzwonach, postanowiłam przyjść i spróbować. Okazało się, że można z tym instrumentem zrobić bardzo dużo, wykonywać piękną muzykę na carillonach.
A koncertów mogłoby nie być. W maju 2006 r. na wieży kościoła św. Katarzyny znów pojawił się ogień. Walkę z żywiołem obserwowała cała Polska. Na szczęście carillon udało się uratować.
Posłuchaj niezwykłej historii o instrumencie, który próbuje się przebić przez huk współczesnego Gdańska.