Codziennie tysiące ludzi dochodzi do podobnego, co niemiecki poeta zdania, patrząc na freski namalowane przez Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej. Pracę nad nimi Michelangelo Buonarroti rozpoczął 10 maja 1508. Sama Kaplica Sykstyńska powstała wcześniej. Otwarto ją 9 sierpnia 1483.
Z woli Sykstusa IV
Prace nad kaplicą w Pałacu Watykańskim zlecił papież Sykstus IV, stąd pochodzi jej nazwa. Budowę rozpoczęto w 1475 r.
Kaplica Sykstyńska od początku była przeznaczona na ważniejsze uroczystości kościelne. Dawniej często odprawiano w niej msze święte. To właśnie tu odbywają się konklawe, czyli wybory nowego Ojca świętego. Specjalny piec wstawiany na czas wyborów ma wyprowadzony ponad dach komin. Kolor wydobywającego dymu informuje zgromadzonych na Placu Świętego Piotra o wynikach głosowania. Czarny dym oznacza, że kardynałom nie udało się dokonać wyboru, biały zaś dym jest sygnałem, że decyzja o wyborze została podjęta.
Kaplica Sykstyńska swoją sławę zawdzięcza Michałowi Aniołowi i freskom, jakie w niej namalował. Miejsce to przyciąga tysiące ludzi, w okresie letnim, gdy do stolicy Włoch zjeżdżają turyści z całego świata, Kaplicę Sykstyńską odwiedza codziennie ok. 20 tys. osób. Zadzierają głowy do góry i patrzą.
Michał Anioł, malując sklepienie kaplicy leżał na rusztowaniach, a farba spływała mu na twarz. Na zniecierpliwione pytanie papieża, kiedy ma zamiar skończyć swe dzieło odpowiadał ponoć: ”Kiedy będę mógł”.
– Wszyscy kronikarze przedstawiają Michała Anioła jako człowieka bardzo skupionego, zamkniętego w sobie, nietowarzyskiego. Złośliwi, wśród nich inny słynny malarz renesansu, Rafael, mówili, że był wręcz gburem – mówiła w audycji "Sezon na Dwójkę", nadanej 24 sierpnia 2006, Grażyna Bastek, historyk sztuki, kustosz malarstwa włoskiego Muzeum Narodowego w Warszawie. – Na fresku, w scenie sądu ostatecznego przedstawił się jako św. Bartłomiej, święty cierpiący, z obdartą skórą.
Zlecenie Juliusza II
Rozmowa, prowadzona przez Hannę Marię Gizę poświęcona była Michałowi Aniołowi i freskom, jakie przez cztery lata tworzył w Kaplicy Sykstyńskiej. Z trudem tolerował, odwiedzającego go co jakiś czas papieża. Nikt więcej nie miał prawa oglądać dzieła. Pokazane zostało dopiero po całkowitym zakończeniu prac.
Wybierz się na wirtualny spacer po Kaplicy Sykstyńskiej
Początkowo papież Juliusz II sprowadził Michała Anioła, nie po to, by ten malował freski w Kaplicy Sykstyńskiej. Chciał, aby artysta stworzył dla niego niezwykle monumentalny, ogromny w swym zamierzeniu grobowiec, który miał stanąć w nawie głównej nowo budowanej Bazyliki św. Piotra. W tym czasie Buonarroti był już uznanym i sławnym rzeźbiarzem. Miał na swoim koncie "Dawida" i "Pietę". Ale plany papieża się zmieniły. Ponoć mieli w tym udział przeciwnicy Michała Anioła. To na skutek ich intryg, mistrz został zaangażowany do wykonania fresków. Liczyli, że nie będzie umiał tego zrobić, że się skompromituje.
Uznany rzeźbiarz, mało znany malarz
– 33-letni, cieszący się już wielką sławą Michał Buonarroti był bardzo nieszczęśliwy z powodu tego wielkiego zadania, które otrzymał – mówiła w audycji Grażyna Bastek. – W sonetach z tego okresu, opisywał cierpienie, jakie sprawiało mu malowanie, także cierpienie fizyczne, które mu towarzyszyło podczas wielogodzinnej pracy na rusztowaniu.
Buonarotti z tego rusztowania prawie nie schodził. Gość Hanny Marii Gizy opowiadał o technice, jaką posługiwał się artysta podczas tworzenia fresków oraz o jego renowacji na przestrzeni 500 lat. Odbywały się one wielokrotnie, co 50 lat. Polegały na odświeżeniu kolorów, zakonserwowaniu spadającego tynku, załataniu spękań farby. – Jedna z tych konserwacji, dokonana na początku XVIII w. była wyjątkowo brutalna dla fresków, ponieważ zostały one pokryte na całej powierzchni klejem zwierzęcym – komentowała Grażyna Bastek. – Ta substancja wyschła, ściągnęła cały fresk. To spowodowało dodatkowe spękania na powierzchni, a poza tym malowidło utraciło kolory, które i tak wcześniej były już przytłumione przez nawarstwiające się: brud, sadzę, dym i kurz.
Ocalić dla potomnych
Ostatnia renowacja, finansowana przez Japończyków, zaczęła się w latach 80. i trwała ponad 10 lat. Malowidłu przywrócono dawny blask, nadano pierwotną kolorystykę. – Ta konserwacja polegała nie tylko na usunięciu brudu, ale również na usunięciu tych nawarstwień, bardzo szkodliwych dla fresku, które na przestrzeni setek lat zostały nałożone – stwierdziła historyk sztuki.
Codziennie przybywa do Kaplicy Sykstyńskiej ok. 15 tys. osób, a latem podczas specjalnych okazji, liczba odwiedzających to miejsce przekracza 20 tys.
Jak to zrobił?
Dzieło zachwyca wszystkich, a przecież wcześniej Michał Anioł nie namalował żadnego fresku. Czy miał pomocników? Wyjaśnia to Grażyna Bastek. Ponoć wielu, których zaprosił na wstępie, by mu pomagali, przepędził. Na pewno jednak nie tworzył dzieła zupełnie sam. Świadczą o tym pewne elementy, które zdaniem konserwatorów nie zostały wykonane jego ręką. Są to jednak drobne detale.
Za swoje dzieło Buonarotti dostał 3 tys. dukatów. Czy to dużo? Dla nas freski Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej są bezcenne. Były takie zapewne dla wszystkich, którzy w ciągu tych 500 lat mogli je podziwiać.
Posłuchaj audycji Hanny Marii Gizy o wielkim artyście epoki renesansu i jego wspaniałym dziele.
bs