Dokładnie 80 lat temu, 6 czerwca 1944 roku, rozpoczęła się operacja "Overlord" - największa operacja desantowa w dziejach wojen. Jej celem było utworzenie nowego frontu w Europie Zachodniej przeciwko Niemcom.
D-Day - posłuchaj archiwalnego przemówienia premiera Mikołajczyka
Choć wśród żołnierzy, którzy szturmowali plaże Normandii, nie było Polaków, to nie znaczy, że polscy żołnierze nie brali udziału w jednej z najważniejszych operacji II wojny światowej.
Polskie okręty osłaniają lądowanie
Lądowanie w Normandii rozpoczęło się od morskiej operacji "Neptune". Wzięła w niej udział oszałamiająca liczba ponad siedmiu tysięcy jednostek morskich. Wśród nich było 1213 okrętów eskorty, 4126 okrętów desantowych i 1600 statków transportowych.
Wśród nich były polskie jednostki - między innymi krążownik ORP "Dragon", niszczyciele ORP "Błyskawica" i ORP "Piorun" oraz eskortowce ORP "Kujawiak" i ORP "Ślązak".
Zadaniem "Dragona" było podjęcie walki z nadbrzeżnymi bateriami artylerii przeciwnika. Niestety, już pierwszego dnia został ranny brytyjski żołnierz, który miał naprowadzać ogień z dział krążownika. Ostatecznie dopiero drugiego dnia operacji artyleria pokładowa zaczęła gromić nieprzyjaciela. "Dragon" kontynuował misję przez miesiąc. Gdy 8 lipca okręt zajął pozycję do ostrzału, rozległ się huk.
Polska Marynarka Wojenna w II wojnie światowej - zobacz serwis specjalny
- Myślałem, że wpłynęliśmy na minę. Uszkodzenie było bardzo duże. "Dargon" trzymał się właściwie na własnym pancerzu, groziło mu złamanie. Pod pokładem było wielu rannych, oszołomionych, biegali jak oszołomione ćmy. Gdyby nie jeden z marynarzy, który przez szczelinę wszedł pod pokład i pokierował ich do wyjścia, pewnie ofiar byłoby więcej - wspominał Antoni Tyc, jeden z marynarzy z "Dragona", w audycji "Byliśmy w Normandii" z 1984 roku.
08:29 byliśmy w normandii___pz 12770_tr_0-0_9978632018ef03c[00].mp3 "Byliśmy w Normandii" - audycja Bogusława Czajkowskiego o polskich marynarzach biorących udział w ofensywie w Normandii. (PR, 20.03.1984)
W burtę trafiła niemiecka żywa torpeda. Uderzenie wybiło dziurę pod pokładem i spowodowało eksplozję. Zginęło 37 członków załogi - cała obsługa maszynowni i strzelcy działka przeciwlotniczego. "Dragon" był jedynym okrętem, który Polacy stracili u brzegów Normandii.
W inwazji brały też udział polskie liniowce, które na czas operacji przejęły funkcję transportowców. MS "Batory" i MS "Sobieski" przewoziły żołnierzy, z kolei SS "Chorzów", SS "Katowice", SS "Kmicic", SS "Kraków", SS "Narew" i SS "Poznań" służyły do transportu broni i zaopatrzenia.
D-Day - lądowanie aliantów w Normandii
Asy osłaniały lądowanie z nieba
Operację osłaniali polscy lotnicy ze 131. Skrzydła Myśliwskiego i 133. Skrzydła Myśliwskiego (tym drugim dowodził legendarny Stanisław Skalski). W ofensywie w Normandii wzięło udział w sumie ponad 11 tys. samolotów.
Ppłk Aleksander Gabszewicz był jednym z pilotów, których dopuszczono do ściśle tajnej narady, która odbyła się dwa dni przed D-Day.
- Narada odbyła się w sali miejscowego kina. Pod sufitem wisiała zwinięta mapa. Marszałek lotnictwa Arthur Coningham podszedł do niej, pociągnął za sznurek i mapa się rozwinęła. Zobaczyliśmy: Normandia. Coningham powiedział, że znajdujemy się w "Dniu D minus dwa" - wspominał Gabszewicz w audycji Zbigniewa Lipińskiego i Bogusława Czajkowskiego.
08:43 Piloci na zachodzie D-Day.mp3 Wspomnienia polskich pilotów z lądowania w Normandii. Głos zabierają Aleksander Gabszewicz, Jerzy Szymankiewicz, Marian Duryasz. (PR, 4.05.1959)
Jerzy Szymankiewicz latał jako osłona nad flotą inwazyjną.
- Widok był wspaniały i przerażający. Widziałem setki okrętów opluwających brzeg ogniem artylerii. Niemcy też strzelali fantastycznie. Barki desantowe nie mogły przedostać się na brzeg - wspominał w archiwalnej audycji.
Dzięki D-Day uciekli z Wehrmachtu
Inwazja w Normandii stała się okazją dla rzeszy Polaków wcielonych przymusowo do Wehrmachtu, którzy dezerterowali i z narażeniem życia przedzierali się przez "własne" linie, a następnie przez pozycje zajęte przez aliantów, by wstąpić do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
Liczba Polaków wcielonych przymusowo do Wehrmachtu, którzy w wyniku wzięcia w niewolę lub dezercji wstąpili do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, wynosi 89 600 ludzi. Wśród nich był Henryk Kubiński, pochodzący z podbydgoskiej Kcyni żołnierz 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Stanisława Sosabowskiego.
- Nas było pięciu Polaków, którzy trzymali się "w kupie". Oczywiście bardzo cichutko. Jak dowiedzieliśmy się o lądowaniu, podjęliśmy decyzję o ucieczce. Nie było lekko - wspominał Henryk Kubiński w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl nagranej w 2017 roku. Zobacz całą rozmowę:
Polskie czołgi w Normandii
Masowy udział Polaków w operacji w Normandii rozpoczął się 1 sierpnia 1944 roku, kiedy to polska 1. Dywizja Pancerna licząca 16 tys. żołnierzy i dowodzona przez gen. Stanisława Maczka została przerzucona do Francji z Wielkiej Brytanii.
– Myśmy wylądowali na plażach w Normandii dopiero w sierpniu. Jednym z powodów tego było, dla naszego szczęścia, to, że pancerna dywizja z ciężkim uzbrojeniem czołgów nie była, i nie powinna być, używana w pierwszym dniu lądowania. I to nam naturalnie zaoszczędziło wielkich strat, które mogliśmy ponieść – mówił porucznik Mieczysław Wartalski, jeden z żołnierzy gen. Maczka, którzy przeszli z nim cały szlak bojowy.
Polacy wsławili się przede wszystkim bohaterską walką pod Falaise. Operacja miała na celu okrążenie i odcięcie wycofujących się sił niemieckich. Generał Bernard Montgomery, awansowany w tym czasie na marszałka, który dowodził siłami lądowymi, oceniając bitwę, powiedział: "Niemcy byli jakby w butelce, a polska dywizja była korkiem, którym ich w niej zamknęliśmy".
Jak wspominał bitwę sam gen. Maczek. Zobacz film:
Bartłomiej Makowski
wmkor