Słysząc nazwisko Bolesław Prus myślimy "Lalka", wielu też doda "Faraona", nieliczni dorzucą "Emancypantki", "Anielkę", "Kamizelkę" i "Antka". Jest jednak powieść, która ma przeogromne znaczenie dla polskiej literatury - "Placówka".
Pracę nad nią Prus rozpoczął już w 1880 roku, pod roboczym tytułem "Nasza placówka". Odłożył ją jednak do szuflady, by zaczekała na lepsze przygotowanie merytoryczne, na poznanie do głębi ówczesnej problematyki chłopskiej. Po czterech latach wrócił do niej i z nową energią zaczął tworzyć kolejne jej rozdziały.
Już w 1885 roku, 19 marca, rozpoczął jej pierwodruk w tygodniku "Wędrowiec". To, co pojawiło się pierwszy raz 135 lat temu, w całości można było nabyć zaledwie rok później. W odcinkach powieść Prusa drukowana była do 20 maja 1886 roku.
Tematyczna i artystyczna rewelacja
Do tego pierwodruku w tygodniku na wskroś geograficznym i podróżniczym, namówił Prusa Stanisław Witkiewicz, znany malarz, architekt, pisarz i teoretyk sztuki, ojciec Witkacego. Witkiewicz, razem z równie znanym Antonim Sygietyńskim, pełnili w "Wędrowcu" role ważnych redaktorów i wyznaczali szczególne kierunki dla dalszego rozwoju tygodnika. To Witkiewicz, dobrze znający się z Prusem, jako pierwszy dostrzegł świetną prozę "Placówki" i kapitalne wręcz znaczenie dla rozwoju polskiej prozy, kierujące ją w stronę naturalizmu i realizmu, przeciwstawiając się niejako trendom pozytywistycznych teorii pracy.
Janina Kulczycka-Saloni pisze: "Placówka" była tematyczną i artystyczną rewelacją: wytyczyła drogi powieści polskiej poświęconej chłopu, ukazywała go z nieznanym dotychczas obiektywizmem – przezwyciężając romantyczną i pozytywistyczną idealizację, ale z szacunkiem dla jego moralnych wartości".
Z ówczesnych kronik wynika, że proza Prusa została bardzo dobrze przyjęta i właściwie odczytana. Wielu młodych pisarzy decydowało się na odpowiednie jej naśladownictwo. Nie inaczej było z młodym Stefanem Żeromskim, który uważał ją za "wyrocznię w rozprawach nad naszą narodową psychologią". Należy dodać, że fakt osobistej znajomości Prusa z Żeromskim – wszak Prus był świadkiem na jego ślubie w 1892 roku – nie wpływa na jakość oceny.
Poruszała współczesne problemy
Podstawowe wątki powieści można podzielić pod względem sposobu ich prezentacji. Problemy społeczne drugiej połowy XIX wieku, kolonizacja niemiecka, charakterystyka bohaterów, język i obiektywizm wszechwidzącego narratora odpowiadają zasadom realizmu w ówczesnej powieści europejskiej.
Naturalizm przejawia się w przedstawianiu mechanizmów kierujących życiem, we wpływie biedy, pór roku i nieuchronności przemian przyrodniczych na wsi, w potrzebie walki o przeżycie, ukazaniem brzydoty i patologii. W tym ostatnim jednak Prus zachował swoisty umiar, a nawet delikatność, bo turpizm nie pociągał go tak bardzo jak innych twórców z kręgu naturalistów... gwara tak, ale drastyczne słownictwo raczej nie, a jeśli już to z koniecznym umiarem.
Jak pisze Janina Kulczycka-Saloni: "Prus doceniał poruszaną przez naturalizm tematykę, ukazywanie przemilczanych prawd oraz przemawianie językiem wulgarnym, który dotąd nie istniał w powieści. Jednak, według niego, ekstremizm w ukazywaniu zła i zepsucia przekłamuje rzeczywistość".
Spojrzenie takie nie kłóci się z Sienkiewiczowską teorią naturalizmu w powieści. Ten znany pisarz – Henryk Sienkiewicz – opublikował dwa odczyty "O naturalizmie w powieści", które umiejscowił w "Programach i dyskusjach literatury pozytywizmu".
Dowodził w nich "że naturaliści nie są pesymistami, pragną tylko ukazać wszystkie grzechy człowieka. Chcą pisać prawdę, ale w tej prawdzie nie ma piękna i odpoczynku dla umysłu, a ukazując brudy uwypukla się tylko prawdy jednostronne, co odejmuje piękna literaturze.
Nowe wykorzystanie naturalizmu
Jedynym novum naturalizmu jest fizjologizm i akcentowanie dziedziczności cech. Podkreślał, że dla Polaków powieści naturalistyczne nie są odpowiednie, bo oni potrzebują zdrowia i pokrzepienia, a nie "zgnilizny i silnych wrażeń".
Bolesław Prus, jakby po trosze podzielał jego punkt widzenia, czemu dał wyraz w zburzeniu konstrukcji powieści, szczególnie w jego końcowej części. Zdarzenia dostają niespotykanego wcześniej przyspieszenia, a wszystko zmierzające ku zagładzie kończy się nieoczekiwanie szczęśliwie.
Wielu krytyków literatury widzi w takim właśnie zakończeniu nawiązanie do historii biblijnego Hioba, któremu Bóg za wierność oddaje wszystko, co wcześniej było mu odebrane na czas próby. U Prusa jednak te paralele z Księgą Hioba bardziej wiążą się z ówczesną historią Polski i teoriami snutymi przez Sienkiewicza, niż ze starotestamentowym przekazem wiary. Bohater powieści – Józef Ślimak – bardziej jest uparty i po chłopsku konserwatywny, niż wierzący i wcielający w życie idee wyzwoleńcze; bardziej jest przywiązany do ziemi jako żywicielki niż do ziemi jako części Polski, której trzeba bronić jak wiary właśnie.
Pięknie też o "Placówce" napisał jeden z najwybitniejszych polskich twórców, laureat literackiej nagrody Nobla, Czesław Miłosz:
"Jedna z trzech najlepszych powieści Prusa, "Placówka", ukazała się w roku 1886. Jest to studium polskiej wsi, która dotknięta zostaje przeobrażeniami, jakie mają miejsce w całym kraju. Fabuła zbudowana jest wokół serii nieszczęść, które spadają na Ślimaka, kiedy odmawia on sprzedaży swego kawałka ziemi niemieckim osadnikom. Powieść, daleka od tego, by być hymnem na cześć rzekomej energii chłopa, przedstawia raczej jego konserwatyzm. Jest to jego jedyna obrona przeciwko inwazji świata, wrogiego zarówno jemu, jak i jego krajowi. Ten ponury obraz ożywiają błyski humoru Prusa i jego ciepło. "Placówka" od powieści naturalistów, dla których życie sprowadzało się do walki o byt, różni się tym, że motywy etyczne posiadają tu znaczną wagę. Prus, będąc zwolennikiem Spencera, postrzegał człowieka jako fragment przyrody, ale teorii Darwina o 'przeżyciu najbardziej przystosowanych' nie uważał za klucz do zrozumienia dynamiki społecznej. Chociaż walka jest czymś niezbędnym dla wyeliminowania jednostek bezwartościowych, to współdziałanie, spotykane również w przyrodzie, jest nawet czymś ważniejszym".
… i choć to była lektura szkolna, nie wszyscy ją przeczytali w całości bądź z odpowiednią uwagą. Szkoda, bo ówcześni Prusowi zachwycali się nią na równi z "Lalką" czy "Faraonem". Wypada więc wrócić do niej po latach i na czas jakiś zamieszkać w chacie Ślimaka, rozgościć się w jego zagrodzie – naprawdę warto!
A jeśli komu nie chce się czytać niech choć zobaczy jej filmową adaptację, z kapitalnymi rolami Franciszka Pieczki i Teresy Lipowskiej. Też piękna!
PP