Historia

Cel: Kapitol. Historia ataków na siedzibę Kongresu

Ostatnia aktualizacja: 07.01.2021 11:00
Wdarcie się zwolenników Donalda Trumpa do siedziby amerykańskiej legislatywy jest wydarzeniem bez precedensu, choć budynek będący symbolem demokracji w Stanach Zjednoczonych był celem agresji już kilkakrotnie w historii.  
Zwolennicy Donalda Trumpa przed Kapitolem.
Zwolennicy Donalda Trumpa przed Kapitolem.Foto: PAP/EPA/Will Olivier

6 stycznia 2021, przed będącym siedzibą amerykańskiego Kongresu Kapitolem, w którym trwało posiedzenie mające ostatecznie zatwierdzić wybór Demokraty Joe Bidena na prezydenta USA, doszło do gwałtownych zamieszek. Grupa zwolenników ustępującego prezydenta Donalda Trumpa wdarła się do budynku, z którego ewakuowano parlamentarzystów. Policja użyła gazu. W wyniku wydarzeń zginęły pięć osób.

1200_Pence_PAP.png
"Ci, którzy siali spustoszenie w Kapitolu, nie wygrali". Mike Pence o zamieszkach w USA

Kapitol – historia budynku

"Nie zbudowaliśmy żadnych narodowych świątyń, tylko Kapitol; nie konsultujemy się z żadną wspólną wyrocznią, tylko z Konstytucją" napisał w 1833 roku kongresmen z Massachusetts Rufus Choate, oddając symboliczne znaczenie, jakie gmach ma dla Amerykanów. U stóp Kapitolu tradycyjnie odbywa się zaprzysiężenie kolejnych prezydentów USA. 

Federacyjny charakter nowo narodzonych Stanów Zjednoczonych postawił ojców założycieli przed problemem ulokowania siedzib władz centralnych. W ramach kompromisu w celu zbudowania stolicy wydzielono obszar nad rzeką Potomak. Terytorium nazwano Dystryktem Kolumbii. Znajdujące się na jego terenie miasto Waszyngton znajduje się pod wyłącznym zarządem Kongresu.

Zadanie zaprojektowania nowej stolicy otrzymał francuski architekt i urbanista, uczestnik walk o niepodległość USA Pierre Charles L’Efant. Konkurs na projekt siedziby władz ustawodawczych wygrał William Thornton, proponując prosty gmach w klasycystycznym stylu.

Pierwsze posiedzenie amerykańskiego Kongresu odbyło się w budynku Kapitolu 17 listopada 1800. Gmach wyglądał wówczas inaczej niż teraz. Brakowało przede wszystkim charakterystycznej masywnej kopuły, której budowę ukończono dopiero w 1865 roku.

Inauguracja kadencji Abrahama Lincolna. W tle widoczna budowa kopuły Kapitolu. Fot.: Wikimedia Commons/dp Inauguracja kadencji Abrahama Lincolna. W tle widoczna budowa kopuły Kapitolu. Fot.: Wikimedia Commons/dp

1783 – pierwszy atak na Kongres

Protesty stanowiły główną przyczynę, dla której podjęto decyzję o wydzieleniu Dystryktu Kolumbii. Przed jego utworzeniem i zbudowaniem Kapitolu, Kongres USA obradował w kilku miejscach m.in. w Nowym Yorku i Princeton.

Izby zbierały się najczęściej w Filadelfii, w stanie Pensylwania. To tam w 1783 roku doszło do zamieszek, które miały bezpośredni wpływ na decyzję o utworzeniu nowej stolicy. Obradującemu Kongresowi zagrozili weterani wojny o niepodległość, domagający się wypłat zaległego żołdu. W sile ponad 400 ludzi ruszyli oblegać siedzibę kongresu. Alexander Hamilton, jeden z ojców założycieli USA i reprezentant stanu Nowy York, zwrócił się do Rady Stanu Pensylwania o ochronę Kongresu. Przewodniczący pensylwańskiej egzekutywy John Dickinson nie zrobił jednak wiele, by ochronić obradujących i parlament USA był zmuszony ewakuować się z miasta.

Bunt weteranów został stłumiony przez 1500 żołnierzy, wysłanych w tym celu do Pensylwanii przez prezydenta Jerzego Waszyngtona.

Independent Hall - miejsce obrad Kongresu w Filadelfii. Fot.: Wikimedia Commons/dp Independent Hall - miejsce obrad Kongresu w Filadelfii. Fot.: Wikimedia Commons/dp

1812 – zniszczenie Kapitolu

Zdaniem Samuela Holliday’a z Towarzystwa Historycznego Kapitolu USA, wystąpienie zwolenników Donalda Trumpa była pierwszym przypadkiem wkroczenia do siedziby legislatywy Stanów Zjednoczonych od 1814 roku.

Wówczas Kapitol padł ofiarą Brytyjczyków. Wojna brytyjsko-amerykańska toczona w latach 1812-1814 była skutkiem wsparcia Stanów Zjednoczonych dla napoleońskiej Francji i nałożenia na brytyjskie produkty wysokiego cła. Śmiały rajd Brytyjczyków na Waszyngton, zakończony spaleniem Białego Domu i Kapitolu (do podpalenia wykorzystano książki z Biblioteki Kongresu), był najsłynniejszym epizodem wojny.

Kapitol po ataku Brytyjczyków. Fot.: Wikimedia Commons/dp Kapitol po ataku Brytyjczyków. Fot.: Wikimedia Commons/dp

1932 – największe "oblężenie" Kapitolu

Siedziba legislatywy USA kilkakrotnie stawała się miejscem protestów obywateli. Największy z nich miał miejsce w lipcu 1932 roku.

Wydarzenia były lustrzanym odbiciem historii z 1783 roku. Tym razem przed siedzibą Kongresu zgromadzili się weterani korpusu ekspedycyjnego USA walczącego w I wojnie światowej. Wielu z nich w wyniku Wielkiego Kryzysu trafiło na bruk. Byli żołnierze domagali się natychmiastowej wypłaty w gotówce świadczeń zagwarantowanych im ustawą z 1924 roku (przed kryzysem), która gwarantowała możliwość realizacji "premii" (ang. bonus) do 1945 roku. Od nazwy świadczeń, protestujących zaczęto nazywać Bonus Army. W Waszyngtonie zgromadziło się  wówczas 17 tys. weteranów, wspieranych przez niemal 30 tys. sympatyków – w tym kobiety i dzieci.

Protestujący koczują pod Kapitolem. Fot.: Wikimedia Commons/dp Protestujący koczują pod Kapitolem. Fot.: Wikimedia Commons/dp

Gdy w wyniku próby rozpędzenia protestu przez policję zginęło dwóch weteranów, zaistniała groźba przerodzenia się pokojowej dotąd demonstracji w zamieszki. Protest został spacyfikowany przez wojsko. Szef Sztabu sił zbrojnych USA, gen. Douglas MacArthur (późniejszy bohater wojny na Pacyfiku) skierował do stłumienia protestu ponad 1000 żołnierzy i 6 czołgów (jednostką pancerną dowodził George Patton). Na decyzję o wysłaniu wojska wpływ mogły mieć doniesienia wywiadu o tym, że środowisko protestujących zinfiltrowane jest przez działaczy partii komunistycznej, dążących do wywołania rewolucji.

Wydarzenia doprowadziły do przegranej Herberta Hoovera w kolejnych wyborach. Protest nie przyniósł natychmiastowego rezultatu, ale Kongres przegłosował wypłatę świadczeń (mimo weta prezydenta Franklina Delano Roosevelta) w 1936 roku.

1915, 1971, 1983 – Zamachy bombowe

Kapitol kilkukrotnie stawał się także celem ataków bombowych. 2 lipca 1915 roku Amerykanin niemieckiego pochodzenia Eric Muenter podłożył bombę w sekretariacie Senatu. Na szczęście eksplozja nikogo nie zabiła. Zamach miał być protestem wobec faktu, że oficjalnie neutralne wówczas Stany Zjednoczone wspierały Ententę podczas I wojny światowej. Działania Muentera, agenta niemieckiego wywiadu, były obliczone na zradykalizowanie pokaźnej niemieckiej społeczności w USA. Muenter był wyjątkowo niebezpiecznym terrorystą – miał na swoim koncie także podłożenie bomby na statku SS "Minnehaha" oraz zamach na amerykańskiego finansistę J.P. Morgana Juniora.

Sekretariat Senatu USA po zamachu bombowym 1915 roku. Fot.: Wikimedia Commons/dp Sekretariat Senatu USA po zamachu bombowym 1915 roku. Fot.: Wikimedia Commons/dp

Dwa kolejne ataki również były wyrazem sprzeciwu wobec polityki zagranicznej USA. Zamachy bombowe miały miejsce w 1971 (przeciwko interwencji USA w Laosie) i 1983 roku (przeciwko inwazji na Grenadę i obecności sił amerykańskich w Libii). Za oba były odpowiedzialne skrajnie lewicowe amerykańskie organizacje o charakterze terrorystycznym – Weatherman (ang. "Meteorolog", 1971) i Armed Resistance Unit (ang. "Zbrojną Jednostkę Oporu"). W obu przypadkach obyło się bez ofiar w ludziach.

11 września 2001 – Lot 93

Kapitol miał stać się jednym z celów ataków terrorystycznych z 11 września 2001 roku. Tego dnia samoloty uprowadzone przez terrorystów z Al-Kaidy uderzyły w wieże World Trade Center i budynek Pentagonu. Ostatnia porwana maszyna z dużym prawdopodobieństwem miała uderzyć w Kapitol. Nie dosięgnęła celu dzięki heroicznej postawie pasażerów, którzy podjęli próbę odbicia samolotu. Atak spowodował, że terroryści stracili panowanie nad sytuacją. Samolot rozbił się 150 km od Waszyngtonu. Wszyscy przebywający na pokładzie zginęli.

oprac. Bartłomiej Makowski

Źr.: CNN; senate.gov; 

Czytaj także

Jerzy Waszyngton. Pierwszy prezydent USA

Ostatnia aktualizacja: 05.11.2024 05:38
- Waszyngton był ucieleśnieniem cnót i wad kolonistów. Być może dlatego stał się tak bliską Amerykanom postacią – mówił prof. Marek Urbański w audycji Arkadiusza Ekierta z cyklu "Piękny i bestia".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Amerykański historyk: USA powstały w kontekście Wielkiego Przebudzenia

Ostatnia aktualizacja: 24.12.2019 20:32
- W USA trudno o sytuację, by prezydentem był ktoś, kto nie chce przysięgać na Biblię i jest osobą niewierzącą - mówił w Polskim Radiu Philip Earl Steele, historyk mieszkający w Polsce. 
rozwiń zwiń