Niesławna piątka z Cambridge
Anthony Blunt (w "The Crown" gra go Samuel West), wybitny historyk sztuki, jeszcze za panowania Jerzego VI został zatrudniony w pałacu Buckingham na stanowisku opiekuna królewskiej kolekcji sztuki. Od 1940 roku był też pracownikiem brytyjskiego kontrwywiadu (MI5). Dosłużywszy się podczas wojny stopnia majora, miał dostęp do wielu dokumentów ważnych dla bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii. Tymczasem już od lat 30. był sowieckim szpiegiem. Prawda wyszła na jaw w 1964 roku. Wtedy właśnie okazało się, że w najbliższym otoczeniu Elżbiety II działa agent wrogiego mocarstwa.
Elżbieta II. Kobieta, która wzięła ślub z monarchią
Blunt był jednym z pięciu szpiegów, którzy zostali zwerbowani przez NKWD jako studenci uniwersytetu w Cambridge. Do tzw. piątki z Cambridge zalicza się także m.in. Kima Philby'ego, najsłynniejszego podwójnego agenta w historii Zachodu, który przez lata wodził za nos brytyjskie oraz amerykańskie służby i który został sportretowany przez Johna le Carrégo w powieści "Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg".
Sekrety kreta
Do 1945 roku Anthony Blunt przekazywał Rosjanom liczne informacje o działaniach brytyjskiej armii. Po wojnie nie miał już takich możliwości, ale nawet wtedy, czerpiąc z plotek opowiadanych przez byłych kolegów z MI5, wysyłał raporty za żelazną kurtynę. Aż do 1964 roku, gdy MI5, w oparciu o zeznania agenta KGB zwerbowanego przez Blunta, zdekonspirowało naukowca, zmuszając do współpracy z brytyjskimi służbami.
Do 1979 roku nie ujawniono jednak publicznie informacji o krecie w pałacu Buckingham. Przez kilkanaście lat prawdę znali nieliczni, w tym królowa Elżbieta II. Wśród powodów zatajenia faktów wymienia się chęć ochrony wizerunku monarchii oraz tajnych służb, które tak długo nie umiały rozpracować szpiega. Mówi się też o sekretach, które poznał Anthony Blunt i które mogłyby wyjść na jaw, gdyby go zdemaskowano. Zwraca się uwagę na sprawę listów księcia Windsoru, stryja Elżbiety, wymienianych z Adolfem Hitlerem i innymi nazistowskimi oficjelami, do których Blunt miał mieć dostęp do końca wojny.
Serial Netflixa sugeruje z kolei, że agent mógł wiedzieć coś o powiązaniach księcia Filipa, królewskiego małżonka, z tzw. aferą Profumo, której skutki w latach 1963 i 1964 dotkliwie odczuła brytyjska Partia Konserwatywna. Wybuch skandalu i jego konsekwencje to główny temat ostatniego odcinka drugiego sezonu "The Crown".
Christine Keeler, 1963
Nastolatka obala rząd
John Profumo, minister wojny w rządzie Harolda Macmillana, nie bacząc na małżeństwo z aktorką Valerie Hobson, nawiązał w 1961 roku przelotny romans z 19-letnią Christine Keeler, modelką i tancerką topless. Historię tę, zgodnie z brytyjskim obyczajem niewtrącania się w prywatne sprawy osób publicznych, zamieciono by pewnie pod dywan, gdyby Keeler w tym samym czasie nie utrzymywała intymnej relacji z Jewgienijem Iwanowem, attaché wojskowym ambasady radzieckiej w Londynie, a także rosyjskim szpiegiem.
Romans Profumo i Keeler uznano za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, w związku z czym sprawę poruszono na jednym z posiedzeń parlamentu. John Profumo początkowo zaprzeczał, że jego znajomość z dziewczyną miała jakikolwiek seksualny charakter, później jednak przyznał się do wszystkiego, złożył rezygnację z urzędu, wycofał się z parlamentu, wreszcie - pociągnął za sobą na dno Partię Konserwatywną, której wizerunek skutecznie podkopał. Jesienią 1963 roku Harold Macmillan, po części z powodów zdrowotnych, po części z winy skandalu, przestał być premierem, a w kolejnym roku wybory po raz pierwszy od trzynastu lat wygrała Partia Pracy. Nowym premierem został Harold Wilson.
Kto tu jest agentem?
W apogeum zimnej wojny nietrudno było na Zachodzie o obsesję na temat wszechobecności sowieckich szpiegów. Obsesję tę zresztą umiejętnie podsycali sami sowieccy szpiedzy, zdając sobie sprawę, że chaos informacyjny po drugiej stronie tylko wzmacnia polityczną pozycję ZSRR. Fałszywe oskarżenia o współpracę z obcą agenturą były częścią gry wywiadowczej. W 1964 roku ofiarą pomówień padł premier Harold Wilson.
Harold Wilson. Fot. Allan Warren/Wikimedia/CC 3.0
Major KGB Anatolij Golicyn, któremu CIA udzieliła azylu w 1961 roku, twierdził, że Wilson doprowadził do śmierci lidera laburzystów Hugh Gaitskella, aby przejąć władzę w partii i działać na szczytach władzy jako rosyjski kret. W "The Crown" poinformowana o tych zarzutach Elżbieta II odwiedza umierającego Winstona Churchilla, który potwierdza podejrzenia Golicyna. Królowa mimo wszystko nie daje im wiary. Historia przyznała jej rację. Oskarżenia były wyssane z palca.
Ameryko, ratuj królową! Ile prawdy w "The Crown"?
Wiele lat później, w wydanej w 1987 roku książce "Łowca szpiegów" były oficer MI5 Peter Wright sugerował, że plotka o Haroldzie Wilsonie mogła zostać wyprodukowana w samym MI5 w celu zdyskredytowania premiera i pozbawienia go władzy. Ale tego już w trzecim sezonie serialu nie zobaczymy. Historia urywa się tu bowiem w drugiej połowie lat 70.
Zdrada i sprawiedliwość
Wybiegając jeszcze przez chwilę poza ramy czasowe wyznaczone przez tę odsłonę "The Crown", warto wspomnieć o zakończeniu niechlubnej sprawy Anthony'ego Blunta. Chroniony przed oskarżeniem przez służby i monarchię historyk sztuki, zachowując tytuł szlachecki nadany mu w 1956 roku, pracował w pałacu Buckingham do 1972 roku, później nie niepokojony przez nikogo oddawał się pracy naukowej i wykładom na brytyjskich uczelniach.
W 1979 roku szkocki dziennikarz Andrew Boyle wydał książkę "The Climate of Treason", w której ujawnił prawdę o Anthonym Bluncie. Margaret Thatcher, która właśnie objęła fotel premiera Wielkiej Brytanii, wpadła w złość na wieść o ukrywaniu skandalu przez 15 lat i publicznie wyraziła swój gniew w parlamencie. Opinia publiczna była zbulwersowana. Królowa Elżbieta nie miała wyboru. Pozbawiła Blunta tytułu szlacheckiego i innych przywilejów.
Jeszcze w tym samym roku udzielił on wywiadu telewizji BBC, w którym pełen skruchy przyznał, że popełnił błąd. Zmarł niecałe 4 lata później na zawał serca.
mc