1. "Wilhelm Gustloff" – liczba ofiar: 9400
Za największą pod względem liczby ofiar katastrofę morską uznaje się zatopienie statku Wilhelm Gustloff na Morzu Bałtyckim 30 stycznia 1945. Po tym, jak sowieckie torpedy uderzyły w statek wypełniony niemieckimi uciekinierami z Prus Wschodnich, w odmętach Bałtyku zginęło prawdopodobnie od 6 do 9 tys. ludzi. Większość z nich zmarła z wychłodzenia. Na pokładzie znajdowali się uciekający przez Armią Czerwoną cywile i żołnierze Wehrmachtu. Zdaniem Heinza Schöna, cywilnego członka załogi "Gustloffa" i wieloletniego badacza jego dziejów, w czasie feralnego rejsu połowę zaokrętowanych stanowiły dzieci.
31:08 tragedia wilhelma gustloffa.mp3 Tragedia "Wilhelma Gustloffa". Reportaż Lechosława Stefaniaka. (PR, 6.07.2001)
Wilhelm Gustloff przed wojną.
2. "Cap Arcona", "Thilbek", "Athen" – liczba ofiar: około 7000
26 kwietnia 1945 roku wiadomo już było, że klęska III Rzeszy jest nieuchronna. Nastał czas zacierania śladów niemieckich nazistowskich zbrodni. Jedną z prób takiego działania było umieszczenie więźniów obozów koncentracyjnych na pokładach i w ładowniach statków zakotwiczonych w Zatoce Lubeckiej. Na liniowcu "Cap Arcona" znalazło się 4500 osób. Na frachtowce "Athen" i "Thilbek" zapędzono kolejno 2000 i 2800 więźniów. Celem tego działania było prawdopodobnie celowe zatopienie jednostek razem z więźniami.
2 maja 1945 roku, po wstrzymaniu działań wojennych, alianci zażądali, by wszystkie jednostki Kriegsmarine zawinęły do portu, w przeciwnym razie zagrozili użyciem ognia. "Cap Arcona" i "Thilbek" nie posłuchały ultimatum i zostały następnego dnia zbombardowane przez samoloty brytyjskiego Royal Air Force. Większość więźniów utonęła. Ci, którym udało się dopłynąć do portu, byli mordowani przez SS-manów, marynarzy Kriegsmarine i uzbrojonych cywilów. Rzeź zakończyło dopiero pojawienie się jednostek alianckich w porcie. Warunki ultimatum przyjął tylko kapitan "Thilbeka", który mimo oporu członków SS na pokładzie, złamał rozkaz i zawinął do portu przed bombardowaniem.
"Cap Arcona" przed wojną. Fot. Europeana.eu/domena publiczna
3. "Lancastria" – liczba ofiar: nawet 7000
Największa katastrofa w historii żeglugi morskiej Wielkiej Brytanii. Luksusowy liniowiec oceaniczny zatonął podczas Operacji Aerial, której zadaniem była ewakuacja brytyjskich cywilów i żołnierzy, a także cześć żołnierzy francuskich, z napadniętej przez Niemcy Francji.
17 czerwca 1940 roku wypełniony uciekinierami po brzegi RMS "Lancastria" został zaatakowana przez bombowce Ju 88 pobliżu Saint-Nazaire na zachodnim wybrzeżu Francji. Z tonącego statku uratowało się 2477 osób. Nie sposób dziś określić, ilu pasażerów "Lancastrii" zginęło w odmętach Zatoki Baskijskiej. Szacunki wahają się od 4500 osób do ponad 7000.
HMS "Lancastria". Fot. Europeana.eu/domena publiczna
4. "Goya" – liczba ofiar: ponad 6000
Okoliczności zatonięcia statku transportowego było podobne, jak w przypadku "Wilhelma Gustlofa". Niemiecka jednostka przewoziła uciekinierów z Prus Wschodnich i Gdańska do Rzeszy. 16 kwietnia 1945 w pobliżu południowego cypla Mierzei Helskiej jednostka została najpierw unieruchomiona przez radzieckie bombowce, a później trafiona trzema torpedami przez sowiecki okręt podwodny. Statek zatonął w cztery minuty, z tego powodu niewielu pasażerów udało się uratować – prawdopodobnie nieco ponad stu z ponad 6000 osób płynących "Goyą".
MS "Goya. Fot. Wikimedia Commons/domena publiczna
5. "Armenia" – liczba ofiar: od ok. 5000 do ok. 7000
Sowiecki liniowiec pasażerski po napaści Niemiec na ZSRR został przekształcony na statek szpitalny i transportowiec. Jednostka uczestniczyła m.in. w ewakuacji Odessy. Tragiczny los spotkał pasażerów i załogę 7 listopada 1941 roku. "Armenia" wiozła wówczas na pokładzie uciekinierów z oblężonego Sewastopola oraz z Jałty do portu Tuapse, na wschodnim wybrzeżu Morza Czarnego – łącznie od 5000 do 7000 osób. Zatonęła nieopodal wybrzeży Krymu w wyniku uderzenia torped zrzuconych z bombowca Heinkel He 111. Jednostka pękła na pół i poszła na dno w ciągu czterech minut. Gehennę przetrwało zaledwie 8 osób.
"Armenia". Fot. Wikimedia Commons/dp
6. "Jun'yō Maru" - liczba ofiar: około 5600
Japoński statek towarowy należał w czasie II wojny światowej do tzw. "diabelskich okrętów" – jednostek, które zostały przekształcone na pływające więzienia do transportu jeńców wojennych i robotników przymusowych. Swoją niechlubną nazwę zawdzięczały barbarzyńskim warunkom panującym w ładowniach, gdzie przetrzymywano uwięzionych ludzi: panował tam ścisk, duchota, piekielne temperatury.
Feralnego dnia 18 września 1944 na statku przewożono 6,5 tys. ludzi. 2,3 tys. stanowili alianccy jeńcy, w większości Holendrzy. Pozostali to "Rōmusha" – robotnicy przymusowi. "Jun'yō Maru" zatonął po trafieniu torpedą przez brytyjski okręt podwodny. Zginęli niemal wszyscy więźniowie. Bilans strat był tak wysoki ze względu na panikę, która wybuchła na tonącym statku i z uwagi na to, że Japończycy ratowali w pierwszej kolejności załogę jednostki.
"Junyo Maru". Fot. Vancouver Archives/dp
7. "Toyama Maru" – liczba ofiar: od 3500 do 5600
W chwili zatonięcia, "Toyama Maru" przewoził żołnierzy 44. Samodzielnej Brygady Cesarskiej Armii Japońskiej. Warunki panujące na transportowcach przewożących japońskich żołnierzy nieznacznie odbiegały od tych na "diabelskich okrętach".
Statek został zatopiony 29 czerwca 1944 przez amerykański okręt podwodny USS "Sturgeon". Salwa torpedowa uderzyła w najważniejsze przedziały okrętu. Jednostka poszła na dno - razem z niemal wszystkimi pasażerami – w ciągu zaledwie minuty od trafienia.
"Toyama Maru". Fot. Vancouver Archives/dp
8. "Ryusei Maru" – liczba ofiar: 4998
Okoliczności zatonięcia "Ryusei Maru" były bliźniaczo podobne do losów "Toyama Maru". Obie jednostki były statkami towarowymi przerobionymi na transportowce wojskowe i wykorzystywanymi przez Japończyków podczas walk na Pacyfiku. Oba statki padły też ofiarą ataku amerykańskich okrętów podwodnych. W przypadku "Ryusei Maru" był to USS "Rascher", którego torpedy spowodowały zatonięcie jednostki w ciągu pięciu minut. Wydarzenie miało miejsce 25 lutego 1944 roku.
Zginęło 4998 spośród ponad 6600 transportowanych żołnierzy i członków załogi. Tego samego dnia, kilka godzin wcześniej te same amerykańskie okręty posłały na dno towarzyszący "Ryusei Maru" transportowiec "Tango Maru". W tym wydarzeniu zginęło 3,5 tys. jeńców i robotników przymusowych. Łącznie zginęło więc ponad 8 tys. ludzi, co lokuje zatopienie tych dwóch statków w czołówce najtragiczniejszych wydarzeń na morzu w dziejach.
9. "Tamatsu Maru" – liczba ofiar: od 4406 do 4755
Dziewiątą pozycję w zestawieniu i zarazem czwartą wśród największych strat japońskiej marynarki zajmuje zatopienie okrętu desantowego "Tamatsu Maru" przez amerykański okręt podwodny USS "Redfish". Okręt przewoził żołnierzy japońskich z Pusan (ob. Korea Południowa) do obrony Filipin. W czasie sztormu "Tamatsu Maru" oddzielił się od konwoju i stał się tym samym łatwym łupem dla Amerykanów. Do zatopienia doszło 14 sierpnia 1944.
10. "Doña Paz" - liczba ofiar: 4386
Stawkę dziesięciu najtragiczniejszych wydarzeń na morzach w historii zamyka jedyny w zestawieniu przypadek katastrofy, która nie miała miejsca w czasie prowadzenia działań wojennych. Do tragedii filipińskiego liniowca pasażerskiego doszło 20 grudnia 1987 roku. Jednostka zderzyła się po zmroku z tankowcem MT "Vector", który przewoził ponad milion litrów paliw naftowych. Kolizja spowodowała zapłon ładunku tankowca, a pożar wkrótce objął również liniowiec. "Doña Paz" była znacznie przeładowana – mogła przewozić nieco ponad 1400 pasażerów, a feralnego dnia znajdowało się na niej ponad 4000 osób. Wybuchła panika. Nie było szalup i kamizelek ratunkowych. Ludzie skakali do lodowatej wody, na której powierzchni unosił się płonący płyn. Oba statki zatonęły. Tego dnia, na skutek utonięcia, hipotermii i ciężkich oparzeń zginęło 4386 ludzi. Uratowało się zaledwie 24 pasażerów.
Bartłomiej Makowski