Temat II wojny światowej oraz zbrodni popełnionych w jej następstwie jest szeroko wykorzystywany przez filmowców. W zestawieniu pojawiają się filmy dotyczące głównie działań zbrojnych i operacji wojskowych. Dlatego nie piszemy o filmach takich jak "Katyń" Andrzeja Wajdy, nie ma też mistrzowskich etiud Kazimierza Kutza z "Krzyża Walecznych", gorzkiego, a zarazem kontrowersyjnego, przedstawienia tematu Września'39 w "Lotnej" Wajdy.
Dwie (zbliżone) wizje Westerplatte
Westerplatte to w polskiej świadomości narodowej miejsce szczególne. Nic dziwnego, że oblężenie polskiej składnicy tranzytowej, na którą spadły pierwsze pociski w największym konflikcie zbrojnym w dziejach, doczekało się produkcji filmowej.
W 1967 roku na ekranach kin zagościło "Westerplatte" Stanisława Różewicza (brat poety Tadeusza). Nie było to pierwsze zetknięcie Różewicza z tematem Września'39 na Wybrzeżu – wcześniej zrealizował film "Wolne miasto" o obronie Poczty Polskiej w Gdańsku. Różewicz skupił się na konflikcie między dowódcą majorem Henrykiem Sucharskim, a zastępcą kpt. Franciszkiem Dąbrowskim. Pierwszy chce ratować swoich podkomendnych od pewnej śmierci, drugi obstaje przy walce do końca. Mimo pewnej dawki dydaktyzmu, film zasługuje bezsprzecznie na miano dzieła sztuki. Dramat żołnierzy jest tym bardziej przejmujący, że twórca nie odbiera im ludzkiego charakteru. Całość dopełnia klaustrofobiczna, a zarazem dodający intymności, sceneria ciasnych bunkrów.
W 2013 roku mit obrony najsłynniejszej placówki Września'39 stał się tematem filmu "Tajemnica Westerplatte". Obraz Pawła Chochlewa czerpie z tego samego narracyjnego punktu ciężkości, co film Różewicza, ścierając ze sobą paradygmat romantyczny i pozytywistyczny. Chochlew – jak się wydaje – próbuje dostosować swoje kino do współczesnego odbiorcy, nadając konfliktowi Sucharski-Dąbrowski jeszcze większą intensywność. Major wpada tu w depresję i stany epileptyczne, kapitan wpada w wojenny szał. Projekt wzbudzał kontrowersje na etapie powstawania scenariusza i nie umilkły one po premierze – zwłaszcza, jeśli chodzi o sportretowanie stanu psychicznego majora Sucharskiego.
Zagadka "Orła" z wielu stron
Historia najsłynniejszego polskiego okrętu podwodnego rozpala wyobraźnię twórców od wielu lat. Pierwszy był Leonard Buczkowski, który według scenariusza napisanego wspólnie z Januszem Meissnerem wyreżyserował film "Orzeł" (1959). Zagrała w nim plejada powojennego aktorstwa polskiego – m.in. Aleksander Sewruk, Wieńczysław Gliński, Jan Machulski, Andrzej Herder, Bronisław Pawlik i Jerzy Nowak. Drugoplanową rolę jednego z okrętowych kucharzy zagrał Stanisław Bareja.
Film - dziś klasyk polskiego kina wojennego - przedstawia fabularyzowaną wersję słynnej ucieczki okrętu z portu w Tallinie, gdzie ORP "Orzeł" został internowany we wrześniu 1939 roku. Produkcja to także swoisty pomnik wystawiony załodze "Orła", choć w celu uniknięcia oskarżeń o historyczne nieścisłości fabułę przedstawia się raczej jako inspirowaną faktami, niż na nich opartą. Postacie noszą na przykład inne nazwiska niż ich pierwowzory.
Ponieważ oryginalny okręt zaginął, w filmie zagrała go bliźniacza jednostka ORP "Sęp". Relacje marynarzy służących na tej drugiej łodzi okazały się kluczowe także dla filmu "Orzeł. Ostatni patrol" (2020), na którego premierę wciąż czekamy. Dzieło w reżyserii Jacka Bławuta skupia się na ostatnich chwilach "Orła" przed zaginięciem na Morzu Północnym w czerwcu 1940 roku. W rolach głównych występują m.in. Tomasz Schuchardt, Adam Woronowicz, Tomasz Ziętek, Antoni Pawlicki, Mateusz Kościukiewicz, Filip Pławiak i Rafał Zawierucha.
Tajemniczy koniec historii tego okrętu od dawna jest pożywką dla rozmaitych teorii i dociekań. Do dziś nie odnaleziono wraku. Z nakręconego w 2008 roku filmu dokumentalnego "ORP Orzeł. Stalowa trumna", w którym śledzimy pierwszą – zakończoną niepowodzeniem - ekspedycję poszukiwawczą jednostki, dowiadujemy się jedynie, że "Orzeł" nie zaginął tam, gdzie przez 68 lat się tego spodziewano. Zapewne czeka nas więc jeszcze niejedna produkcja na temat legendarnego okrętu.
"Hubal", czyli legenda
Film Bohdana Poręby ze scenariuszem Jana Józefa Szczepańskiego (był też autorem scenariusza do "Westerplatte") z 1973 roku to jeden z najlepszych filmów czasów PRL. Nie brak w nim oczywiście niewygodnych dla ówczesnych władz pominięć: czasie powstania filmu nie można było np. wspominać o tym, że pułk Dobrzańskiego po agresji ZSRR na Polskę zwalczał sowiecką dywersję w okolicach Grodna i Wilna. Niemniej ludzki wymiar historii Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego jest tu oddany wyjątkowo sugestywnie. Tytułowa kreacja Ryszarda Filipskiego, który obdarzył swojego Hubala chmurnym obliczem i lodowatym spojrzeniem, to jeden z największych atutów filmu. Film Poręby jest do dziś jednym z najważniejszych budulców mitu ostatniego żołnierza wojny obronnej 1939 roku.
Powstanie Warszawskie na ekranie
Jednym z najczęściej przenoszonych na język filmu tematów jest Powstanie Warszawskie. Przez lata najważniejszym filmem na ten temat był "Kanał" (1956) Andrzeja Wajdy. "Kanał" zdominował kinematograficzną świadomość Polaków na długie lata. Mimo niechęci władz do tematu Powstania filmów traktujących o nim chociażby pośrednio powstało jednak sporo. Temat zrywu interesuje filmowców do dziś – hollywoodzką wizję tego wydarzenia przedstawił niedawno Jan Komasa w swoim "Mieście 44". Pełen wykaz filmów traktujących o Powstaniu Warszawskim można znaleźć w naszym opracowaniu tutaj.
Spojrzeniem na czas poprzedzający Powstanie jest film "Kurier" Władysława Pasikowskiego przedstawiający misję Jana Nowaka Jeziorańskiego. Obraz godny polecenia ze względu na nadal stosunkowo mało znaną z perspektywy szerszego grona odbiorców kwestię gorączkowych przygotowań do zrywu i podzielonych zdań wśród polskich dowódców, co do wybuchu Powstania.
"O jeden most za daleko" – rehabilitacja Sosabowskiego
Jednym z najwybitniejszych obrazów o II wojnie światowej pozostaje do dziś "O jeden most za daleko" Richarda Attenborougha. Monumentalny fresk oddaje z najwyższym pietyzmem i kronikarską dokładnością przebieg operacji "Market-Garden" – największej operacji powietrznodesantowej w dziejach i zarazem największej porażki aliantów w II wojnie światowej. W połączeniu z reżyserskim talentem i całą konstelacja gwiazd w obsadzie (Robert Redford, Sean Connery, Anthony Hopkins, Michael Caine i wielu innych) daje to przepis na arcydzieło kina wojennego.
Dla Polaków film jest istotny z jeszcze jednego powodu: jest oparty na motywach książki Corneliusa Ryana o tym samym tytule. Ryan poddaje rehabilitacji postać gen. Stanisława Sosabowskiego, dowódcy 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, który po bitwie został obarczony – wbrew prawdzie – winą za klęskę. W filmie Attenborougha w Sosabowskiego wciela się Gene Hackman i choć jego polszczyzna pozostawia wiele do życzenia, to okazuje się on idealnym odtwórcą roli szorstkiego, ale zatroskanego o żołnierzy generała, który jako jedyny przejawia tyle inteligencji, by zakwestionować sens operacji.
Trzy razy bitwa o Anglię
Rok 1940. Piloci RAF-u stacjonujący we Francji uciekają do Anglii przed zbliżającymi się wojskami niemieckimi. Na atak nieprzyjaciela nie trzeba długo czekać. Rozpoczyna się lotnicza bitwa o Anglię. Jeden z przełomowych momentów II wojny światowej doczekał się aż trzech filmowych adaptacji, w których zawarto wątek polskich pilotów. W obrazie Guya Hamiltona "Bitwa o Anglię" z 1969 roku można ich co prawda przegapić, jeśli podczas seansu nie zastopuje się filmu podczas przerwy na zrobienie herbaty, ale wątek pierwszego polskiego zwycięstwa na brytyjskim niebie jest oddany rzetelnie – włącznie z wątkiem brytyjskiego narzekania na używanie języka polskiego w komunikacji radiowej i niesubordynacji podczas ćwiczeń.
Do tematu Bitwy o Anglię powrócono w 2018 roku. I była to prawdziwa lotnicza ofensywa – w tym samym czasie na ekranach gościły dwie polsko-brytyjskie produkcje. Niestety, ani "Dywizjon 303. Historia prawdziwa", ani "303. Bitwa o Anglię" nie udźwignęły sportretowania niezwykle barwnego bohatera zbiorowego (skróty fabularne są największą wadą obu produkcji), a zbyt skromne budżety nie pozwoliły też na uzyskaniu światowego poziomu w odtworzeniu walk myśliwskich.
"Niepokonani" – długa droga z łagru
Dla zachodnich twórców kina temat II wojny światowej ogranicza się niemal wyłącznie do kwestii walki z nazistowskimi Niemcami. To oczywiste – Brytyjczykom czy Amerykanom ze zrozumiałych przyczyn brak jest perspektywy doświadczenia dwóch totalitaryzmów. Jednym z nielicznych wyjątków od tej reguły jest film "Niepokonani" wybitnego reżysera Petera Weira ("Stowarzyszenie umarłych poetów", "Truman show"). Film przedstawia losy Janusza, polskiego żołnierza, który w wyniku agresji ZSRR na Polskę trafia do łagru. Polak przewodzi grupie więźniów, którzy próbują wyrwać się z sowieckiego piekła i w tym celu podejmują niebezpieczna wyprawę z Syberii do Indii.
Wojna na wesoło – Dolas i Dezerterzy
Paradoksalnie i wbrew tezie o uwielbieniu Polaków dla martyrologii najpopularniejszym filmem przedstawiającym losy polskiego żołnierza podczas ostatniego światowego konfliktu jest "Jak rozpętałem II wojnę światową". Wojenna epopeja szeregowca Franka Dolasa (rola życia Mariana Kociniaka) to nie tylko kopalnia nieśmiertelnych cytatów i gagów, które nie przestają bawić nawet przy setnym seansie, ale też jeden z najlepiej oddających skalę konfliktu obrazów w kinematografii.
Tropem przygód Dolasa poszli inni polscy twórcy, z różnym skutkiem. Przykładem może być "Misja specjalna" – komedia-omyłek z Krzysztofem Kowalewskim w roli kucharza, który brany jest za agenta polskiego wywiadu. Na fali niesłabnącej popularności "C.K. Dezerterów" Janusz Majewski postanowił nakręcić kontynuację przygód bohaterów znanych z oryginalnego filmu. W "Złocie dezerterów" widać inspirację – nie tylko w tytule – amerykańskim "Złotem dla zuchwałych". Film warty jest wspomnienia choćby z tego względu, że jako jeden z nielicznych obrazów wspomina o cichociemnych (w tej roli Piotr Machalica).
bm/mc