Ukraina jest zaniepokojona ideą nowej doktryny obronnej Rosji. Przewiduje ona wykorzystanie wojska poza granicami Federacji .
W środę rosyjska Duma, w pierwszym czytaniu, przyjęła poprawki do ustawy o obronie. Zakładają one możliwość obrony obywateli rosyjskich poza granicami Rosji oraz jej wojsk na terytorium innych państw. Po ubiegłorocznej wojnie z Gruzją zmiany doktryny forsuje prezydent Dmitrij Miedwiediew.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Kijowie zażądało oficjalnych wyjaśnień. „Poleciliśmy naszej ambasadzie w Moskwie zapytać w jaki sposób wpłynie to na ukraińskie ziemie i ukraiński naród, ponieważ na naszym terytorium stacjonuje rosyjska Flota Czarnomorska” – zaznaczył cytowany przez agencję UNIAN, wiceszef ukraińskiej dyplomacji Jurij Kostenko. Wg niego wykorzystanie armii poza granicami kraju jest świadectwem agresji, szczególnie w przypadku obrony rosyjskich obywateli. „U nas dziesiątki tysięcy osób posługuje się dwoma paszportami” – przypomniał.
Po Gruzji – Krym?
Większość ekspertów nie wierzy w scenariusz wybuchu wojny między Ukrainą i Rosją. Nie wyklucza jednak możliwych prowokacji na Krymie, w dużej mierze zamieszkanym przez rosyjską mniejszość. Na półwyspie stacjonuje też rosyjska Flota Czarnomorska. Wg dwustronnej umowy rosyjskie bazy powinny zniknąć z Krymu w 2017 roku, jednak Rosja usiłuje temu zapobiec.
Były wiceszef ukraińskiej Służby Bezpieczeństwa Ołeksandr Skypalskyj przewiduje, że przyjęcie zmian może doprowadzić do zaostrzenia sytuacji. Jego zdaniem propozycje Moskwy są przedwczesne i mają głównie charakter propagandowy. Jednak politycy w Moskwie nie boja się radykalnych zmian i ostrego języka. „ Żaden włos nie może spaść z głowy rosyjskiego żołnierza. Jeśli spadnie- będziemy bombardować” – przestrzegał podczas debaty w Dumie znany z kontrowersyjnych wypowiedzi Władimir Żyrynowski. Deputowany radził władzom innych państw, by lokowały swoje bazy wojskowe poza granicami miast, tak by w razie bombardowań nie ucierpiała ludność cywilna.
Rosjanie przestrzegają przed ….Tatarami
Tymczasem eksperci z Moskwy sugerują, ż zagrożeniem na Krymie mogą być nie Rosjanie i rosyjska Flota, lecz krymscy Tatarzy. Jak donosi agencja UNIAN szef fundacji Bezpieczeństwa Narodowego i Międzynarodowego przy Dumie Rosji Leonid Szerszniow nie wykluczył, że Ukraina …. sama poprosi Rosję o wojskową pomoc na Krymie. Szerszniow zasugerował, że Kijów może mieć problemy z krymsko-tatarską ludnością Krymu, która wg niego kupuje broń. Rosyjski ekspert uważa, że ukraińskie władze mogą sobie nie dać rady w razie wybuchu konfliktu.
AK, newsru.ua