W 1918 roku świat opanował groźny wirus grypy, zwany potocznie hiszpanką. Pod koniec września 1918 roku w amerykańskim mieście Filadelfia, znajdującym się na gęsto zaludnionym wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych wykryto pierwsze przypadki zakażenia wirusem. Nie zostały podjęte szybkie działania prewencyjne w rodzaju zamknięcia szkół i ograniczenia zgromadzeń publicznych. Zaowocowało to szybkim przyrostem zachorowań w mieście oraz wysoką śmiertelnością chorych.
W podobnym czasie wykryto przypadki zakażenia wirusem w St. Louis, w którym zostały podjęte szybkie kroki przeciwko rozprzestrzenianiu się choroby. W efekcie śmiertelność w St. Louis udało się zatrzymać na poziomie 358 osób na 100 tysięcy mieszkańców, co było najniższym wynikiem w całych Stanach Zjednoczonych. Tymczasem w Filadelfii wskaźnik śmiertelności w szczytowym momencie aktywności wirusa wyniósł 719 zgonów na 100 tysięcy osób.
"Od powietrza, głodu, ognia i wojny..." - epidemie w Polsce na przestrzeni wieków
Zarazy starożytności
Choroby zakaźne towarzyszyły ludzkości niemal od samego początku. Naprawdę groźne stały się dopiero wraz z rozwojem cywilizacji i większą rolą miast, w których gromadzili się ludzie. O zarazach wspomina już Biblia, ale jedną z pierwszych plag, które odbiły się szerokim echem była epidemia, która wybuchła w V wieku przed Chrystusem w czasie wojny peloponeskiej.
Ateny, które walczyły wówczas ze Spartą o dominację nad Grecją, zostały nawiedzone przez zarazę. Choroba rozwinęła się w szczelnie zamkniętym mieście, obleganym przez Spartan. Wielu ateńczyków zmarło, a wśród ofiar był przywódca miasta, Perykles. Grecki historyk Tukidydes, który sam zapadł na chorobę, przekazał informacje o dolegliwościach, do których należały m.in. ból głowy, wysypka, gorączka i wymioty. Śmierć następowała bardzo szybko, zazwyczaj w ciągu tygodnia od pojawienia się pierwszych objawów. Obecnie przypuszcza się, że chorobą najprawdopodobniej był tyfus.
Europę epoki starożytnej nawiedzały kolejne plagi. Do najtragiczniejszych w skutkach należały epidemie dżumy. W drugiej połowie II wieku w Imperium Rzymskim wybuchła epidemia, która poza wieloma tysiącami istnień zabrała ze sobą również dwóch cesarzy – Lucjusza Werusa i Marka Aureliusza.
O wiele większe spustoszenie spowodowała tzw. dżuma Justyniana, która nawiedziła pozostałości Imperium Rzymskiego w połowie VI wieku, za panowania cesarza Justyniana Wielkiego. Potężna zaraza spustoszyła basen Morza Śródziemnego i w ciągu kilku lat wytrzebiła gęsto zaludnione tereny. Opisy współczesnych świadków wydarzeń mówią o liczbie zgonów w Konstantynopolu, stolicy Imperium, sięgającej nawet połowy liczby mieszkańców.
Zaraza Justyniana. Czy epidemia zniszczyła antyczną cywilizację?
Czarna śmierć
Najstraszniejszą do tej pory epidemią była tzw. czarna śmierć z połowy XIV, która zdziesiątkowała średniowieczną Europę.
– Fale epidemii są bardzo dobrze opisane w źródłach. Jest to kilkanaście nawrotów przez całą drugą połowę XIV wieku. Epidemia zaczyna wygasać w latach 1349-1350, ale jeszcze zbierała całkiem pokaźne żniwo, także wśród znacznych postaci jak król Francji Filip VI – mówił historyk prof. Jerzy Pysiak w audycji Łukasza Kozaka i Łukasza Modelskiego z cyklu "Kryzys wieku średniego". – Powraca przez całą drugą połowę XIV wieku z mniejszym lub większym śmiertelnym żniwem co kilka lat, a potem powtarza się periodycznie przez cały wiek XV. Z dżumą identyfikuje się tę chorobę między innymi ze względu na objawy.
Czarna śmierć najprawdopodobniej rozprzestrzeniła się z Mongolii na pozostałe rejony Azji. Choroba trafiła do Europy w październiku 1347 roku na pokładach genueńskich okrętów, które powróciły do Włoch z Krymu. Marynarze szybko zaczęli umierać w cierpieniach, a niedługo później zaraza zaczęła się rozprzestrzeniać na resztę kontynentu. Stopniowo, w kilku falach do 1353 roku objęła niemal całą Europę. Epidemia rozprzestrzeniała się szczególnie szybko w przeludnionych miastach.
"Czarna śmierć". Stosowaliśmy zasadę #zostańwdomu już w średniowieczu. Dlaczego Polska ucierpiała mniej od innych państw Europy?
– Mamy trzy różne opisy dżumy z tego okresu. Płucną, chorobę z powiększeniem węzłów chłonnych, która przypomina rzeczywiście dżumę dymieniczą oraz zespół wysypkowy z krwawieniem, który jest zbliżony bardziej do gorączki krwotocznej. Nasuwa się pytanie, czy są to różne opisy tej samej choroby, bo standardy narzucono dopiero właściwie w wieku XIX po wykryciu dżumy w Chinach – powiedział wirusolog prof. Włodzimierz Gut w audycji Polskiego Radia z 2017 roku.
Bez wątpienia dżuma odcisnęła się mocnym piętnem na społeczeństwie Europy. W późnym średniowieczu śmierć zdawała się być jeszcze powszechniejsza niż zazwyczaj, co obrazowały popularne motywy w sztuce, takie jak danse macabre – przedstawienie korowodu śmierci, która jest równa dla każdego człowieka niezależnie od jego pochodzenia.
– Epidemia czarnej śmierci była zjawiskiem, którego nie możemy sobie wyobrazić i obyśmy nigdy nie mogli sobie wyobrazić. W ciągu kilkudziesięciu lat wymarła jedna trzecia Europy – stwierdził prof. Jerzy Pysiak w audycji z cyklu "Kryzys wieku średniego".
Globalizacja chorób
Wraz z rozwojem wiedzy o świecie i odkryciami geograficznymi, poszerzyła się pula chorób, które doświadczały ludzkość. Po odkryciu Ameryki większość tubylczej ludności zginęła w wyniku chorób, które zostały przywiezione przez Europejczyków. Mieszkańcy Nowego Świata byli dziesiątkowani np. przez ospę, na którą nie byli uodpornieni. Indianie z kolei "oddali" kolonizatorom kiłę, która szybko stała się zmorą epoki nowożytnej. Na kiłę zmarł już w 1501 roku król Polski i wielki książę litewski Jan Olbracht.
Z Indii na początku XIX wieku na resztę świata rozprzestrzeniła się cholera. W 1830 roku dotarła do Europy i szczególnie dotknęła ziemie polskie. Mniej więcej w tym samym czasie na pierwszym planie groźnych dla człowieka chorób zakaźnych pojawia się gruźlica, "romantyczna gorączka", która zabrała przedwcześnie wielu geniuszy pokroju Juliusza Słowackiego lub prawdopodobnie Fryderyka Chopina.
Najstarszy mężczyzna świata: "hiszpanka" była gorsza od koronawirusa
Grypa bardziej śmiercionośna niż wojna światowa
Ostatnią jak do tej pory pandemią o masowej skali śmiertelności była hiszpanka. Wywoływał ją wirus grypy ze szczepu H1N1. Jej nazwa jest powiązana z ówczesną sytuacją w Europie – w krajach, które uczestniczyły w I wojnie światowej władze ograniczały informowanie społeczeństwa o prawdziwej skali choroby, żeby nie doprowadzić do upadku morale społeczeństwa. Tymczasem w Hiszpanii, która nie brała udziału w wojnie prasa informowała o jej postępach, co doprowadziło do mylnego wrażenia o największym rozprzestrzenieniu choroby właśnie w tym kraju.
Źródłem choroby, która pochłonęła więcej ofiar śmiertelnych niż I wojna światowa były najprawdopodobniej Stany Zjednoczone, w których wirus pojawił się w marcu 1918 roku. Wraz z wojskiem przedostał się do do Europy i błyskawicznie się rozprzestrzenił dzięki nadzwyczajnym warunkom stworzonym przez wojnę – państwa biorące w niej udział słabo interesowały się zwalczaniem choroby, bowiem bardziej były zainteresowane zwycięstwem w konflikcie.
W sierpniu 1918 roku nastąpiła druga fala zachorowań na wirusa grypy, który zmutował i okazał się bardziej śmiercionośny. Jego najbardziej charakterystyczną cechą było to, że stwarzał największe zagrożenie dla silnych ludzi, w wieku około 20-40 lat, w przeciwieństwie do większości wirusów grypy, które zazwyczaj są najbardziej niebezpieczne dla starszych ludzi z osłabioną odpornością. Naukowcy przypuszczają, że był to skutek nadmiernej reakcji układu odpornościowego na walkę z wirusem. Trzecia fala nawrotu wirusa nastąpiła zimą z przełomu 1918 i 1919 roku.
Szacuje się, że hiszpanka mogła zabić nawet od 50 do 100 milionów ludzi. Liczba ofiar mogłaby być mniejsza, gdyby powszechnie zostały zachowane należyte środki ostrożności w początkowej fazie pandemii.
Szymon Antosik