Czterdzieści lat temu robotnicy Wybrzeża zaprotestowali przeciwko wprowadzonej chyłkiem podwyżce cen żywności. Władza wyprowadziła na ulice wojsko i milicję. Był to jeden z najbardziej krwawych momentów w powojennej historii Polski.
W piątek 11 grudnia 1970 roku władze zatwierdziły drastyczną podwyżkę, która objęła podstawowe produkty żywnościowe. Następnego dnia wieczorem w radiu i telewizji ukazał się specjalny komunikat w tej sprawie. W przedświąteczną niedzielę 13 grudnia Polacy robili zakupy i komentowali nowe ceny. W poniedziałek doszło do pierwszych protestów. Na ulicę wyszli stoczniowcy z Gdańska. Po południu doszło do pierwszych starć milicji z robotnikami.
15 grudnia Gdańsk odpowiedział protestami. Wielotysięczna demonstracja zgromadziła się przed gmachem Komitetu Wojewódzkiego PZPR i komendy miejskiej MO W czasie starć wojsko i milicja po raz pierwszy użyły broni palnej. Robotnicy zdobyli i podpalili gmach KW, symbol władzy komunistycznej. W odpowiedzi władze skierowały do miasta czołgi.
Protesty rozprzestrzeniały się na całe Wybrzeże. Zastrajkowały zakłady pracy w Gdyni i Szczecinie. Na ulicę wyszli ludzie w Elblągu, Słupsku, Krakowie i innych miastach.
Najbardziej tragicznym momentem robotniczej rewolty był 17 grudnia, nazwany Czarnym Czwartkiem. Wczesnym rankiem wojsko ostrzelało robotników, którzy szli na poranną zmianę. Zginęło 11 osób. Przez cały dzień w mieście trwały walki uliczne. Nad miastem krążyły helikoptery, z których strzelano do ludzi i zrzucano pojemniki z gazem łzawiącym. W kolejnych godzinach zginęło kolejnych 7 osób. Tego samego dnia w Szczecinie zabito 13 robotników.
Według oficjalnych danych w protestach zginęło 45 osób, a 1165 zostało rannych. Do pacyfikacji robotniczych demonstracji użyto 27 tysięcy żołnierzy, 550 czołgów, 750 transporterów opancerzonych, 108 samolotów i śmigłowców oraz 40 łodzi patrolowych Marynarki Wojennej. Wystrzelono prawie 80 tysięcy sztuk pojemników z gazem.
Przez wiele lat władze ukrywały prawdziwą liczbę ofiar, a cenzura blokowała informacje o grudniowej masakrze. Dopiero Sierpień 1980 i powstanie Solidarności pozwoliły głośniej mówić o grudniowej tragedii. W grudniu 1980 dzięki staraniom robotników powstał Pomnik Poległych Stoczniowców.
Pamięć o Grudniu przetrwała, jednak wciąż niejasne pozostają okoliczności wydania rozkazu strzelania do robotników. Proces w tej sprawie trwa od 14 lat.
W naszym specjalnym serwisie Grudzień'70 umieściliśmy unikalne wspomnienia uczestników tamtych wydarzeń, ludzi, którzy stracili wtedy najbliższych, a także komentarze historyków. W serwisie można obejrzeć ponad 300 zdjęć - w większości nie publikowanych - z archiwum gdańskiego IPN i Europejskiego Centrum Solidarności.