Irydion - Teatr Polski.źr. wikipedia
Na trasie z miasta Krakowa do Warszawy teatrów da się unikać. Ale czasem pojawia się pytanie - na co do teatru? Wydajemy z reguły 40 zł na bilet i za te pieniądze straszyć nas będzie krakowski Achilles ze Starego o aparycji kelnera i wówczas nawet Jan Peszek w tle nie pomoże…
W wilgotnej Warszawie teatrami można się zajmować najlepiej od strony materialnej, gdyż architektura – jak się zdaje - jest konstanta. Ta nas nie naciągnie. Ta jest statyczna i nie podlega reżyserom. Warto obejrzeć ją z zewnątrz, od wewnątrz. Wiadomo jednak, że wszystkie miejsca – knajpy, parki, pałace, galerie i teatry są takie jak ludzie, którzy je tworzyli.
Ludzie, miejsca
Na Oboźnej w Warszawie jest lokal Skrzynka. Po domowemu tam. Domowa Pani za ladą, domowy obiad za około 15 zł i człowiek już jest syty, a wtedy pomyśleć można - co warto zobaczyć w sobotni wieczór.
Niedaleko Skrzynki jest Teatr Polski. Repertuar tam już od lat mają marny. Za to historię ciekawą. Wszystko zaczęło się około 1910 roku w secesyjnej kamienicy na rogu Al. Ujazdowskich i ul. Chopina, należącej do znanego mecenasa sztuki - Maurycego Spokornego. Mieszkał tam młody architekt Czesław Przybylski. Traf chciał, że poznał w tej kamienicy Arnolda Szyfmana.
Tenże Szyfman był doktorem filozofii Wszechnicy Jagiellońskiej, ale przede wszystkim słynął z wielkiego entuzjazmu dla teatru. W tamtych latach żyło się jakoś prościej, stąd panowie szybko się dogadali i zaczęli pracować nad projektem nowoczesnego budynku teatralnego. Wnet zawiązali spółkę, dziś powiedzielibyśmy deweloperską, i znaleźli inwestorów, owych kilkaset osób, które z umiłowaniem i odrobiną szlachetnego snobizmu dały pieniądze na budowę teatru, a ten miał w niedługiej przyszłości odegrać dominującą rolę w życiu kulturalnym Polski. Do początku 1911 roku zebrano 100 000 rubli, a 4 maja tamtego roku kupiono niezabudowany plac na tyłach pałacu Karasia.
Początki Teatru
Plac Teatralny w Warszawie około 1900 roku.źr. wikipedia
10 kwietnia 1912 roku wkopano kamień węgielny pod gmach Teatru. Prasa, podobnie jak dzisiaj, wietrzyła rozliczne afery. Początkowo nikt nie wierzył w powodzenie tej akcji, rozdmuchanej przez młodego entuzjastę scenicznych desek. Co jakiś czas w prasie pojawiały się anegdoty i karykatury Szyfmana. Ale Arnold Niezłomny się nie poddał. Dzięki wrodzonemu darowi przekonywania, udało mu się pozyskać wiele znanych osób, które poparły jego projekt. I tak na akcie erekcyjnym wmurowanym przy zakładaniu kamienia węgielnego widniały takie podpisy jak: Juliusz Herman, hr. Tomasz Potocki, hr. Rajnold Przeździecki, Julian Tłoczka i książę Michał Woroniecki.
Cała Warszawa czekała na uroczyste otwarcie nowego teatru i pierwszą premierę, miał to być „Irydion”. Twórcy Nowego Teatru Polskiego byli niczym gwiazdy Gali i Party. Prasa fascynowała się postacią dyrektora Szyfmana, architekta Przybylskiego, rzeźbiarza Zygmunta Otto, malarza Edwarda Trojanowskiego – autora malowideł ściennych i plafonu oraz Karola Frycza - projektanta dekoracji do premiery. Zachłyśnięto się nowinkami technicznymi, takimi jak obrotowa scena czy powiększane w razie potrzeby proscenium. Jednak wszystkich najbardziej cieszyło zmyślne rozplanowanie widowni, w sposób „zabezpieczający wszystkim rzędom dogodny widok na scenę, nawet… ponad kapeluszami dam”.
I tak 29 stycznia 1913 roku warszawska publiczność z natury cynicznie nastawiona do wszystkiego i wszystkich oddała honor oklaskami wspaniałym dekoracjom, zanim jeszcze aktor wypowiedział pierwsze słowa roli. To była prawdziwa magia nowego teatru. Aktorzy zbędni. Ważne teatry.
Teatr Polski.źr. wikipedia
Arnold Szyfman był dobrym duchem Teatru Polskiego. Bardziej niż reżyserem był dyrektorem. Doskonale liczył. Jedni go za to nie cierpieli, inni cenili. Potrafił wydobyć teatr z każdej opresji. I tak po wrześniowej apokalipsie „Ostał się jedynie Teatr Polski, co było osobistą i wyłączną zasługą jego twórcy i dyrektora, Arnolda Szyfmana: przez szereg dni i nocy pod ogniem bomb lotniczych i artylerii czuwał on na dachu swego teatru i własnoręcznie gasząc liczne bomby uratował gmach od pożaru. Artyści, maszyniści, służba, robotnicy, wraz z determinacją i poświęceniem działającą służbą przeciwpożarową, na czele z inicjatorem i twórcą Teatru Polskiego […] ochronili gołymi rękami swoją umiłowaną scenę od zagłady. Spłonął wielki magazyn dekoracyjny, mieszczący się naprzeciwko teatru w osobnym budynku, wraz z olbrzymią ilością dekoracji. Niemal na drugi dzień po ustaniu walk dyr. Szyfman, przy życzliwym stanowisku Prezydenta Starzyńskiego, przystąpił do remontu gmachu teatru. Do początku 1940 roku usunięto zniszczenia”.
Ponowne otwarcie
Po remoncie otwarto w teatrze bazar oraz stołówkę dla pracowników. W październiku 1940 roku okupant otworzył w gmachu Przybylskiego Teatr Miejski dla Niemców. W 1944 roku budynek znowu miał szczęście. Dzięki dobrej lokalizacji, był osłonięty wyższymi budynkami, udało mu się uniknąć zniszczeń w trakcie powstania. W marcu 1945 roku Szyfman wrócił do teatru. Z zewnątrz gmach był prawie nienaruszony, w środku same zniszczenia. Niespożyte siły Szyfmana doprowadziły do pierwszej premiery już 17 stycznia 1946 roku. Teatr został odbudowany według pierwotnych planów z dbałością o szczegóły. Budynek stoi do dziś w niezmienionej formie. Ostatnio zyskał nawet nową scenę kameralną. Tylko nie wiem czy tam coś już grają, może ktoś napisze o tym za sto lat.
Arnold Szyfman, z przerwami, był dyrektorem Teatru Polskiego do 1957 roku. Wtedy otrzymał tytuł honorowego dyrektora.
Teatr Wielki
Teatr Polski. Plac Teatralny. Teatr Wielki. Same zacne nazwy, a człowiek ten sam. Historia Sceny Narodowej jest nieporównywalnie dłuższa od Teatru Polskiego. Scena Narodowa została wzniesiona w latach 1825 - 1833 według projektu włoskiego architekta Antonia Corazziego z zamysłem przeniesienia tam działających już wcześniej w Warszawie zespołów narodowej opery, baletu i dramatu. Inauguracja nastąpiła w 1833 roku. Zgrali bodajże „Cyrulik sewilski” Gioacchina Rossiniego.
Teatr Wielki. źr. wikipedia
W 1945 roku nie było tu za wiele, a raczej była pustka. Jak zawsze na stanowisku trwał Arnold Szyfman. 1 marca 1950 roku został dyrektorem przedsiębiorstwa pod nazwą Teatr Wielki Opery i Baletu w Budowie. Odsunięty od życia teatralnego, ponownie tworzył teatr od podstaw – zaczynał od budynku. Nie był to już dla niego okres chwały i zainteresowania społecznego. Bardziej interesowali się nim „towarzysze”, co nie ułatwiało mu pracy.
Po 15 latach akcji organizacyjnych i prac budowlanych w 1965 roku otwarto Teatr Wielki. Na otwarciu o Szyfmanie nie wspomniano ani słowem. Usunięto go w cień, który ogarnął go do końca.
Arnold Zygmunt Stanisław Schiffmann zmarł 11 stycznia 1967 roku w wieku 85 lat. Warszawie pozostawił dwa najokazalsze budynki teatralne. Gdyby nie on, nie mielibyśmy modernistycznej architektury sceny awangardowej i monumentalnej bryły - niezbędnej na co drugiej pocztówce ze stolicy.
W Narodowym grają „Ifigenię”. Tak samo jak w Starym w Krakowie. Gdy ma się dość Achillesa, lepiej pójść do Antraktu. Na tyłach gmachu Opery jest kilka knajpek. Antrakt zdaje się najlepszy, a gdyby jeszcze w tej knajpie spotkał się jakiś Szyfman z jakimś Przybylskim… I postawiliby budynek Teatralny. Przez wielkie „T” (byle tylko nie wpuszczać tam reżyserów i aktorów). Jednak na razie straszą tylko te „Żyletki” na placu Piłsudskiego, za oknem.
Michał Bulikowski
W oparciu m.in. o:
1. Grażyna Jonkajtys-Luba, „Czesław Przybylski”, Warszawa 1989.
2. „Słownik biograficzny teatru polskiego”, red. Zbigniew Wilski, Warszawa 1994.