- Wszyscy nasi partnerzy zgłaszają nam w tym okresie wzmożoną aktywność dezinformacji i działań propagandowych ze strony Rosji, ale również pokazują, że ona się cały czas zmienia, to znaczy, że to nie jest już agresywna propaganda, tylko raczej podważanie zaufania, burzenie podstawowych wątków, które dominują w społeczeństwie ukraińskim - powiedział Pomianowski w Toronto na marginesie międzynarodowej konferencji na temat reform na Ukrainie.
Podważanie zaufania
Jak uściślił, w działaniach tych chodzi głównie o podważanie zaufania do partnerów zachodnich, np. poprzez bardzo intensywne wykorzystywanie agendy liberalizmu moralnego, czyli wmawianie Ukraińcom, że Zachód będzie od nich wymagał akceptacji dla małżeństw homoseksualnych. - To jest taka sprytna propaganda nakierowana mniej na powiedzenie chodżcie do nas, jesteśmy waszymi przyjaciółmi, a raczej na to, żeby zabierać tę alternatywę europejską mówiąc, że na was w tej Europie nic dobrego nie czeka - powiedział dyrektor EED.
Jego zdaniem zagrożenia hybrydowe na Ukrainie mają obecnie dwa główne aspekty: fakt, że społeczeństwo oczekuje przede wszystkim podniesienia poziomu życia i coraz mniej interesuje się wymiarem geopolitycznym oraz czynnik zewnętrzny, czyli aktywne oddziaływanie poprzez media ze strony Rosji oraz ograniczanie dostępu do mediów niezależnych. Przykładem jest tu postępujący proces zawłaszczania rynku medialnego przez oligarchę Wiktora Medwedczuka - Ewidentnie reprezentuje interesy Rosji i systematycznie dokonuje akwizycji kolejnych mediów lub części mediów i w tej chwili kontroluje już 30-35 proc. rynku medialnego na Ukrainie – powiedział dyrektor.
Rzetelna informacja
W opinii Pomianowskiego najlepszym przeciwdziałaniem jest rzetelna informacja i pokazywanie, że środki z UE będą głównym źródłem finansowania transformacji systemowej na Ukrainie, tak jak to miało miejsce w Polsce. Ważne też, by były to działania rozproszone. - To jest naszą najlepszą bronią, czyli taki rodzaj sprytnej fragmentacji; nie wkładanie wszystkiego do jednej wielkiej anteny, która by walczyła na zasadzie propaganda przeciw propagandzie, tylko raczej wzmacnianie wszystkich tych, którzy mają dostęp do rozmaitych segmentów społeczeństwa, czy na Ukrainie, czy w samej Rosji - powiedział.
- Od powstania funduszu w 2013 r. Polska wpłaciła do niego łącznie 8,5 mln euro; w pierwszej transzy 5 mln euro następnie 3 mln euro, a ostatnio 0,5 mln euro. Polski wkład spada wraz z przyrostem innych, w miarę jak wśród innych państw rośnie świadomość potrzeby takich działań. Rząd wspiera EED od samego początku niezależnie od politycznej orientacji u władzy - mamy tu stabilną politykę jeśli chodzi o wsparcie niezależnych mediów na Wschodzie" - podkreślił. - poinformował dyrektor.
Inwestycja w media
Wcześniej, podczas podczas panelu eksperckiego w ramach konferencji w Toronto, Pomianowski również podkreślał, że należy przede wszystkim inwestować w rosyjskojęzyczne media wewnątrz Rosji: wspierać dziennikarzy, analityków i think tanki, które są w stanie przeciwstawiać się narracji prowadzonej poprzez fake news i jednocześnie zdobyć zaufanie odbiorców rosyjskich.
Jak dodał, "wojna hybrydowa wymaga hybrydowej reakcji", a to oznacza konieczność pewnych przesunięć w budżetach obronnych. - Zamiast kupić jeden F-22, może lepiej zainwestować w stację telewizyjną - zasugerował.
Wsparcie dla demokracji
Europejski Fundusz na rzecz Demokracji (EED) jest niezależną organizacją grantową ustanowioną przez UE z inicjatywy Polski w 2013 roku dla wspierania działań na rzecz demokracji w krajach sąsiadujących z UE. Fundusz otrzymał jak dotąd wsparcie od 23 państw europejskich, zarządza też wkładem kanadyjskim przeznaczonym na wsparcie oddolnej demokracji na Ukrainie.
EED prowadzi obecnie kilkadziesiąt projektów medialnych na Ukrainie oraz kilkanaście dużych projektów w Gruzji, Mołdawii i Armenii. Około 30 proc. wszystkich projektów EED to działania związane z walką z dezinformacją na Wschodzie i wspieranie niezależnych mediów.
IAR/PAP/dad