Na Białorusi od 9 sierpnia, czyli wyborów prezydenckich, codziennie dochodzi do wielotysięcznych demonstracji, której uczestnicy protestują przeciwko sfałszowaniu wyników i domagają się odejścia od władzy prezydenta Aleksandra Łukaszenki.
"Wybory 9 sierpnia nie były ani wolne, ani uczciwe, a późniejsza przemoc wobec pokojowych demonstrantów była szokująca i należy ją potępić" - napisał w liście do unijnych przywódców przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel, zapraszając do udziału w wideokonferencji.
Premier Mateusz Morawiecki, który po wyborach apelował o zorganizowanie narady unijnych przywódców, mówił wczoraj, że Polska chce wolności i demokracji na Białorusi i obiecał wsparcie całej Unii. Kilka dni wcześniej w Sejmie przedstawił plan pomocy Białorusinom.
- W takim momencie nie można zakładać maski neutralności czy obojętności. Jeśli teraz nie podejmiemy żadnych działań jako solidarna Europa, to damy jasno do zrozumienia wszystkim naszym sąsiadom, że w obliczu zagrożenia każdy może liczyć tylko na siebie - mówił szef polskiego rządu.
Unijni przywódcy mają dziś rozmawiać między innymi o sankcjach wobec osób odpowiedzialnych za przemoc i fałszowanie wyników wyborów. Mają zaapelować do władz w Mińsku o dialog z opozycją i przestrzec Rosję przed ingerencją z zewnątrz.
IAR/ho