Janez Jansza napisał list do przywódców UE, szefowej KE Ursuli von der Leyen i przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela ws. unijnego budżetu. Słoweński polityk miał w nim apelować o "poszanowanie" lipcowego porozumienia ws. budżetu UE i kompromis.
Janez Jansza podkreślił w rozmowie z tygodniem "Sieci", że w osiągnięte w lipcu porozumienie na szczycie Rady Europejskiej (RE) zainwestowano "ogromną ilość kapitału politycznego".
"Za to porozumienie odpowiada cała Rada Europejska i każdy z jej członków. Musimy się upewnić, że ostateczna wersja porozumienia jest w pełni zgodna z lipcowymi ustaleniami. Porozumienie to umożliwi rozpoczęcie wykorzystania zasobów, których państwa członkowskie, europejska gospodarka i obywatele rozpaczliwie potrzebują. Mój list jest napisany w tym duchu. Jest to wezwanie do rozsądku i do uświadomienia sobie powagi sytuacji. Bo negocjacje między Radą, Komisją Europejską i europarlamentem doprowadziły do odejścia od lipcowego porozumienia. Było to w moim głębokim przekonaniu również odejście od postanowień traktatu o Unii Europejskiej (TUE). Naszym obowiązkiem jest dopilnowanie, aby ostateczne porozumienie było możliwe do zaakceptowania przez wszystkie państwa oraz by było zgodne z umową, której jako członkowie RE jesteśmy „właścicielami”" - oświadczył szef słoweńskiego rządu.
Wezwanie do równego traktowania
Dodał, że jego list jest też wezwaniem do poszanowania TUE i do równego traktowania wszystkich państw członkowskich, "ponieważ zagrożone jest istnienie UE, jaką znamy dzisiaj i do jakiej weszliśmy w 2004 r". "Brexit był tu ostatnim ostrzeżeniem. Stworzenie mechanizmu, błędnie nazywanego praworządnością, byłoby sprzeczne z TUE. Byłoby odpowiednikiem niekontrolowanej armaty jądrowej, która może zniszczyć UE w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie w jednej eksplozji, ale kawałek po kawałku. A zatem chodzi o znacznie więcej niż tylko budżet UE i fundusz odbudowy" - zaznaczył Jansza.
Podkreślił że wizja zjednoczonej Europy, stworzona przez Roberta Schumana, opiera się na wzajemnym uznaniu równej godności, współpracy dla dobra wspólnego, które obejmuje również dobro każdego uczestniczącego w nim kraju i na solidarności. Wskazał, że wraz z upadkiem europejskich reżimów komunistycznych wizja całej i wolnej Europy, która współżyje z sobą w pokoju stała się osiągalna.
Praworządność musi pozostać fundamentem UE
"Jednak podstawą tej konstrukcji są nadal wzajemny szacunek, poszanowanie godności wszystkich wyborców we wszystkich państwach członkowskich oraz ich fundamentalnych decyzji i poszanowanie wspólnych ram traktatowych. W tym miejscu chciałbym podkreślić, że praworządność musi pozostać fundamentem UE. Kraj, w którym system polityczny nie jest oparty na demokracji i praworządności, w ogóle nie spełnia warunków członkostwa" - zaznaczył.
Jak podkreślił, traktaty o UE zawierają szczegółowe przepisy dotyczące zasad podejmowania decyzji w poszczególnych obszarach merytorycznych. "Polska i Węgry działały zgodnie z tymi zasadami przy podejmowaniu decyzji lub ogłaszaniu swojego stanowiska, było ono przejrzyście komunikowane. W świetle przepisów decyzyjnych prezydencja Rady była zatem w stanie dojść do wniosku, że nie potrzebuje ona większości do przyjęcia wszystkich aktów prawnych niezbędnych do realizacji lipcowego porozumienia. Jeżeli jednak wspólna decyzja wymaga jednomyślności, zgodnie z postanowieniami traktatów, każde państwo członkowskie może ją zawetować. Zasady podejmowania decyzji dotyczą wszystkich jednakowo" - stwierdził polityk.
Gdyby tak nie było - wskazywał - oznaczałoby to w rzeczywistości naruszenie praworządności przy podejmowaniu decyzji we wspólnych instytucjach. Podkreślał, że instrument weta był dotychczas wielokrotnie używany formalnie lub nieformalnie.
Wizerunek kozłów ofiarnych
Pytany, czy część europejskiej opinii publicznej będzie teraz błędnie postrzegać Węgry i Polskę jako kraje blokujące pakiet odbudowy, Jansa ocenił, że "to zdecydowanie plan pewnych kręgów".
"Chodzi o stworzenie wizerunku kozłów ofiarnych, na które należy wywrzeć odpowiednią presję po to, by się poddały. To jest bardzo złe dla UE, bez względu na to, co ktoś myśli. Przed nami niezwykle trudny okres powstrzymywania pandemii, dystrybucji szczepionek i naprawy gospodarczej. Nie mówiąc o strategicznych wyzwaniach dla Europy, takich jak demografia i nielegalna imigracja. Dlatego ponownie wzywam wszystkich do jak najszybszego znalezienia rozwiązania, byśmy mogli skupić nasz czas i energię na wyzwaniach przyszłości. Z moich informacji wynika, że prezydencja niemiecka w Radzie UE czyniła w ostatnich dniach ogromne wysiłki, aby znaleźć rozwiązanie tego problemu, i miejmy nadzieję, że druga połowa tego dramatu będzie równie udana jak pierwsza w lipcu" - powiedział.
Zapowiedział, że Słowenia po objęciu przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej w lipcu przyszłego roku "będzie konsekwentnie bronić praworządności i tych samych kryteriów dla wszystkich i wszędzie – zarówno w swoim kraju, jak i w UE". "Jest to również nasz punkt wyjścia dla instrumentów wieloletnich ram finansowych UE i funduszu odbudowy. Będziemy zawsze dążyć do tego bez podwójnych standardów. Jednak praworządność nie może być kwestią odpowiedniej większości politycznej, ponieważ wtedy nie jest to już praworządność, ale rządy większości politycznej. Dyskrecjonalnych mechanizmów, które nie opierają się na niezależnym osądzie, ale na kryteriach motywowanych politycznie, nie można nazwać „rządami prawa”. Procedury w tym zakresie muszą być zgodne z traktatem lizbońskim" - oświadczył Jansza.
PAP/dad