Jednym z celów Warszawy jest "stworzenie dynamicznego regionu w Europie Wschodniej, zdolnego do narzucenia mniej naiwnego niż Berlin i Paryż podejścia do bezpieczeństwa wobec Moskwy" – ocenia autorka tekstu Laure Mandeville.
Podkreśla również, że premier Mateusz Morawiecki, poinformowany przez Amerykanów o bliskim rosyjskim ataku, ostrzegał przed nim sojuszników, a w kwestii Ukrainy na polskiej scenie politycznej panuje konsensus.
"Ten polski konsensus polityczny, ale także gwałtowność rosyjskiego ataku oraz wahania Francji i Niemiec na początku konfliktu stworzyły w Warszawie przekonanie, że Polska powinna stać się awangardą obozu stanowczości w Europie w ścisłej współpracy z państwami bałtyckimi, środkowoeuropejskimi, skandynawskimi, a także z Brytyjczykami" - pisze "Le Figaro".
Polska "rzecznikiem Ukrainy"
"Staliśmy się rzecznikiem Ukrainy, by przyspieszyć pomoc i bronić wejścia kraju do UE i NATO" - powiedział gazecie Eryk Mistewicz, redaktor naczelny pisma "Wszystko co Najważniejsze".
Mandeville podkreśla również wysiłek tysięcy Polaków, którzy zaangażowali się w pomoc ukraińskim uchodźcom po rosyjskiej agresji. "W ciągu zaledwie kilku dni całe społeczeństwo, a potem państwo, zorganizowało się, by przyjąć przybyłych uchodźców, głównie kobiety i dzieci" – napisała autorka.
Deszczyca: Polska wzięła Ukrainę w swoje ramiona
"Polska dosłownie wzięła Ukrainę w swoje ramiona" – powiedział Andrij Deszczyca, były ambasador Ukrainy w Polsce, cytowany przez "Le Figaro". Był on zaskoczony szybkością reakcji polskiego rządu, który "przed wojną miał napięte stosunki z (prezydentem Ukrainy) Wołodymyrem Zełenskim z powodu różnic dotyczących bolesnej historii konfliktu obu narodów".
Powszechną pomoc można wytłumaczyć "bliskością geograficzną, a także ciężarem historii" - skomentował Mistewicz. "Nie zapominajmy, że Warszawa leży zaledwie 150 kilometrów od Brześcia" – zauważył.
Z kolei cytowany w artykule dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Sławomir Dębski mówi, że "nie możemy iść na kompromis z totalitaryzmem" a "pomysł, że powinniśmy wywierać presję na Ukraińców, by zmusić ich do ustępstw, jest po prostu nie do przyjęcia".
PAP/dad