Złożony z 330 ochotników batalion pod dowództwem kapitana Bolesława Zajączkowskiego przez 11 godzin stawiał opór znanej z okrucieństwa 6. dywizji kawalerii 1. Konnej Armii Siemiona Budionnego.
Przeżyło kilkunastu polskich obrońców. Bitwa spowodowała, że bolszewicy zrezygnowali z planowanego ataku na Lwów. Zmieniła bieg wojny polsko-bolszewickiej, przyczyniając się do zwycięstwa Polski.
Zgodnie z rozkazem sowieckiego dowódcy Michaiła Tuchaczewskiego atakująca z południowego wschodu 1. Armia Konna Siemiona Budionnego miała zdobyć Lwów pod koniec lipca 1920 roku. Następnie wesprzeć pod Warszawą armię Tuchaczewskiego i dalej razem z nią iść na Zachód. Jednak z powodu zaciętego oporu napotykanych polskich oddziałów, zajęcie miasta odsuwało się w czasie.
Lwowianie, przygotowując się do obrony, tworzyli formacje ochotnicze.
Do walki z Sowietami w batalionie kapitana Bolesława Zajączkowskiego, ze zgrupowania rotmistrza Romana Abrahama, stanęli: skauci, licealiści, synowie sklepikarzy, rzemieślników i robotników. Jednym z jego najmłodszych żołnierzy był, mający wówczas 15 lat, Rudolf Niżankowski. Na wroga - Kozaków z 6. dywizji Konarmii, pod wodzą Josifa Apanasienki, który jako forpoczta sił Budionnego parł na Lwów - natknęli się przypadkiem, wracając po walkach do miasta, w oddalonym o około 33 kilometry Zadwórzu.
Na atak ochotnicy z batalionu Zajączkowskiego odpowiedzieli ogniem i wyparli bolszewików z pobliskiej stacji kolejowej. Sowieci bezskutecznie sześć razy przypuszczali szturm. Polski batalion znalazł się w tak zwanym worku ogniowym, który zamykał się, odcinając możliwość wezwania wsparcia. Obrońcy walczyli do ostatniego naboju, a w końcowej fazie bitwy na bagnety. Okrążeni przed budką dróżnika - dowódca kapitan Zajączkowski oraz kilku pozostałych przy życiu obrońców popełnili samobójstwo, aby uniknąć śmierci z ręki wroga. Rannych Kozacy z okrucieństwem dobijali szablami.
Opór ochotników pod Zadwórzem pozwolił innym oddziałom polskim na wycofanie się i zajęcie pozycji obronnych pod Lwowem.
Bitwa pod Zadwórzem zatrzymała Budionnego i spowodowała, że odstąpił od oblężenia Lwowa. 1 Armia Konna ruszyła na północ. Wpadła w okrążenie i pod Komarowem koło Zamościa została rozbita przez polską 1. Dywizję Jazdy.
Stacja kolejowa Zadwórze stała się symbolem bohaterskiej walki młodzieży lwowskiej. Upamiętnia ją tablica, która w 1990 roku zawisła obok lwowskiej na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, wśród tablic z pól bitewnych.
Rosyjski pisarz Izaak Babel, który służył w armii Budionnego, autor opowiadań "Armia konna", pisał w swoim dzienniku, że Kozacy "przebijali pałaszami, dostrzeliwali; trupy na trupach. Apanasenko [rozkazał] - 'nie trać ładunków, zarżnij go'. Jeńców nie było, bo nikt nie poddał się do niewoli, ginąc na stanowiskach lub dobijając się ostatnim nabojem".
Ciała poległych polskich obrońców bolszewicy zmasakrowali i zbezcześcili. Oddziałom, które 20 sierpnia 1920 roku dotarły do Zadwórza, z 318 ofiar udało się rozpoznać na miejscu tylko siedmiu poległych. W sumie zidentyfikowano 106 żołnierzy batalionu kapitana Zajączkowskiego.
Dla upamiętnienia ochotników lwowskich, już w kilka dni po bitwie przy stacji pod Zadwórzem usypano kurhan. Później u jego podstawy utworzono wojskowy cmentarz, na który przeniesiono szczątki większości obrońców. Ciała siedmiu poległych złożono z honorami na Cmentarzu Obrońców Lwowa w oddzielnej kwaterze Zadwórzaków. Spoczęli tam między innymi kapitan Zajączkowski i kapitan Krzysztof Obertyński, porucznicy Tadeusz Hanak i Jan Demeter. W 1925 roku prochy jednego z obrońców zostały uroczyście złożone w Warszawie pod kolumnadą Pałacu Saskiego, w Grobie Nieznanego Żołnierza.
W dwudziestoleciu międzywojennym czczono pamięć poległych Zadwórzaków. Opowiadanie poświęciła bitwie między innymi Zofia Kossak-Szczucka.
Po ponownej inwazji Armii Czerwonej 17 września 1939 roku i w okresie powojennym, mówienie o „Polskich Termopilach” było zakazane. Rodziny obrońców Lwowa nie mogły nawet przyznawać się do tego, gdzie zginęli ich bliscy. Dopiero w latach 90. odrestaurowano miejsce poświęcone bohaterom bitwy. W 2018 roku, po raz pierwszy po wojnie odbyły się tam uroczystości o charakterze państwowym, z asystą wojskową. Uczestniczyła w nich delegacja weteranów z Polski, a także mieszkańcy Lwowa i okolic, którzy przez lata nieoficjalnie podtrzymywali pamięć o bohaterskich Zadwórzakach.
Nazwa "Polskie Termopile" nawiązuje do heroicznej walki trzystu Spartan pod wodzą króla Leonidasa z nacierającymi, wielokrotnie większymi siłami perskimi w sierpniu 480 roku przed naszą erą.
IAR/ho