"Kłamczucha"
Donald Trump, próbując podważyć wiarygodność kontrkandydatki, nie po raz pierwszy przywołał sprawę jej zatrudnienia w latach szkolnych w lokalu McDonald’s, w którym – wbrew deklaracjom – miała nigdy nie pracować. Doniesienia o tym pozornie błahym, lecz w czasie trwającej kampanii nabierającym poważnego ciężaru gatunkowego kłamstewku Harris zaczęły się pojawiać w mediach społecznościowych w sierpniu, między innymi za sprawą przewodniczącego ruchu Students for Trump Ryana Fourniera. Powoływano się na rzekome oświadczenie McDonald’s, z którego wynikało, że kandydatka na prezydent USA nie pracowała nigdy w żadnym z lokali tej sieci. Jednak korporacja takiego komunikatu nie wydała.
"…o bardzo niskim IQ"
To niezbyt eleganckie stwierdzenie mające na celu zdeprecjonowanie konkurentki również ma swoje źródło we wrzutkach w mediach społecznościowych. W sierpniu pojawiła się w nich rzekoma relacja człowieka, który uczęszczał na zajęcia z psychologii na Uniwersytecie Howarda wraz z kandydatką na gospodarza Białego Domu. W ramach ćwiczeń studenci mieli robić sobie test IQ, a Kamali Harris wyszło rzekomo 78. Już ta wartość świadczy o mistyfikacji autora „wspomnień”, bowiem oznacza niższy stopień upośledzenia umysłowego, przy którym ukończenie szkoły podstawowej jest bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Choć iloraz inteligencji kandydatki pozostaje nieznany opinii publicznej, należy mieć na uwadze, że to wartość charakteryzująca wyłącznie zdolności poznawcze. Aby w pełni ocenić inteligencję, trzeba uwzględnić takie aspekty jak: inteligencja emocjonalna, umiejętności społeczne, kreatywność, umiejętności rozwiązywania problemów i zdolność adaptacji.
"…i dlatego nie udziela wywiadów"
Donald Trump przekonywał widzów Republiki, że niskie IQ jego konkurentki sprawia, że nie udziela wywiadów. To również nieprawda. Rzeczywiście, w pierwszych tygodniach po wycofaniu się z wyścigu do Białego Domu Joe Bidena i ogłoszenia kandydatury Harris - ta ostatnia miała bardzo ograniczony kontakt z mediami. Poplecznicy Trumpa już wówczas sformułowali twierdzenie, które ich kandydat powtórzył w TV Republika. Z czasem zaczęła jednak udzielać wywiadów, choć zarówno strategia jej, jak i kandydata demokratów na wiceprezydenta Tima Walza, opiera się na założeniu, że należy przede wszystkim dotrzeć do newralgicznych grup społecznych w niezdecydowanych stanach. Dlatego więcej wywiadów kandydatka udziela w mediach lokalnych niż ogólnokrajowych. Nawet jeśli rozmowa z Rachoniem została nagrana kilka dni wcześniej, sztab Trumpa nie mógł nie wiedzieć, że również w poniedziałek 7 października został nadany program CBS „60 Minutes” z udziałem jej i Walza, a na 8 października zaplanowano jej rozmowę na żywo z Howardem Sternem w satelitarnym radio SiriusXM.
"Zamknąłem Nord Stream"
Kandydat republikanów, w czasie rozmowy, wykazał się brakiem precyzji, przypisując sobie zamknięcie rurociągu Nord Stream 2. I choć rzeczywiście nie był entuzjastą tego projektu, skutkiem czego w 2020 r. podpisał budżet obronny nakładający sankcje na niektóre przedsiębiorstwa, które go realizowały, nie było to tożsame z jego zamknięciem. To nastąpiło dopiero na początku marca 2022 r., gdy w wyniku nałożenia kolejnych sankcji, spółka zależna od Gazpromu Nord Stream 2 AG zakończyła działalność.
Miliony niepotrzebnych śmierci
Trump wspomniał o milionach ludzi, którzy teraz by żyli, bo do rosyjskiej agresji na Ukrainę w ogóle by nie doszło. Choć nie sposób się o tym przekonać, kandydat zawyżył liczbę ofiar wojny w Ukrainie o rząd wielkości. Według szacunków niezależnych rosyjskich mediów, do tej pory zginęło około 120 tys. rosyjskich żołnierzy (potwierdzono tożsamość ponad 70 tys. z nich). Amerykańska administracja ocenia, że strona ukraińska straciła 70 tys. żołnierzy. Z kolei wysoki komisarz Narodów Zjednoczonych ds. praw człowieka podaje, że według stanu na 1 października 2024 r. w wyniku wojny w Ukrainie zginęło prawie 12 tys. cywili. To daje łączną wartość ponad 200 tys. zabitych. I choć to o ponad 200 tys. za dużo, Trump zapewne nieprzypadkowo zwielokrotnił tę liczbę.
"Fortuna sprzyja śmiałym"
Być może właśnie słowa Terencjusza skłoniły Trumpa do zakończenia wywiadu śmiałym stwierdzeniem, że wychodzi na prowadzenie w sondażach. Według stanu na 3 października oboje kandydatów idzie łeb w łeb z nieznaczną przewagą Harris (49,3 proc.) - przy 46 proc. Trumpa.
PAP/dad