W ostatnich tygodniach komentatorzy zwracają uwagę na publikacje węgierskich prorządowych mediów, które jeszcze mocniej niż do tej pory starają się narzucić narrację przychylną nie tylko gabinetowi Orbana, ale też państwom sprzyjającym Budapesztowi – w tym Rosji. Pomijane są m.in. informacje niewygodne dla rządu lub krytyczne wobec krajów blisko współpracujących z Węgrami. Jako przykłady podaje się brak informacji o zestrzeleniu pod koniec ubiegłego roku przez Rosjan azerbejdżańskiego samolotu pasażerskiego, bądź personalne ataki na ambasadora USA na Węgrzech, w których dyplomata jest obwiniany o inspirowanie sankcji wobec współpracowników węgierskiego premiera.
- Jednym z kluczowych narzędzi utrzymywania władzy przez Orbana jest propaganda. Szef węgierskiego rządu włożył przez lata wiele wysiłku, by przejąć kontrolę nad mediami – zauważyła Gielewska, redaktor naczelna środkowoeuropejskiego portalu śledczego Vsquare.org i wicenaczelna portalu Frontstory.pl. Komentatorka specjalizująca się w badaniu dezinformacji i rosyjskiej propagandy podkreśliła, że nie mamy do czynienia z inicjatywą jednorazową. - Było to systematyczne, konsekwentne działanie – część niezależnych mediów wykupili oligarchowie związani z Orbanem, a w inne uderzały kolejne zmiany prawa - przypomniała.
Orban kontroluje media
Organizacja Reporterzy bez Granic szacuje, że rząd kontroluje około 80 proc. węgierskiego rynku mediów. Pozostałe 20 proc. to niezależne wydawnictwa i organizacje dziennikarskie.
Komentatorka zwróciła uwagę, że taka struktura mediów przekłada się na kreowanie polityki informacyjnej przyjaznej nie tylko rządowi Orbana, ale również sprzyjającym mu krajom. - To dotyczy oczywiście także narracji zbieżnych z agendą Kremla, jako że Orban często zachowuje się jak rzecznik Putina w Unii Europejskiej - oceniła Gielewska. Rozmówczyni PAP zwróciła uwagę, że zależne od węgierskiego rządu media propagandowe prezentują wiadomości zgodne z linią Moskwy, takie jak chociażby pozytywne publikacje dotyczące Orbana, blokującego unijne sankcje wymierzone w rosyjskich oligarchów.
- Efekty? Ponad 20 proc. Węgrów uznaje Rosję za jednego z kluczowych partnerów strategicznych (dane za Globsec Trends 2024). Z kolei jako zagrożenie postrzega ją mniej niż połowa badanych - podkreśliła Gielewska.
Węgrzy w sidłach propagandy
Od pewnego czasu widoczne są również inne skutki dominującej roli mediów propagandowych na węgierskim rynku. - Im bardziej Węgrzy ufają mediom prorządowym, tym mniej są skłonni wspierać członkostwo Ukrainy w UE i NATO. Na Vsquare.org opisywaliśmy wiele przykładów tego, jak węgierska propaganda przenika się z treściami prokremlowskimi, np. propagując narrację o pokoju, rozumianym jako oddanie Rosji Ukrainy bez walki. Wedle tej narracji angażowanie się Zachodu i dozbrajanie Ukrainy to działania "antypokojowe" - przypomniała ekspertka.
Osobną kwestią są reakcje węgierskich mediów na działania innych krajów, wymierzone w rząd Orbana. Gielewska przytoczyła w tym kontekście opinie publikowane po nałożeniu przez USA sankcji na Antala Rogana – szefa kancelarii premiera. - Węgierska propaganda, nadzorowana bezpośrednio właśnie przez Rogana, natychmiast przedstawiła sankcje jako polityczną zemstę administracji Joe Bidena i ustępującego ambasadora USA na Węgrzech, Davida Pressmana - zauważyła rozmówczyni PAP.
Jednocześnie zwróciła uwagę, że w publikacjach mediów prorządowych pominięto wszelkie informacje dotyczące powodu wciągnięcia Rogana na listę sankcyjną i unikano w szczególności używania słowa "korupcja".
ZOBACZ TAKŻE: Na tropie dezinformacji - podcast Polskiego Radia dla Zagranicy
IAR/PAP/dad